Całą treść tej powieści jest mi bardzo bliska, gdyż przez moje własne lata wegetarianizmu przekonałam się na własnej skórze jak mocno odmowa robienia czegoś dokładnie…
SkomentujKategoria: Książki
Niewiele jest rzeczy, na które czekam z takim zapałem i natężeniem niż nowe książki Murakamiego. Gdybym miała być całkiem szczera, ta proza jest na topie…
SkomentujTo jest bardzo ważna i bardzo potrzebna książka, szczególnie teraz, w obecnej polskiej rzeczywistości. Uważam, że każdy powinien ją przeczytać, przemyśleć sobie dzięki niej różne…
2 komentarzeJak zwykle w przypadku Serii z Żurawiem otrzymujemy powieść zaskakującą, oryginalną, o której myśli się jeszcze długo po zakończeniu lektury. Rozczarują się nią jedynie ci,…
SkomentujOsoby czytające mojego bloga dość regularnie wiedzą, że zawsze chwalę to, co napisze Murakami, a na jego kolejne książki czekam z największym napięciem i radością…
SkomentujOstatnimi czasy wiele czytałam o etyce pracy Japończyków, głównie w książkach reportażowych, ale tym razem pochyliłam się nad fabułą właśnie na ten temat. Wydana prze Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego powieść Kwiat wiśni i czerwona fasola (Seria z Żurawiem) to prawdziwa perełka i wielkie zaskoczenie, nawet pomimo faktu, że wcześniej obejrzałam jej filmową adaptację. Opinie czytelników, z którymi zapoznałam się do tej pory, odnoszą się głównie do sfery emocjonalnej i społecznej książkowych bohaterów, do wykluczenia, ogromnej nietolerancji Japończyków, izolowania każdego, kto jest choć odrobinę inny oraz do spychania prawdziwych problemów (alkoholizm, zaniedbanie dzieci, prostytucja) na zupełny margines społecznego postrzegania. Dla mnie jednak przede wszystkim Kwiat wiśni to wspaniała opowieść o wartości pracy.
2 komentarzeNie mogę napisać, że pierwsza część nowej obszernej powieści Murakamiego mi się nie podobała, bo to tak, jakbym napisała, że nie podobały mi się jego poprzednie wielkie dokonania powieściowe. Tak się bowiem złożyło, że Śmierć Komandora jest zlepkiem tego wszystkiego, co już tak dobrze znamy z Kroniki ptaka nakręcacza, 1Q84 czy nawet z Kafki nad morzem. Nie twierdzę, że jest to wada, bo kocham te książki. Ostrzegam tylko tych, którzy liczą na szokującą nowość, gdyż mogą poczuć się nieco rozczarowani. Jeśli dla kogoś nie liczy się tak bardzo powiew nowości i oryginalności, to wciąż może mieć mnóstwo radości z czytania Śmierci Komandora, która w końcu oferuje to, co japoński pisarz ma najlepszego do zaoferowania. Nagle świat zwalnia, my wraz z bohaterem znajdujemy się na życiowej bocznicy i zawieszeni w czasie, w jakimś odległym miejscu, przyglądamy się dobrze znanym rzeczom z nowej perspektywy.
KomentarzSkończyłam właśnie czytać ósmy tom sagi Obca i na tym kończę swoją przygodę z twórczością pani Gabaldon. Pomyślałam, że o tym napiszę, bo właśnie ukazał się trailer czwartego sezonu serialu Outlander, którego premiera planowana jest na czwartego listopada. Wielu fanów, w tym ja, cieszy się bardzo na powrót ulubionych aktorów, szczególnie, że możemy już podejrzeć ich w postarzających charakteryzacjach i w nowych plenerach. Ten sezon jest przełomowy, bo akcja ze Szkocji, Francji, mórz i oceanów, przenosi się do Ameryki. W trailerze widzimy początki tego, co będzie niedługo Fraser’s Ridge, ale też zapowiedź podróży Brianny i Rogera, Stevena Bonneta, a nawet Mohawków. Oj, będzie się działo! Patrząc na to, aż człowiek zapomina, jaką męczarnią jest czytanie kolejnych tomów sagi. Dosłownie im dalej w las, tym gorzej dla nas. Dlatego też nie mam zamiaru dłużej się męczyć i zaprzestaję czytania. Nie tracę raczej za wiele bo widzę, że autorka zaczęła się skupiać na mniej ciekawych postaciach drugoplanowych. Czego jak czego, ale więcej lorda Johna Greya mi nie potrzeba.
KomentarzZacznę przekornie, bo od wyznania, że nie jestem wielką fanką książek kucharskich. W obszernych zbiorach przepisów nigdy nie podobały mi się rygorystyczne listy składników oraz konieczność odmierzania mąki, cukru czy oleju w gramach i mililitrach. Te wszystkie ceregiele to nie dla mnie. Zresztą całe życie towarzyszyło mi poczucie, że spożywczo i tak sobie poradzę, jako córka i wnuczka tradycyjnych polskich gospodyń, od wczesnego dzieciństwa przyuczana (a czasem przymuszana) do poznawania tajników kuchni polskiej i robienia wszystkiego od podstaw. Nawet przejście na weganizm nie zmieniło mojego przekonania, a nawet je umocniło, gdyż jeśli ktoś całe życie lepił pierogi, kroił wymyślne sałatki i warzył wieloskładnikowe zupy, to z pewnością poradzi sobie i z szukaniem dla każdej potrawy wegańskich zamienników (ależ byłam z siebie dumna gdy samodzielnie wpadłam na to jak zrobić wegańską zasmażkę czy beznabiałowe pierogi ruskie). W te wakacje jednak przekonałam się do książek kucharskich, właśnie za sprawą Vegano Italiano. Dla mnie to prawdziwy przełom.
SkomentujUznany francuski reportażysta, specjalista od tematów azjatyckich, podjął się trudnego zadania stworzenia portretu zbiorowego współczesnych Chinek. Do głosu dochodzą osoby, które w hierarchicznym społeczeństwie Państwa Środka mają zazwyczaj najmniej do powiedzenia i których nikt o zdanie nie pyta. Szczególnie w rozmowach z niewiastami w różnym wieku i o różnym statusie materialnym, autor przygląda się tematyce miłości, tak odmiennie traktowanej w Chinach. Jestem pewna, że niejeden polski czytelnik przecierał podczas lektury oczy ze zdziwienia, bo to wszak niby XXI wiek, a jednak jeśli chodzi o sprawy uczuciowe i rodzinne, nadal rządzą sztywne zasady sprzed wielu stuleci. Zderzenie surowych reguł społeczeństwa konfucjańskiego z nowoczesnym kapitalistycznym skokiem gospodarczym może przyprawić o zawrót głowy. Przede wszystkim jednak jest to zbiór bardzo intymnych opowieści konkretnych kobiet, w których rzadko pojawia się happy end.
Skomentuj