Film wyreżyserowany przez Jasona Batemana, w którym gra on też główną rolę a partneruje mu Nicole Kidman – cóż, to nie brzmi zachęcająco. Przemogłam się jednak i zasiadłam do oglądania. Nie ukrywam, że wiele nadziei wiązałam z udziałem Christophera Walkena i przyznam, że tu się nie zawiodłam. W ogóle jestem pozytywnie zaskoczona, bo, pomijając dość abstrakcyjny problem z rodzicami-artystami, to jest to historia uniwersalna, która ma szansę w każdym widzu wyzwolić lawinę gwałtownych uczuć do członków swojej rodziny. Kogo bowiem z nas rodzice nie uszkodzili w dzieciństwie chociaż troszeczkę? Kto, mimo kilku dekad na karku, nie zachowuje się w rodzinnym domu jak małe dziecko? Kto w końcu nie patrzy na rodzeństwo jak na wojennych kompanów, którzy przeżyli z nami piekło dorastania? Co, nie wszyscy rozumieją o czym mówię? Szczęściarze, wy możecie w takim razie nie oglądać tego filmu, a pozostałe 99% na pewno wiele z niego wyniesie.
SkomentujTag: amerykańskie filmy
Dokonana przez Todda Haynesa adaptacja powieści The Price of Salt Patricii Highsmith będzie z pewnością jednym z najbardziej przecenianych filmów ostatnich lat. Jak na mój gust absolutnie nie ma się czym zachwycać, ale to tylko moje skromne zdanie. Tak już się porobiło, że wszyscy jesteśmy bardzo mało odporni na urok wspaniałej Cate Blanchett, a gdy jeszcze pojawia się w retro scenerii, w dodatku w tragicznej roli żony i matki odkrywającej swoją homoseksualną fascynację młodszą kobietą, to któż ośmieli się powiedzieć coś złego o dziele, w którym występuje. Podobnie rzecz się ma z Rooney Marą, ukochaną ,,ambitną” aktorką młodego pokolenia, która od czasów Dziewczyny z tatuażem jest ulubienicą krytyków. Co z tego, że film ciągnie się niemiłosiernie, ze scen intymnej bliskości wieje chłodem, a całość jest bardzo bez wyrazu (,,intymnie”), skoro mamy piękne zdjęcia pięknych aktorek w pięknych vintage kiecuszkach:)?
3 komentarzeNajwięksi fani twórczości Johna Greena, zachwyceni sukcesem Gwiazd naszych wina, Papierowymi miastami raczej nie będą uradowani. Wciąż widać próby stworzenia sympatycznego, magicznego, ciepluchnego i świeżego klimatu młodości, niestety jednak z dużo gorszym skutkiem. Film jest nudny, twarze większości aktorów zapomina się zaraz po wyjściu z kina, a jedyną osobą, której ta produkcja może się przysłużyć jest Cara Delevingne, czyli modelka, która i tak cieszy się taką sławą, że pewno jej wzrostu nawet nie zauważy.
7 komentarzyMamy wakacje więc pora na większą niż dotychczas porcję lekkich komedii. Na początek coś mniej strawnego. Dziś Agentka, a jutro Ted 2. Za to pod koniec tygodnia powrót do naszych ulubionych komedii francuskich, które po ciężkawym amerykańskim humorze powinny być miłym odświeżeniem.
SkomentujTo film kierowany zapewne do osób o połowę ode mnie młodszych, gdyż jego akcja rozgrywa się w tej uniwersalnej przestrzeni typowego amerykańskiego liceum, ale jako że sama byłam DUFFem, uważam, że mam pełne prawo się w jego sprawie wypowiedzieć. DUFF (Designated Ugly Fat Friend), czyli jak wynika z polskiego tytułu ,,ta brzydka i gruba” to osoba, która w grupie zawsze będzie uchodzić za najmniej atrakcyjną. Dobrze mieć taki brzydszy i grubszy twór blisko siebie głównie ze względu na to, że ładni i szczupli są na jego tle jeszcze ładniejsi i szczuplejsi. DUFF jest wymarzonym przyjacielem nie tylko ze względu na brak wizualnej konkurencji z jego strony, ale także dlatego, że jego brzydota od razu predestynuje go do bycia mega inteligentnym kujonem, który chętnie odrabia za bardziej uprzywilejowanych w loterii genetycznej wszelkie zadania domowe. Tak to już jest w tych filmowych liceach. Jeśli lubicie klimat Glee, DUFF wam się spodoba. Jest tu wszystko, włącznie z głupimi stereotypami, nastoletnim chamstwem w nadmiernych ilościach, aktualnym komentarzem do sytuacji młodzieży ,,w erze mediów społecznościowych” i oczywiście z suchymi żartami.
3 komentarzePoszłam na ten film głównie dla Joela Kinnamana, który bardzo ciekawie się rozwija, no i trochę też dlatego, że już naprawdę nie było na co (w kinach posucha straszliwa). Zwiastun nie był przesadnie zachęcający. Zapowiadało się to to na skrzyżowanie Johna Wicka i Uprowadzonej i takie w większości było, ale i tak sądzę, że warto się wybrać, szczególnie jeśli tak jak ja lubicie od czasu dobre kino akcji. Nocny pościg jest o tyle lepszy od wspomnianych poprzedników, że nie tylko podnosi ciśnienie czy cieszy oczy widowiskowymi scenami walki i pościgu, ale też wzrusza, a nawet przywołuje skojarzenia z grecką tragedią. To naprawdę sprawnie nakręcony film, z bardzo przyzwoitymi kreacjami aktorskimi, który z pewnością wkrótce zyska status klasyka gatunku.
SkomentujSzczerze wyznam, że pomimo przykrej obecności Chloë Grace Moretz oraz postępujących problemów ortodontycznych Keiry Knightley, ten film wywarł na mnie ogromne wrażenie. Dawno już nie oglądałam czegoś, co byłoby tak bardzo o mnie. Podoba mi się szczególnie, że (pomimo lekkiej sztuczności tego papierowego świata) pokazuje się tu prawdziwe problemy prawdziwych ludzi, bez tej ciągłej presji by być idealnym, przebojowym, najlepiej się sprzedającym i odnoszącym wszelkie sukcesy w życiu osobistym i zawodowym, bezproblemowym dla otoczenia człowiekiem. Dosyć już mam trochę tych wszystkich ekscentrycznych geniuszy, tych Sherlocków w swojej dziedzinie, którzy są tak wielcy, że normalni, szarzy ludzie bez spektakularnych talentów, których jest przecież większość, giną zupełnie w ich cieniu. Grana przez Knightley Megan jest odtrutką na cały ten perfekcjonizm i od niedawna moją osobistą bohaterką (w galerii filmowych typów do naśladowania).
SkomentujSelma to film, który każdy powinien obejrzeć, co nie znaczy, że jest to dzieło wybitne pod względem artystycznym. W tym przypadku można odnieść wrażenie, że twórcy poczuli, że temat jest tak ważny, iż zwalnia on ich z wszelkiej twórczej inwencji, co skutkuje niestety nudą i znużeniem, jakie z pewnością poczuł i jeszcze poczuje niejeden widz. Tematem filmu są wydarzenia z 1965 roku, kiedy to Martin Luther King (David Oyelowo) zorganizował marsz w obronie praw do swobodnego głosowania, które mimo formalnego równouprawnienia Afroamerykanów, było praktycznie niemożliwe w południowych stanach. Na miejsce swojej akcji protestacyjnej King wybiera miasteczko Selma, w którym ponad połowa obywateli była czarna i gdzie wciąż całkowitą władzę sprawowali biali. Kolejne akcje organizowane przez Kinga, których kulminacją był marsz, ukazane są w filmie z niemal dokumentalną precyzją (mamy dokładne daty i godziny oraz zapisy rozmów), nie zabrakło także bardziej intymnej, osobistej perspektywy.
Skomentuj