Pomiń zawartość →

Tag: science-fiction

Niesamowite sf o miłości, bogu i macierzyństwie, czyli dlaczego „Wychowane przez wilki” to serial przyszłości

Czasem tak mam, że zachwycam się czymś od pierwszych zapowiedzi i tak było w tym przypadku. Trailery były niesamowite, a po pierwszych odcinkach serial „Wychowane…

Skomentuj

Modyfikowany węgiel, Richard Morgan (audiobook czytany przez Macieja Kowalika)

Niedawna premiera serialu, będącego adaptacją pierwszej części cyklu o Takeshim Kovacsu, wzbudziła spore kontrowersje i podzieliła widzów. Netfliksowe widowisko podobało się tym, którzy (jak ja) wcześniej nie czytali prozy Richarda Morgana, natomiast zagorzali fani mieli serialowi bardzo wiele do zarzucenia. Oczywiście musiałam sprawdzić, czy wszystkie zarzuty o nadmiar przemocy i seksu, czy o udziwnianie wątków, są zasadne, zatem czym prędzej rzuciłam się w powieściowy wir Modyfikowanego węgla. Dzięki Audiotece poszło szybko i sprawnie, i już po zaledwie szesnastu i pół godzinach (!) intensywnego słuchania audiobooka, mogłam się pochwalić, że ja też dołączyłam do grona fanów tej oryginalnej prozy.

3 komentarze

Blade Runner 2049

Udało się wspaniale! Idźcie do kin i zapewniam, że będą to najlepiej wydane pieniądze na bilet w ostatnich miesiącach. Kontynuacja filmu Ridleya Scotta z 1982 roku podejmuje akcję trzydzieści lat później, pokazując nam dystopijną wizję przyszłości, w której świat już nie stoi na progu unicestwienia, ale raczej dogorywa po ostatecznej katastrofie. Życie na naszej planecie niemal zupełnie zanikło, a jeśli chodzi o ludzi i replikantów, to kto mógł, ten już dawno przeniósł się do pozaziemskich kolonii. To tam toczy się życie w dostatku, zbudowanym na niewolniczej pracy nowej generacji humanoidów, niezdolnych do nieposłuszeństwa. My jednak kolonii nie zobaczymy, gdyż razem z głównym bohaterem, oficerem K (Ryan Gosling), tkwimy na ziemskiej atomowej pustyni, zamknięci w ruinach, futurystycznych biurowcach oraz podróżujący z nim latającym samochodem. W tych niecodziennych okolicznościach rozpoczyna się akcja przypominająca (tak jak Blade Runner Scotta) klasyczny kryminał noir, ale nie dajmy się zwieźć, bo to tylko przykrywka dla czegoś znacznie głębszego. Pierwsza część, oprócz bycia rewelacyjną rozrywką i dającym do myślenia science-fiction, miała baśniową, magiczną aurę. Blade Runner 2049 oferuje równie specyficzny, choć nieco odmienny klimat, bardziej w duchu religijno-mitologicznym, co mnie osobiście wprost fascynuje i już myślę z radością o tym ile jeszcze razy obejrzę ten film.

6 komentarzy

Okja

Mam bardzo duży problem z tym filmem, obejrzenie go kosztowało mnie wiele negatywnych emocji, a jeszcze więcej nerwów przyniosło czytanie tego, co opowiadają o nim aktorzy. Piszę jednak, bo przesłanie Okja jest ważniejsze niż mój dyskomfort psychiczny. Reżyser bardzo docenianego Snowpiercera Joon-ho Bong stworzył kolejny dystopijny obraz przesiąknięty zarówno horrorem jak i czarnym humorem, który dla jednych może być uważany za mroczną wizję niedalekiej przyszłości, a dla innych (na przykład dla świadomych wegetarian i wegan) jest niemal dokumentalnym zapisem rzeczywistości, w której zysk wielkich korporacji z jednej strony oraz naiwność i hipokryzja mięsożernych konsumentów z drugiej strony, przekładają się na niewyobrażalne cierpienia wrażliwych, pięknych i inteligentnych ssaków takich jak krowy czy świnie. To film o tym jak wielkim złem jest chów przemysłowy i jego diabelskie wykwity, czyli farmy przypominające obozy zagłady. Jest to też obraz poświęcony temu, że pieniądz jest współczesnym bogiem i jeśli coś się opłaca to jest także do przyjęcia z moralnego punktu widzenia. Niestety jest to także produkcja ośmieszająca wszelkiego rodzaju ekoterrorystów walczących o prawa zwierząt. Poza tym wszystkim jednak Okja to wspaniały film przygodowy z fantastycznie wygenerowaną komputerowo tytułową bohaterką, który może się spodobać nawet starszym dzieciom, nie tylko ich rodzicom.

Komentarz

Opowieść podręcznej (powieść, film, serial)

Przy takich okazjach, jak pojawienie się nowego serialu pokroju Opowieści podręcznej, bardzo się cieszę ze swojego blogerskiego zajęcia. Mam oto bardzo rozsądny powód, by nie tylko wgapiać się w kolejne odcinki pokazywane na Showmaksie i traktować to jako poważną fuchę, ale przy okazji muszę też przecież (bo inaczej się nie godzi) obejrzeć film, a nawet poświecić tydzień na czytanie książki. Moją radość z pewnością zrozumie każdy mol książkowy, który tylko czeka na rozsądny pretekst by pochłonąć kolejną książkę. Choć nieco spóźniłam się na modę na Margaret Atwood i nie znam za dobrze jej twórczości, dzięki serialowi jej nazwisko stało mi się bardzo bliskie, pochłonęłam powieść z wypiekami na twarzy i jestem pewna, że to nie koniec tej czytelniczej przygody. A teraz do rzeczy, czyli do tego, co właściwie dostajemy.

4 komentarze

Ghost in the Shell

Można nie lubić mangi, czy nawet całej kultury japońskiej, ale na nową wersję Ghost in the Shell nie wypada nie pójść, choćby z tego względu, że jest to spore wydarzenie kulturalne, o którym wszyscy mówią. Choć wcześniej nie widziałam filmu z 1995 roku (słysząc kiedyś tytuł, sądziłam, że to musi być jakaś pocieszna kreskówka o skorupiakach), nie nadrobiłam tej zaległości przed seansem, bo zostałam uprzedzona, że jak zacznę porównywać, to na pewno mi się nie spodoba (a bardzo chciałam dobrze się bawić w kinie). Zatem wczoraj widziałam wersję aktorską, dzisiaj animowaną, a to są moje spostrzeżenia z tych doświadczeń.

Skomentuj

The OA

Miała być lista najlepszych książkowych prezentów tego roku, miały być zakupy, sprzątanie i gotowania, a także zabawy z kotami i spacery z psem. Zamiast tego jest oglądanie OA, a na ten czas wszystko inne idzie w odstawkę. Od razu zaznaczę, że trzeba bardzo lubić Brit Marling i jej dość specyficzne filmy, by w pełni docenić nową produkcję Netflixa. Jeśli drażni was New Age i braki logiczne w odjechanych scenariuszach, jeśli nie lubicie metafizyki, opowieści o aniołach i innych wymiarach, a także jeśli takie tytuły jak Początek, Druga Ziemia czy Dźwięk mego głosu nic wam nie mówią, prawdopodobnie uznacie, że The OA to kiczowate dziwadło. Cała reszta widzów za to będzie zachwycona.

4 komentarze

Westworld (1973 i 2016)

Serial Westworld na początku nie robił na mnie wielkiego wrażenia. Ciężko mi się wchodziło w tę opowieść, prawdopodobnie dlatego, że dużo ostatnio mamy produkcji w tym klimacie z Ex Machina, Automata i Morgan na czele. Zastanawianie się nad istotną naszego człowieczeństwa, źródłem duszy i zasadnością rozróżnienia pomiędzy inteligencję prawdziwą i sztuczną, zdaje się być jednym z objawów ludzkości w kryzysie, bądź na progu czegoś zupełnie nowego. Nie wydawało mi się by kolejna wysokobudżetowa amerykańska produkcja serialowa miała coś ciekawego w tym względzie do powiedzenia, a jednak. Po lekkiej nudzie pierwszych trzech odcinków, na ekranie zaczęły się dziać rzeczy niezwykłe, a wypowiedzi niektórych postaci niepokojąca zdają się przypominać filozofowanie całkiem na poważnie. Możliwe też, że nie zaprzestałam oglądania dlatego, że w odpowiednim czasie obejrzałam wersję filmową tej historii. Zasiadłam ironicznie i trochę dla śmiechu, a jednak na koniec musiałam przyznać, że ta opowieść ma wielki potencjał, który po latach w serial został fantastycznie wykorzystany. Zapewniam, że naprawdę docenicie to co dostaliście w tym roku, choćby przez porównanie tego jak science-fiction wyglądało kilka dekad temu.

4 komentarze