Pomiń zawartość →

Kwiat wiśni i czerwona fasola, Durian Sukegawa

Ostatnimi czasy wiele czytałam o etyce pracy Japończyków, głównie w książkach reportażowych, ale tym razem pochyliłam się nad fabułą właśnie na ten temat. Wydana prze Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego powieść Kwiat wiśni i czerwona fasola (Seria z Żurawiem) to prawdziwa perełka i wielkie zaskoczenie, nawet pomimo faktu, że wcześniej obejrzałam jej filmową adaptację. Opinie czytelników, z którymi zapoznałam się do tej pory, odnoszą się głównie do sfery emocjonalnej i społecznej książkowych bohaterów, do wykluczenia, ogromnej nietolerancji Japończyków, izolowania każdego, kto jest choć odrobinę inny oraz do spychania prawdziwych problemów (alkoholizm, zaniedbanie dzieci, prostytucja) na zupełny margines społecznego postrzegania. Dla mnie jednak przede wszystkim Kwiat wiśni to wspaniała opowieść o wartości pracy.

Przyjaźnie międzypokoleniowe

Głównym bohaterem powieści jest młody mężczyzna o imieniu Sentaro, pracujący w malutkiej restauracji specjalizującej się w przyrządzaniu dorayaki, czyli małych okrągłych naleśników przełożonych słodką pastą z czerwonej fasoli (tytułowy an). Nasz kucharz ma burzliwą przeszłość, na która składają się próby pisarskie, a nawet pobyt w więzieniu, za to jego teraźniejszość to mordęga w pracy, której całym sercem nienawidzi i wieczorne upijanie się w samotności. Smutek i poczucie beznadziei Sentaro pogłębia fakt, że nic nie może zmienić w swoim losie, gdyż za sprawą zaciągniętego u właściciela restauracji długu, jest praktycznie uwiązany do gorącej blachy do smażenia. Oczywiście jego zniechęcenie przekłada się na jakość serwowanych tu dorayaki, mdłych, nijakich placków przełożonych gotową pastą z wielkich plastikowych kontenerów.

Wszystko się jednak zmienia pewnej wiosny, gdy pośród kwitnących wiśni pojawia się w okolicy restauracji tajemnicza starsza kobieta. Tokue na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie lekko upośledzonej lub dotkniętej starczą demencją, ale potem okazuje się, że jej choroba, która zresztą dawno już minęła, wpłynęła tylko nieznacznie na wygląd i motorykę dłoni, pozostawiając ostry umysł i otwarte serce. Staruszka pragnie za wszelką cenę pracować u Sentaro, który akurat kogoś szuka. Po usilnych namowach, kucharz zgadza się ją przyjąć, szczególnie, że kobieta twierdzi, że całe życie nie robiła nic innego jak dorayaki. Szybko okazuje się, że nie kłamała, a nawet że jest prawdziwą mistrzynią gotowania czerwonych fasolek i przyrządzania z nich pasty, za którą przepadają coraz liczniejsi klienci baru. Przychodzi tu wiele nastoletnich dziewczynek, lubiących zaglądać do lokalu w drodze ze szkoły, a wśród nich i zamknięta w sobie Wakana, z którą pani Tokue znajduje wspólny język i szybko nawiązuje bliższą relację.

Muszę przyznać, że sposób w jaki autor opisuje tu związki międzyludzkie, naprawdę chwyta za serce. Z empatią i pewną szorstką czułością Durian Sukegawa szkicuje portret lekko zdziecinniałej, gadającej z produktami spożywczymi starszej kobiety, która w barowej kuchni zaprzyjaźnia się z zagubionym w życiu, początkującym alkoholikiem. Obserwacja tego, co się dzieje w wielkim parującym garze z fasolą, naprawdę ich do siebie zbliża, przez co jeszcze mocniej porusza nas krzywda, jaką tej niewinnej w gruncie rzeczy kobiecie, wyrządziło restrykcyjne japońskie społeczeństwo.

Urobić się po łokcie

Tak jak pisałam wcześniej, dla mnie jest to przede wszystkim bardzo sprawnie skonstruowana powieść o pracy. Podejrzewam, że w tym jak pracują (a wręcz urabiają się, wprost harują do granic wycieńczenia) bohaterowie Kwiatu wiśni, dla przeciętnego Japończyka nie ma niczego niezwykłego, gdyż, jak donoszą liczne publikacje, taką pracę mają mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni mają we krwi. Chodzi zarówno o długie godziny, jak i oddanie swemu zajęciu, z którym się silnie utożsamiają, a nawet o monotonną dla Europejczyków pracę nad coraz precyzyjniejszym wykonywaniem każdej najprostszej czynności. Robić jedną rzecz, ale perfekcyjnie, to bardzo japońskie. Osobiście uwielbiam takie podejście, dlatego też Jiro śni o sushi pozostaje moim ulubionym dokumentem od lat. Jeśli też lubicie ten film, to z pewnością spodoba wam się Kwiat wiśni, gdyż pani Tokue jest właśnie takim Jiro, tyle że zamiast lepić sushi, od dekad urabia się po łokcie nad słodką pastą i innymi cukierniczymi cudeńkami. By była jasność o jak wielkim zaangażowaniu mowa: „Kiedy staruszka była zmęczona po pracy, mówiła i patrzyła na świat jakby pogodniej. Sentaro uznawał to za błogosławieństwo i przekleństwo jednocześnie”. Cóż, siedemdziesięcioletnia kobieta tak się morduje nad garami, że ledwo może chodzić czy mówić, ale właśnie to daje jej szczęście i przywraca utraconą niegdyś godność jako członka społeczności. Podobnie jest z jej niechętnym pomocnikiem: „W dobre dni musiał bez przerwy smażyć nowe placki, nie miał nawet czasu wyprostować pleców. Do tego dochodziły rozmowy z klientami, nakładanie nadzienia i obsługa kasy – jednak nie brał ani jednego dnia wolnego, nie prosił też Tokue, żeby przychodziła częściej. Pracował od rana do wieczora, jakby przyklejony do rozgrzanej płyty”.

Wyjątkowe podejście kobiety do tak prozaicznej sprawy jak smażenie placków czy wyrabianie czegoś na kształt marmolady z fasoli, pozwala Sentaro na spojrzenie na siebie i swoje życie z zupełnie nowej perspektywy. Rodzi się w nim nadzieja. Dla Tokue ta praca też jest ważna, choć wcale nie potrzebuje dodatkowych pieniędzy i jest gotowa robić to co robi za darmo. Chce czuć się potrzebna, doceniana, chce móc dzielić się z innymi swoją wiedzą i jakoś uczestniczyć w życiu społecznym, z którego bezrobocie i fizyczna izolacja ją wykluczały. Jako osoba długotrwale bezrobotna naprawdę jestem w stanie ją zrozumieć.

Kwiat wiśni i czerwona fasola jest książką, w której silnie odbijają się najlepsze i najgorsze strony japońskiego społeczeństwa, gdyż z jednej strony mamy do czynienia ze znerwicowanymi, słabymi psychicznie ludźmi pełnymi uprzedzeń, a z drugiej, z empatią, współczuciem, aktami dobroci wobec obcych, czy wreszcie z międzypokoleniowym porozumieniem rzemieślników. Jednak to w tym, jak ukazana jest wartość pracy w tej opowieści, kryje się jej uniwersalność i właśnie pod tym kątem polecam zapoznawanie się z tą niezwykłą lekturą.

Opublikowano w Książki

2 komentarze

  1. Faktycznie znaczna większość recenzji dotyczy emocjonalnej sfery tej książki, dlatego Twój post czytaliśmy z ogromnym zainteresowaniem. Bardzo ciekawie zrecenzowany tytuł, który – musimy przyznać – jest niezwykły i warto poświęcić mu nieco uwagi. Polecamy wraz z Tobą!

  2. ola ola

    Dzięki za komentarz! Mam nadzieję, że więcej osób zainteresuje się tą powieścią, bo zdecydowanie jest tego warta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *