Czerwony pająk to wybitny film, który fascynuje mnie od miesięcy. Za każdym razem gdy go oglądam, odkrywam w tej historii nowe wątki. Dziwię się też bardzo osobom piszącym o jego miałkości, głupocie czy o niesmaku, jakiego doznali oglądając to wysublimowane dzieło sztuki filmowej, ale cóż, każdy z nas ma chyba inne preferencje jeśli chodzi o to, co powinno się pokazywać na ekranie. Postanowiłam napisać po raz kolejny o Czerwonym pająku (pierwsza notka tutaj) ponieważ czytając Śmiech morderców, znów wróciła do mnie złowroga twarz Karola Kremera, ozdobiona tym specyficznym uśmieszkiem, który wszyscy widzieliśmy na plakatach. Pomyślałam, że książka niemieckiego eseisty jest znakomitym komentarzem do tego, co się przydarzyło tej fikcyjnej, choć zbudowanej na rzeczywistych faktach, postaci.
KomentarzTag: polskie filmy
W kinach, jak co roku o tej porze, wakacyjna posucha, ale nie dajmy się zgnębić, drodzy kinomaniacy. Zamiast narzekać i się nudzić, można przecież jeszcze sięgnąć do klasyki. Kilka chwil w internecie spędzonych na lekturze list hitów wszech czasów i już mamy gotowy zestaw inspiracji. Do snu, zamiast kolejnego serialu o niewyjaśnionym morderstwie czy paranormalnych mocach, oglądamy teraz Lśnienie (w kawałkach), a jako weekendowy hit przedpołudniowy wybraliśmy seans Dzięcioła Jerzego Gruzy. Muszę przyznać, że był to fantastyczny wybór. Dla osób, które tak jak ja mają trzydziestkę na karku i nie oglądali jeszcze tego dzieła, będzie to ciekawe przeżycie. Nie zrażajcie się tym, że film jest z 1970 roku. Każda scena tchnie świeżością, dialogi iskrzą się od genialnego dowcipu, a do tego z praktycznie każdego ujęcia wyglądają do nas cudowni polscy aktorzy w swej szczytowej formie. Słowo daję, że gdyby polskie filmy nadal miały tak wysoki poziom jak ten klasyk, to na nowo bym rozważyła podłączenie telewizji i płacenie abonamentu.
KomentarzTo zdecydowanie nie jest film dla wszystkich. Podczas seansu widać było, że co niektórzy widzowie z twórczością Marcina Koszałki stykają się pierwszy raz. Były komentarze, kilka osób wyszło, ale to dobrze, bo cóż to byłaby za sztuka, która by się wszystkim podobała? Nie jest to na szczęście film, jaki obiecuje się nam w zapowiedziach, z których można wywnioskować, że otrzymamy dynamicznie zmontowany kryminał o tym, jak młody chłopak pomaga policji w schwytaniu ,,wampira z Krakowa” (tak przynajmniej ja to zrozumiałam). Nic z tego, nic tu nie jest dynamiczne, ani tym bardziej typowo kryminalne. Kto zabił, wiadomo na samym początku, a ogromne pokłady napięcia i największy mrok ukryte są w zupełnie innym miejscu. Osobiście uważam, że, choć film wymaga od widza wiele uwagi, cierpliwości i dobrego słuchu (jak zwykle w polskim kinie brzmienie dialogów pozostawia wiele do życzenia) to jednak udał się Koszałce wspaniale. Twórca Takiego pięknego syna urodziłam wnosi zupełnie nową jakość do dobrze znanej historii seryjnego zabójcy z lat 60.
2 komentarzeFilm Małgorzaty Szumowskiej to skromne, pomysłowe przedsięwzięcie, którego sukces opiera się na oszczędnych, lecz głębokich i wieloznacznych dialogach oraz na najwyższej klasy aktorstwie. Body/Ciało jest uniwersalną opowieścią o poszukiwaniu sensu w zaświatach i walce ducha z materią, ale też jest bardzo aktualną narracją o tu i teraz polskiej rzeczywistości. Do tego jest tu sporo dość zaskakującego, wręcz wisielczego humoru oraz dużo ciepła i ludzkiej życzliwości.
SkomentujMyślałam, że idę na jakiś niemal historyczny dokument, a okazało się, że to dzieło surrealistyczne i awangardowe. Ta absurdalnie bombastyczna komedia rozśmiesza do łez i jest świetnym środkiem łagodzącym stres. Zapewniam, że nigdy jeszcze tak się w kinie nie uśmiałam (a do fanów disco polo raczej się nie zaliczam) i nigdy nie widziałam, żeby ludzie tak miło się uśmiechali wychodząc, niektórzy wyraźnie nawet wbrew własnej woli. Nie wiem tylko co z tego wyniosą osoby młodsze niż trzydziestolatki, nie pamiętające czasów gdy w polskiej telewizji królował program Disco Relax, ze swoją sielsko-rubaszną wersją muzycznego kiczu, który uwiódł miliony. Choć może i młodsi też poczują się jak ,,wszyscy Polacy”, choćby dzięki temu, że disco polo nadal króluje na weselach i wszelkiego typu biesiadach (nieśmiertelna Pszczółka Maja). Na temat dyskotek miejskich (ironicznie) i wiejskich (ludycznie) się nie wypowiadam, bo nie bywam, ale jestem pewna, że gdzieś koło dwudziestej minuty filmu każdy widz poczuje ciepłą rodzinną więź jak podczas wesela, gdy wódka znosi poczucie obciachu i pozwala na chwile nieskrępowanej zabawy.
3 komentarzeTen film mnie zadziwił. Ostatnie dzieło Patryka Vegi to kuriozum, pokraczny potworek, w którego brzydotę aż trudno uwierzyć. Naprawdę, patrząc na ekran, nie wierzyłam w to, co widzę. Zresztą nie tylko z wizją było źle, ale i fonia zdawała się poważnie szwankować. Wyjątkowo chaotycznie przedstawiony złowrogi spisek, kosmiczne połączenie występów aktorów zawodowych i amatorów, a do tego mętna wizja rzeczywistości, w której absolutnie każdy ma ze sobą poważne problemy natury psychologicznej lub wręcz psychiatrycznej. Cóż, podejrzewałam, że będzie nie najlepiej już podczas promocji tego projektu. Wszystkie media donosiły tylko o spektakularnej metamorfozie Olgi Bołądź, o reszcie taktownie milcząc. Co to za film, gdzie największą atrakcją jest (wcale nie imponująco jakoś) wyrzeźbione ciało drugoligowej aktorki?
2 komentarzeFilm państwa Krauze jest autentycznie piękny i starannie wymuskany w każdym najdrobniejszym szczególe. Zwłaszcza zdjęcia są tu wręcz powalająco piękne. Malarskie czarno-białe ujęcia przenoszą nas w świat, którego już dawno nie ma i, choć momentami ogarnia nas za nim nostalgia, to nie jestem pewna czy to źle, że taborów cygańskich już nie ma, ale o tym później. Prócz zdjęć jest oczywiście dobra (według niektórych wręcz świetna i powalająca) gra aktorska, szczególnie głównych bohaterów. Ucharakteryzowana Jowita Budnik jako Papusza i Antoni Pawlicki w roli jej odkrywcy i tłumacza Jerzego Ficowskiego, są naprawdę wiarygodni. Niestety, mimo tych licznych zalet, obraz niczego we mnie nie poruszył i ani razu nie wzruszyłam się choćby w podobnym stopniu jak na seansie pamiętnego Nikifora.
SkomentujPo fali zachwytów, jaka przetoczyła się w mediach nad filmem Pawła Pawlikowskiego, spodziewałam się naprawdę dużo, dlatego przykro jest mi donosić, że Ida niczego we mnie nie zmieniła, niczego nie poruszyła, a w dodatku wydała mi się zwyczajnym zbiorem klisz i stereotypów, zebranych razem w bardzo atrakcyjny wizualnie zbiór, mający w zamierzeniu zrobić wrażenie na jak największej liczbie osób. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest słaby, czy przeciętny film. Ida jest naprawdę miła w odbiorze (taka wyciszona i ,,głęboka”), tylko sprawia wrażenie filmu, którego kawałki widzieliśmy już setki razy w innych obrazach. Ale w końcu, czy właśnie o to nie chodzi w kinie? Może i tak, ale jakoś na mnie to wrażenia nie robi.
KomentarzWybierając się na ten film podejrzewałam, że, podobnie jak inne filmy o chorych uwięzionych w swoim ciele, ten także będzie próbował na siłę wzbudzić we mnie wzruszenie i współczucie oraz, że wiele razy będę emocjonalnie szantażowana. Na szczęście nic z tego się nie wydarzyło, a jednak, pomimo tego, że właściwie serca (jako organu uczuciowego) nie posiadam, głębokie wzruszenie nie opuszczało mnie przez cały film. Mam wrażenie, że Chce się żyć w jakiś ciepły, normalny, prosty sposób, odmraża w widzach człowieczeństwo. To żaden wstyd się na tym popłakać, ale zapewniam, że okazji do śmiechu będziecie mieli o wiele więcej.
SkomentujKażdy powinien zobaczyć ten film, zwłaszcza jeżeli jest Polakiem i ma mniej niż 25 lat. Jest to co prawda uproszczony, schematyczny, ale jednak kawałek polskiej historii, której już coraz mniej w szkołach więc trzeba się jej uczyć z innych źródeł. Nie chodzi mi zresztą o tę wielka Historię, wpływającą na dzieje całego kraju, Europy i świata. Walka z komunizmem jest dla mnie tu drugoplanowym bohaterem, przysłoniętym przez wielkie osobowości Lecha i Danuśki. Zachęcam do patrzenia na Człowieka z nadziei nie tylko jak na hołd oddany postaci historycznej, ale także jak na opowieść o trochę nierealnych, filmowych postaciach, będących personifikacją losów pokolenia naszych rodziców.
Skomentuj