Pomiń zawartość →

Tag: francuskie filmy

Frantz

François Ozon nakręcił film tak piękny, że aż żałuję, że nie jestem profesjonalnym filmoznawcą, by móc Wam bardziej fachowo opisać wczorajszy seans. Choć to obraz poświęcony uprzedzeniom i nacjonalizmowi prowadzącym do wojny, pokazujący jak wielkie spustoszenie sieje w społecznościach nienawiść do sąsiadów, to jednak nie ma tu nic sztampowego, taniego, a co najważniejsze, reżyser nie posługuje się także szantażem emocjonalnym, tak łatwym do zastosowania, gdy ktoś chce nakręcić film o wojnie na skróty. Jest uczciwie, momentami nawet szorstko, ale za to czujemy, że w każdym z tych pięknych kadrów jest jakaś uniwersalna ludzka prawda. Temat Frantza wydał mi się może szczególnie aktualny ze względu na to, że obejrzałam go w dzień,w którym wybrano nowego prezydenta Francji. Tak bardzo się wszystko zmieniło, a tak bardzo jednak pozostaje takie samo.

2 komentarze

Nowa dziewczyna

Nie będzie chyba wielkim nietaktem z mojej strony zdradzenie, że jest to film o mężczyźnie przebierającym się w kobiece ubrania. To wynika już z zapowiedzi, a w kinie jest zdradzane w pierwszych scenach, więc raczej nie na tej niespodziance zasadza się sens wyreżyserowanej przez Ozona fabuły. Prawdziwe zadziwienie przeżyjecie dopiero obserwując jak ta sytuacja wpłynie na uczestniczących w niej ludzi. Takiego napięcia psychicznego i tylu niesamowitych zwrotów akcji nie przeżyłam już dawno. Nowa dziewczyna to film dziwny, ale zdecydowanie wart obejrzenia.

Skomentuj

Octave Mirbeau, Dziennik panny służącej

Zaczynamy przygodę z Celestyną, panną służącą. Dziś pierwszy wpis poświęcony książce i adaptacji Luisa Buñuela z 1964 roku, a jutro notatka o wchodzącej właśnie na polskie ekrany nowej wersji z Leą Seydaux w roli głównej. Tak, mnie samą też zadziwiło moje wyjątkowo skrupulatne podejście do tematu, ale gdy tylko zobaczyłam jesienią zapowiedzi filmowe, wiedziałam, że czeka mnie szczególna przygoda w kinie, na którą trzeba się dobrze przygotować (mam nadzieję, że nie zawiodę się podczas dzisiejszego seansu). A zresztą film nakręcono na podstawie powieści z 1900 roku, opowiadającej o perypetiach zawodowych i sercowych eleganckiej i charakternej pokojówki. Czegóż mogą chcieć więcej wielbiciele stereotypowych wykwitów francuskiej kultury, tacy jak ja?

2 komentarze

Markiza Angelika

Wiele można złych i dobrych rzeczy o tym filmie powiedzieć, ale jedno jest pewne: wielbiciele książek o pięknej Angelice oraz starszej wersji filmowej mogą się poczuć na seansie w pełni usatysfakcjonowani. Twórcy nowszej wersji pozostali wierni przede wszystkim klimatowi produkcji z lat 60-tych. Nowa Angelika nadaje się do oglądania w spokojne świąteczne i niedzielne popołudnia tak samo dobrze jak jej pierwowzory i zapewne właśnie taką (kojącą i jakże potrzebną funkcję) będzie ten film sprawował już niedługo w polskiej telewizji. Jeśli chodzi o kategorię historycznych dłużyzn sprzed lat, to osobiście jestem jednak w grupie zagorzałych fanów Trzech muszkieterów z Michaelem Yorkiem, ale z pewnością powabna Andżela też ma spora grupkę zwolenników, lubiących przysypiać podczas filmu, trawiąc wielodaniowy polski obiad.

Skomentuj

Rozumiemy się bez słów

Rodzina Bélier prowadzi wspaniałe życie godne pozazdroszczenia. Sympatyczni Francuzi mieszkają na urokliwej prowincji, gdzie zajmują się hodowlą krów i wyrabianiem serów, które sprzedają na weekendowym jarmarku. Ich życie jest skromne, ale urokliwe i pełne wrażeń, a fakt, że wszyscy, oprócz nastoletniej córki Pauli (Louane Emera) są głuchoniemi niczego tu nie zmienia. Bélierowie kochają się bardzo, są zżyci i cudowni, a wszelkie niedostatki łatają zgodną współpracą lub poprzez pełne pasji dyskusje. Wielkim zaskoczeniem dla tej rodziny jest odkrycie, że Paula, na której tak bardzo rodzice polegają w załatwianiu ważnych spraw (typu kontakty z klientami, telefony czy opieka nad krowami) wstąpiła do szkolnego chóru i ma zamiar wyfrunąć z ich gniazdka na paryskie przesłuchanie. Ta sytuacja wiąże się z całą masą komicznych, ale i wzruszających zdarzeń, rozgrywających się przy niezbyt subtelnym tle muzycznym piosenek Michele’a Sardou, którego nauczyciel śpiewu Pauli wprost ubóstwia. Jeśli lubicie poczuć klimat typowej francuskiej komedii i jesteście gotowi na mniej typowe podejście do spraw intymnych, a niekoniecznie zależy wam na wielkim aktorstwie, będziecie zachwyceni tym filmem.

Komentarz

3 serca

To jeden z tych filmów, po obejrzeniu których serdecznie żałujemy, że już nigdy nie odzyskamy straconych dwóch godzin. W tym czasie mogłam robić wszystko: spać, gapić się w ścianę, rozmawiać z psem, a każde z tych zajęć byłoby bardziej satysfakcjonujące niż obejrzenie 3 serc. Ten dramat jest dramatyczny zarówno dosłownie jak i w przenośni, dla artystów i dla widzów. Prawie tak samo żałuję aktorów, którzy zagrali w tej chaotycznej i nudnej opowieści o miłości, jak i samej siebie, że musiałam na to patrzeć. No, wyżaliłam się trochę, a teraz do rzeczy.

Skomentuj

Niezwykłe przygody Adeli Blanc-Sec

Wiele jest zapewne osób, które uznają ten film za szczyt złego smaku, ale ja go pokochałam od pierwszych scen. Oczywiście można wybrzydzać, że to dzieło Luca Bessona jest kolejnym dowodem na to, że jego forma od lat spada, że to film dla dzieci, że absurdalny i dziwaczny, ale dla mnie to wszystko jest nieważne, gdy pojawia się wartka akcja, popisy wyobraźni, pełnokrwista bohaterka z wyjątkowym dystansem i poczuciem humoru, no i oczywiście Paryż z początku XX wieku. Zresztą, jak film, który zaczyna się od tego, że w muzeum historii naturalnej wykluwa się pterodaktyl, może się komuś nie podobać? Przecież są szkielety dinozaurów, magiczna aura, dzięki której znów można poczuć się jak dziecko.

3 komentarze

Dwa dni, jedna noc

Nowy film Dardenne’ów to stosunkowo prosta opowieść o kobiecie tracącej pracę. Niby mamy tu wszystko, co doskonale znamy i z kina, i z otaczającej nas rzeczywistości, a jednak jest to nowe i świeże spojrzenie na sprawę. Nie ma zbędnego komentarza, przesadnego dramatyzowania czy szantażu emocjonalnego, o który tak łatwo w sytuacji gdy młoda żona i matka dwójki dzieci, w dodatku chorująca na depresję, traci etat. Fabuła jest poprowadzona bardzo subtelnie i oszczędnie, jest nieskomplikowana i jednowątkowa, a dzięki znakomitej grze Marion Cotillard wszystko wydaje się tak realne i bliskie, że można odnieść wrażenie, że oglądamy dokument a nie zmyśloną historię. Jeśli jesteście w nastroju na poważne (lecz nie dołujące) kino dające do myślenia, to polecam Dwa dni, jedną noc w ten weekend.

Skomentuj

Kolejne francuskie komedie, których nie polecam

Francuskie komedie potrafią naprawdę pozytywnie wpłynąć na samopoczucie widzów, jednak są i takie, które w ogóle nie powinny trafić do kin. Zupełnie pozbawione uroku, za to przebogate w żenujące żarty serwowane przez słabych aktorów. W trosce o osoby, które jeszcze ich nie widziały a szykują się bo nikt ich nie ostrzegł, przedstawiam kolejne trzy francuskie tytuły, o od których lepiej trzymać się z daleka.

Komentarz

Miejsce na ziemi

Wbrew tytułowi ten film jest o ludziach, którzy nie mają swojego miejsca na ziemi. Niczym bohaterowie ulubionej lektury szkolnej wszystkich Polaków, są psychicznie bezdomni, zagubieni i totalnie zamknięci w sobie. Zabierając się za oglądanie tej francusko-belgijskiej produkcji, należy się uzbroić w cierpliwość i dokopać do wewnętrznych pokładów wrażliwości, empatii i subtelności (wyobraźcie sobie jakie to trudne dla takiego pancernika jak ja), ponieważ nie jest to produkcja z gatunku łatwych i przyjemnych komedii (choć można się natknąć też na takie opisy). Choć filmy, które obejrzałam do tej pory na French Film Festival były raczej słodko-gorzkie, to jednak w tym tej goryczy jest zdecydowanie najwięcej.

Skomentuj