Ten czteroodcinkowy dokumentalny miniserial wyprodukowany przez wytwórnię braci Duplassów nie pozwoli wam odejść od ekranu od pierwszych do ostatnich minut. Sama nie wiedziałam na co się piszę i naprawdę zamierzałam obejrzeć tylko jeden odcinek, ale po odpaleniu Netflixa szybko się okazało, że nie możemy z Darkiem się odkleić i tak cała niedziela przeszła nam na wlepianiu się w ślepia szalonej starszej kobiety, która miała tę szczególną właściwość, że uśmiercała wszystkich mężczyzn, jacy się do niej zbliżyli i niemal do końca życia uchodziło jej to na sucho. Evil Genius to historia zmarnowanego potencjału intelektualnego, konsekwencji braku opieki psychiatrycznej, opowieść o lukach w amerykańskim systemie prawnym, a w pewnym sensie też tragiczna love story. Przygotujcie się na wybuchające głowy, zwłoki w zamrażarce i poznanie grupy bardzo specyficznych ludzi.
KomentarzKategoria: Filmy dokumentalne
Jest to wspaniały dokument o czymś, co wydawałoby się, że zupełnie się nie nadaje do przeniesienia na ekran, czyli o pracy literackiego tłumacza. Bohaterką tego obrazu jest pani Mette Holm, która od dwudziestu lat zajmuje się przekładaniem dzieł Harukiego Murakamiego na język duński, głowiąc się nad frazami krótkimi acz tajemniczymi, a nawet zagadkowymi, z których słynie japoński pisarz, a które nie są łatwe w odbiorze nawet dla samych Japończyków. Jestem pewna, że każdy, kto kocha tę prozę, doceni film, gdyż jest on przesiąknięty tą niezwykłą aurą, która emanuje z naszych ulubionych powieści i opowiadań. Sam Murakami się w dokumencie nie pojawia, a jednak jego obecność ciąży nad absolutnie każdym kadrem.
SkomentujJest to niezwykły czeski film dokumentalny, pokazujący prawdziwe oblicze odradzającego się w naszym regionie Europy nacjonalizmu. Jestem pewna, że wielu widzów dostrzeże podobieństwa między głównym bohaterem, a polskimi neofaszystami, dumnie prezentującymi całymi sobą jak bardzo nienawidzą tolerancji, równości, innych nacji, czy wreszcie samych siebie (bo czego, jak nie tego są przejawem te łyse głowy i uwłaczające ludzkiej godności ubrania?). Szczególnie godna uwagi jest specyficzna optyka reżysera, Vita Klusáka, który prezentuje bardziej komiczną stronę nacjonalizmu. Jego bohaterowie, choć w pierwszym odruchu odrzucający, potem budzą w nas już tylko współczucie, pożałowanie i rozbawienie. Na czeskim blokowisku, śledząc ich poczynania, dochodzimy do źródeł problemu, trawiącego współczesny świat.
SkomentujJeśli uwielbiacie oglądać kulinarne zmagania w Chef’s Table, a Jiro śni o sushi jest waszym ulubionym dokumentem ever (moim jest na pewno), to gwarantuję, że pokochacie 42 gramy. Na razie film dostępny jest na amerykańskim Netfliksie, ale trzymamy kciuki za jego pojawienie się też na dostępnej u nas platformie. Dzięki uprzejmości reżysera (kto by się spodziewał, że wystarczy napisać?) mogliśmy obejrzeć ten pasjonujący dokument, z czego bardzo się cieszę jako wielka fanka ekranowych kulinariów. Zauroczył mnie już sam trailer, zapowiadający historię pełnego pasji młodego szefa kuchni, ale przyznam, że aż takich emocji się nie spodziewałam. Momentami aż się gotowałam z nerwów, by zaraz potem rozpływać się w zachwytach niczym prezentowane przez szefa lody bananowe. Jak tylko będziecie mieli okazję, przekonajcie się sami, że 42 gramy nikogo nie pozostawią obojętnym.
SkomentujTen dokument zwrócił moją uwagę ponieważ opowiada o dwóch rzeczach zajmujących mnie najbardziej na świecie, czyli o Japonii i zdrowej diecie. Na oba tematy powiedziano już wiele, ale uważam, że w czasach gdy dorośli i dzieci tyją na potęgę i mają coraz więcej powiązanych z otyłością chorób cywilizacyjnych, nigdy dość filmów i książek mówiących o tym, jak dużym zagrożeniem dla zdrowia jest każdy dodatkowy kilogram i jak w prosty sposób można wrócić do formy. Polecam Miso Hungry do obejrzenia każdemu, kto bezskutecznie boryka się z otyłością, nie wie jak zacząć zdrowiej jeść lub myśli, że kochanego ciałka nigdy za wiele, ewentualnie, że tłuszcz to tylko defekt estetyczny, a nie tykająca bomba zegarowa.
2 komentarzeBy nieco urozmaicić tematykę moich blogowych wpisów, postanowiłam wprowadzić nowy cykl tekstów, które traktować będą o tym, co obchodzi mnie w życiu szczególnie, czyli o motywacji. Mam nadzieję, że będą one pomocne szczególnie innym blogerom, którzy, tak jak ja, mogą się czuć często osamotnieni, sfrustrowani czy pozbawieni celu. Brak wyraźnie określonej struktury pracy, szefa i kolegów siedzących biurko obok, a także brak tej najważniejszej z zewnętrznych motywacji, czyli pensji, może sprawić, że czasem podążanie za swoim marzeniem i realizowanie swojej pasji to za mało, by wytrwać w tym na dłużej. To się oczywiście odnosi też do wielu innych zawodów i pasji, ale ja napiszę o swoim poletku, bo tylko moje starania by być lepszą dzisiaj od siebie samej wczoraj znam i wystarczająco rozumiem.
2 komentarzeOd lat żyję przekonaniem, że jeśli nie weganizm, to na pewno minimalizm uratuje świat, dlatego nie mogłam odpuścić tak ważnego filmu (a przynajmniej liczyłam, że będzie on ważny nim go obejrzałam). Jeśli już wcześniej interesowaliście się minimalizmem, to z pewnością poznacie głównych bohaterów tego dokumentu: to Ryan Nicodemus i Joshua Fields Millburn, autorzy znanego bloga theminimalists.com. Ja z ich twarzami opatrzyłam się przy okazji pamiętnego wystąpienia na TEDzie, wciąż na YT. Podczas krótkiej przemowy Nicodemus, któremu pomaga przyjaciel, wygłasza tak rewolucyjne tezy, jak na przykład ta, że dostatek nie oznacza szczęście, a czasem wręcz im mniej, tym lepiej. Nicodemus dzieli się ze słuchaczami także swoją życiową historią chłopaka, który, wychowany w biedzie, chciał odnieść wielki sukces finansowy i wspinając się po szczeblach kariery zawodowej, szybko dotarł bardzo wysoko na Wall Street, co nie dało mu wymarzonej satysfakcji, a jedynie ogromny kryzys psychiczny. To z tego kryzysu i z rady kolegi Millburna, który był w podobnej sytuacji, narodziła się chęć prowadzenia prostszego, bardziej świadomego, czyli minimalistycznego życia.
3 komentarzeDziś coś na poważnie. Koniecznie musicie zobaczyć dokument o Korei Północnej z Netflixa. Ten film nie jest kolejną próbą ośmieszenia reżimu Kimów, ani też próbą grania na naszych uczuciach, poruszenia sumienia czy zszokowania nas okrucieństwem koreańskiego rządu wobec swoich obywateli. Dokument Alvara Longorii to próba rzetelnego pokazania prawdy, a raczej pokazania tego, że dojść do prawdy o Korei Północnej właściwie nie można. Jak bowiem mówić o prawdzie czy fałszu w sytuacji, gdy hiszpański reżyser może i dostaje rządowe pozwolenie na zwiedzenie Pjongjangu, ale ani przez chwilę nie jest pozostawiany sam sobie? Jego ,,opiekunowie” towarzyszą mu podczas każdej minuty, przez wszystkie dni, więc trudno raczej uwierzyć w to, co widzimy i słyszymy z ust ,,spontanicznie” pytanych, ,,przypadkowo” spotykanych przechodniów.
SkomentujWczoraj pisałam o krowiej konspiracji, a dziś mamy efekt jej działania, żywy dowód na to, że lobby hodowców zwierząt nie próżnuje. Z początku wydawać się wam może, że stał się prawdziwy cud, bo oto film o zdrowiu, propagujący (pozornie) odpowiednie nawyki żywieniowe, trafia do szerokiej widowni. Od piątku That Sugar Film jest do zobaczenia w kinach, ale zapewniam, że coś jest na rzeczy, bo kiedy na przykład ostatni raz widzieliście plakaty zachęcające do obejrzenia dokumentu o wegetarianizmie lub weganizmie (przy czym naprawdę zdrowa jest tylko ta druga opcja, ale co tam)? Autor tego filmu pokazuje jak szkodliwy dla naszego ciała jest cukier, a jednocześnie propaguje wysoko tłuszczową, opartą na zwierzęcych białkach dietę paleo. Wmawianie ludziom, że tylko jedzenie jak jaskiniowcy da nam zdrowie i urodę (co tam zwierzęta, rośliny i klimat, człowiek się tylko liczy) jest chyba największą przewrotnością w historii ludzkości i dowodem wielkiego sprytu mięsożerców oraz zaspokajających ich potrzeby dilerów zwierzęcego białka.
8 komentarzyJeśli zastanawialiście się o co chodziło Leo DiCaprio, gdy mówił o zmianach na naszej planecie odbierając Oscara, to oto macie film, którego aktor jest producentem wykonawczym, wyjaśniający tę kwestię. Wiem, że większość z was, o ile nie jesteście weganami, nie chce czytać o kolejnym filmie otwierającym oczy na zmiany klimatyczne, nadchodzącą zagładę planety i krzywdę zwierząt. Cóż, nie musicie. Ja jednak muszę o tym filmie napisać i uważam, że każdy powinien go obejrzeć. Jeśli nie obchodzi was ekologia, to może chociaż ze względu na własne zdrowie czy pragnienie by wasze dzieci żyły w normalnym, nie zagrażającym im środowisku, jednak rzucicie okiem na Cowspiracy. Zapewniam, że jest to film wyjątkowy, nie epatujący okrucieństwem wobec zwierząt jak inna wegepropaganda (choć osobiście uważam, że jak nie możesz na to patrzeć, to też nie powinieneś tego jeść) za to przepełniony wiedzą i niezwykłymi spostrzeżeniami autora (pomysłowe grafiki), który przechodzi na naszych oczach wzruszającą przemianę. Jeśli macie w tym roku obejrzeć tylko jeden film dokumentalny, to bardzo bym chciała by był to właśnie ten film.
6 komentarzy