Pomiń zawartość →

Tag: Francja

Frantz

François Ozon nakręcił film tak piękny, że aż żałuję, że nie jestem profesjonalnym filmoznawcą, by móc Wam bardziej fachowo opisać wczorajszy seans. Choć to obraz poświęcony uprzedzeniom i nacjonalizmowi prowadzącym do wojny, pokazujący jak wielkie spustoszenie sieje w społecznościach nienawiść do sąsiadów, to jednak nie ma tu nic sztampowego, taniego, a co najważniejsze, reżyser nie posługuje się także szantażem emocjonalnym, tak łatwym do zastosowania, gdy ktoś chce nakręcić film o wojnie na skróty. Jest uczciwie, momentami nawet szorstko, ale za to czujemy, że w każdym z tych pięknych kadrów jest jakaś uniwersalna ludzka prawda. Temat Frantza wydał mi się może szczególnie aktualny ze względu na to, że obejrzałam go w dzień,w którym wybrano nowego prezydenta Francji. Tak bardzo się wszystko zmieniło, a tak bardzo jednak pozostaje takie samo.

2 komentarze

Dusigrosz

Na ciężką, niestrawną, czasem dramatyczną atmosferę rodzinnych świąt, po których niektórzy z nas długo dochodzić będą do siebie, idealnym antidotum jest lekka, niezobowiązująca francuska komedia, pełna ciepłego humoru. Właśnie taką komedią jest Dusigrosz z Danym Boonem, który tworzy chyba jakiś molierowski cykl. Aktor był świetnym chorym z urojenia w Przychodzi facet do lekarza, a teraz jest równie znakomitym skąpcem w Dusigroszu. Najważniejsze jednak, że cały czas jest sobą i zabawia widzów specyficzną mimiką posępnego oblicza. Wielbiciele oryginalnego talentu Boona nie będą mieli na tym seansie powodów do narzekań.

3 komentarze

Sprzymierzeni

Zapowiedzi tego filmu były bardzo obiecujące. Pokazano oczywiście za wiele by mieć potem z seansu prawdziwą radość i niespodziankę, ale jak tu nie pójść na coś, co wygląda na lepszą, bardziej stylową wersją Pana i Pani Smith. No i oczywiście film wchodził na ekrany w otoczce skandalu związanego z rozwodem najpiękniejszej pary Hollywoodu. Niestety, nie jest to aż tak dobry film jakby chcieli twórcy, choć ambicji i wielkich nadziei nie brakowało. Z każdego kadru widać, że Robert Zemeckis chciał stworzyć dzieło, które od razu przeszłoby do klasyki kina i od pierwszych pokazów byłoby nazywane kultowym. Nie ma tu jednak tej magii i mocy, i w sumie nie wiadomo dlaczego, bo przecież dramat wojenny z Pittem i Cotillard z założenia powinien być przecież największym wydarzeniem sezonu.

Skomentuj

Virginie Despentes, Vernon Subutex – Tom 1 (audiobook czytany przez Rocha Siemianowskiego)

Nie jest to powieść przyjemna w odbiorze, ale niezbędna do tego, by zrozumieć pokolenie dzisiejszych francuskich pięćdziesięciolatków. Jest to opowieść o Paryżu widzianym oczami byłego rockendrolowca, który nie może sobie znaleźć miejsca w rzeczywistości zbudowanej przez jemu podobnych ludzi. Od chwili, w której usłyszałam o tej książce, bardzo mnie ona zaintrygowała, prawdopodobnie przez moje tegoroczne paryskie doświadczenie. Mając głowę pełną francuskich klasyków i komedii romantycznych, zderzyłam swoje wyobrażenia z rzeczywistym miastem. Paryż okazał się najbrudniejszym i najbardziej cuchnącym miastem, jakie dane mi było zwiedzić. Jeśli zaś chodzi o ludzi, to rodowici paryżanie zachowywali się tak, jakbym samym swoim istnieniem czyniła im osobistą zniewagę. Kolejnym szokiem były materacowe obozowiska imigrantów z Afryki, zajmujące każdą wolną przestrzeń. Naprawdę trudno mi pojąć jak w cywilizowanym państwie może dochodzić do podobnych sytuacji. I właśnie dlatego, by zrozumieć bezradność i wkurzenie Francuzów, zabrałam się za słuchanie Vernona Subutexa.

Skomentuj

Mireille Guiliano, Francuzki nie potrzebują liftingu

Od pewnego czasu na rynku wydawniczym mamy prawdziwy boom na poradniki urodowe, w których przedstawicielki innych nacji dzielą się z nami sposobami na pozostawanie szczupłą, piękną, zawsze młodą i oczywiście szczęśliwą oraz spełnioną kobietą. Wiemy już jakie są Sekrety urody Koreanek oraz, że Japonki nie tyją i się nie starzeją, ale prawdziwym hitem są poradniki znad Sekwany. Przeczytałam i opisałam na blogu już takie pozycje jak W Paryżu dzieci nie grymaszą, Cała prawda o Francuzkach, Sekrety francuskiej kuchareczki oraz Bądź paryżanką, gdziekolwiek jesteś. Każda z tych książek była trochę inna od poprzedniej, a wszystkie razem wydały mi się tak fascynujące, że chętnie nadal będę czytać o tym, co powoduje, że Francuzki uważane są za najpiękniejsze i najelegantsze niewiasty na planecie. Dziś w tym temacie przedstawię rzecz zupełnie wyjątkową, czyli książę pt. Francuzki nie potrzebują liftingu, autorki bestsellera Francuzki nie tyją.

Skomentuj

Paul Morand, Czar Chanel

Do czasu przeczytania tej książki, bardzo szanowałam postać francuskiej projektantki, która zrewolucjonizowała światową modę. Z biografii takich jak Coco Chanel Henry’ego Gidela czy Coco Chanel. Życie intymne Lisy Chaney, wyłania się postać inteligentnej i przedsiębiorczej buntowniczki, która stała się ucieleśnieniem nowej epoki. Uwalniając kobiety od ogromnych kapeluszy, jeszcze większych sukni i zwojów długich warkoczy na głowach, sławna krawcowa dała im wolność i możliwość uczestniczenia w nowych aktywnościach jakie przyszły wraz z odejściem w niepamięć wieku XIX. Od wielu lat wracam do tych książek, podziwiając zmysł do interesów i urok osobisty Chanel, który biografowie ciągle starają się pochwycić i opisać na nowo. Największe wrażenie robi oczywiście to, że niczego tak naprawdę nie wiadomo na pewno, gdyż Coco była mistrzynią w kreowaniu własnego wizerunku. Niestety, obawiam się, że na nowo wydana książka Paula Moranda (która po raz pierwszy ukazała się w 1976 roku, a tegoroczne wznowienie wzbogacono o rysunki samego Karla Lagerfelda) zamiast podtrzymywać tajemnice i wzmacniać legendę, tylko obnaża i ośmiesza mademoiselle. Z wielkim zdziwieniem stwierdziłam, że gdy projektantka może sama o sobie opowiedzieć, naszym oczom ukazuje się portret mitomanki i kłamczuchy, starzejącej się kobiety, która sadząc kolejne aforyzmy, momentami bredzi jak potłuczona (przepraszam za dosadne określenie, ale inaczej się tego wyrazić nie da). Sensu w jej wypowiedziach nie ma za grosz i już chyba wolałam (jako czytelniczka lubiąca dobre historie) gdy postać Chanel była bardziej schowana za własną legendą, opowiadaną w dodatku przez kogoś innego.

Skomentuj

Lolo

Mam wiele zastrzeżeń do tej komedii, a jednocześnie jestem niemal pewna, że większość widzów będzie nią zachwycona. Na wczorajszym seansie w Pionierze byłam chyba jedyną osobą, która nie zaśmiewała się z rubasznych żartów bohaterek starających się ze wszystkich sił przywołać czar Seksu w wielkim mieście. Dawno nie widziałam tak ubawionych widzów, którzy w dodatku tak żywiołowo komentowali przebieg akcji. Myślę, że gdybym liczyła tylko na czystą rozrywkę (a nie na wyrafinowany humor w stylu Allena, którym zachęcały nas do obejrzenia filmu plakaty), a w dodatku przyszłabym do kina z gromadką rozbawionych przyjaciółek w trakcie babskiego wieczoru, też pewno bawiłabym się lepiej i bardziej spontanicznie reagowałabym na waginalne i falliczne żarty padające co chwila z ust bohaterów.

Komentarz

Elwira Watała, Cuchnący Wersal (audiobook czytany przez Joannę Gajór)

Zacznę może od wątku osobistego, gdyż miał on duży wpływ na mój wybór kolejnego audiobooka do przesłuchania. Tytuł zwrócił moją uwagę gdy dopiero co wróciłam z krótkiej wycieczki do Paryża, podczas której mogłam z przykrością poczuć, że nie tylko Wersal, ale i cała stolica Francji należy do miejsc bardzo intensywnie woniejących. Nigdy nie myślałam, że to powiem, ale dzięki pouczającej wycieczce Szczecin wydał mi się nagle bardzo czystym, wręcz pedantycznie schludnym miejscem (choć w stosunku do Paryża mało doinwestowanym). Zapach potu, brudu, a przede wszystkim uryny, zaskakiwał mnie na każdym kroku. Zionęło z wagonów metra, wejść do zabytkowych kamienic, z bram, a nawet z bardzo luksusowych okolic najdroższych butików. Zgorszona tym faktem (a jednocześnie zachwycona sferą wizualną, choć to też wymaga wysiłku by nie patrzeć na potok śmieci płynących ulicą) postanowiłam zgłębić temat wrogości do czystości i higieny Francuzów. Przy okazji otrzymałam niezwykle wciągający wykład z bardzo osobistej historii kolejnych władców i najbliższych im osób. Płyniemy z nurtem narracji od Henryka IV, poprzez Ludwików XIV i XV i dalej. Ostrzegam jednak, że nie jest to lektura/słuchowisko dla osób, które się łatwo gorszą i są dość pruderyjne. Etykieta ,,Skandale historii” nie znajduje się na okładce bez powodu.

Komentarz

Marsylia

To zdecydowanie najgorsza propozycja Netflixu i w ogóle jeden z najgorszych seriali, jakie w życiu obejrzałam. Daję słowo, że Marsylia to jakieś kuriozum, ale jednocześnie zachęcam do obejrzenia choćby kilku odcinków, bo z czymś tak dziwnym nieczęsto można się spotkać. Zapowiadało się naprawdę ciekawie. Mój apetyt podsycały trailery i zrobione na bogato plakaty porozwieszane w każdym możliwym zaułku paryskiego metra. Po powrocie z wycieczki postanowiłam przedłużyć sobie francuski klimat i tak zasiadłam do oglądania Marsylii. Z początku myślałam, że mamy do czynienia z francuską odpowiedzią na Bossa (bo walka na szczytach władzy dużego miasta), potem (jak wielu innych widzów) uległam przekonaniu, że to jednak Gomorra (mafia i smagli emigranci zamieszkujący biedne, odizolowane dzielnice) skrzyżowana z House of Cards (bo mamy nieczysty polityczny pojedynek). Po obejrzeniu całego sezonu (wielkie poświecenie) muszę jednak skapitulować przed jakimikolwiek ambitniejszymi porównaniami, gdyż Marsylia to po prostu kiczowata telenowela udająca thriller polityczny, a grający tu aktorzy, a także wszyscy odpowiedzialni za dialogi, reżyserię i scenografię, mogliby się wiele nauczyć od twórców Mody na sukces.

4 komentarze

Marie-Morgane Le Moël, Sekrety francuskiej kuchareczki

Niedawno pisałam o książce Cała prawda o Francuzkach, ale tym razem Marie-Morgane Le Moël pokazuje nam się z zupełnie innej strony. Sekrety francuskiej kuchareczki to poradnik kulinarny z przymrużeniem oka, a jednocześnie barwna opowieść o własnym życiu autorki, która co prawda jest jeszcze młodą kobietą, ale przygód może jej pozazdrościć niejedna ze starszych czytelniczek (ja zazdroszczę podróży). Snuta tu opowieść ma bardzo przejrzysty porządek; Le Moël wybrała tradycyjna chronologię wydarzeń, niemal od urodzin aż do dnia dzisiejszego, dzięki czemu możemy bardzo dobrze poznać tę inteligentną, zaradną, przedsiębiorczą i wiecznie głodną wiedzy francuską dziennikarkę, która za pracą i kolejnymi ukochanymi podróżuje po całym świecie. Smakowite akcenty znajdują się na końcu każdego rozdziału, gdzie autorka dzieli się z nami tradycyjnymi przepisami kuchni francuskiej, dopracowanymi przez lata przez niedoścignioną kucharkę, czyli jej matkę Madeleine.

Skomentuj