Pomiń zawartość →

House of Cards

Dramat polityczny nie jest moim ulubionym gatunkiem filmowym, ale od czasu obejrzenia pierwszego odcinka Homeland powoli się do niego przekonuje. Okazuje się, że przy odpowiednio dużych pieniądzach i utalentowanych scenarzystach oraz aktorach, nawet polityczne rozgrywki mogą być ciekawe. Nie musi już chodzić wyłącznie o nudne, przydługie tyrady siwych panów po sześćdziesiątce, rozprawiających przy szklaneczce koniaku i cygarach o przyszłości swojego mocarstwa. Homeland był pod tym względem prawdziwą rewolucją, ale House of Cards to dopiero objawienie.

Akcja skupia się na jednym żądnym zemsty polityku, z którego prezydent elekt nie chciał zrobić swojego sekretarza stanu. Okazuje się, że Francis Underwood jest nie tylko inteligentnym i bardzo sprawnym politykiem, ale przede wszystkim sprytnym i podstępnym intrygantem, posługującym się z wprawą ludźmi jak pionkami na szachownicy. Kevin Spacey wprost genialnie wciela się w tę postać, sprawiając, że lubimy go od pierwszego momentu, mimo iż nie ukrywa przed widzami swojego prawdziwego, makiawelicznego oblicza.

Radzę oglądać House of Cards niczym współczesnego Makbeta. Podobnie jak w dramacie, tu także za ambitnym politykiem, kryje się jeszcze ambitniejsza żona. Claire (w tej roli doskonała Robin Wright) jest wprost idealnym dopełnieniem swojego męża, wprost wymarzoną żoną wspierającą ukochanego w każdym możliwym aspekcie jego pracy i życia (i to bez zbędnej czułostkowości; nie liczcie na tkliwe momenty). Ta kobieta dysponuje prawdziwie męskim hartem ducha, siłą woli i stalowymi nerwami, tak jak przystało na prawdziwą Lady Makbet. Posągowa uroda Robin Wright dodatkowo podkreśla psychiczne walory tej zimnokrwistej postaci. Szczerze wam mówię, że od czasu Pana i Pani Smith nie widziałam tak dobranej, ciekawej i stylowej pary jak państwo Underwood. Przy tym, co czai się w umysłach tych dwojga, zakulisowe rozgrywki w Waszyngtonie wydają się dziecinną igraszką, którą Francis zabawia się w wolnym czasie.

Dzięki twórcom House of Cards serialowy światek doczekał się kolejnych czarnych charakterów, których widzowie kochają nienawidzić. Za ich sprawą już niedługo nikt nie będzie pamiętał o Dexterze czy Doktorze House’ie.

Opublikowano w Seriale

14 komentarzy

  1. […] I to naprawdę nic nie szkodzi drodzy widzowie, że pogubicie się w zawiłościach prawnych większości spraw prowadzonych przez przedsiębiorczych doradców do spraw zarządzania. Wynagrodzi wam to z nawiązką monolog jaki, co jakiś czas wypowiada do was główny bohater komentując swoje posunięcia, podczas gdy reszta świata zamarła w bezruchu. Świetny zabieg, który zgapili i udoskonalili twórcy House of Cards. […]

  2. […] I tak gapiąc się na kolejne białe i pastelowe wdzianka pięknej jak grecka rzeźba Kerry Washington, mamy niby świadomość, że to taka opera mydlana, ale za to na bogato i poważnie, trochę w stylu House of Cards. […]

  3. […] kolejny odcinek mam poczucie, że patrzę na coś przełomowego. To się zaczęło chyba już w House of Cards, gdzie zupełnie inaczej potraktowano rolę kobiety w prezentowanej intrydze. Z przyjemnością […]

  4. […] Już drugi tydzień spędzam z elitą polityczną Chicago, co nieco pomogło na tęsknotę za House of Cards, ale i napełniło mnie obawą co zrobię gdy i ten serial się skończy. Są tylko dwa sezony, co […]

  5. harry harry

    po prostu jestem zachwycony, nie myślałem, że coś może mnie tak bardzo wciągnąć. Wielkie brawa super książka, świetne postaci.

  6. […] przerwie od porywających emocji i szalonego napięcia czwartego sezonu House of Cards oraz od sercowych dramatów i politycznych monologów Skandalu, postanowiłam obejrzeć dla […]

  7. […] do akcji, to aż szczęka opada. Czegoś takiego się nie spodziewałam. Jeśli jesteście fanami House of Cards, na pewno ten film sprawi wam dużo radości. A jeśli zastanawialiście się kiedyś jak […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *