Pomiń zawartość →

Tag: Netflix

Santa Clarita Diet

Ten serial to czysta, bezpretensjonalna rozrywka, która wchodzi tak gładko, że nawet się nie zauważa, że wciąga się naraz cały sezon. To mnie właśnie spotkało minionego weekendu i każdemu polecam właśnie taki sposób na reset po ciężkim tygodniu. Nie ma co ukrywać, że humor nie jest tu najwyższych lotów (choć wielu fanów już zdążyło zaznaczyć, zaklinając rzeczywistość, że to przedni, czarny, ironiczny, wisielczy gatunek dowcipu, który trafia tylko w najbardziej wybredne i wyrobione gusta), ale co tam, czasem potrzeba po prostu czegoś zabawnego, uroczego i jednocześnie absurdalnie obrzydliwego. Jeśli szukacie czegoś właśnie takiego, na przykład na przekór walentynkowym romantycznym komediom, zachęcam do obejrzenia Santa Clarita Diet.

Komentarz

Jedyne noworoczne postanowienie – pisać mniej

W pisanie bloga weszłam bardzo gładko, zaraz po zaprzestaniu pracy jako pełnoetatowy nauczyciel języka polskiego. Od momentu zamieszczenia pierwszego posta minęło dobre pięć lat, ale dla mnie to jakby chwila, bo przez cały ten czas byłam ekstremalnie zajęta. Tym, którym wydaje się, że blogerzy kulturalni nic nie robią tylko relaksują się albo w kinie na darmowych pokazach, albo w domowym zaciszu przy fascynującej lekturze, spieszę donieść, że nie wygląda to tak różowo. Pracując na etacie, sprawdzając tony wypracowań, przygotowując uczniów do matury, siedząc w komisjach czy na radach pedagogicznych, wreszcie też utrzymując stały kontakt z rodzicami najbardziej kłopotliwych wychowanków, nigdy nie byłam aż tak psychicznie zmęczona, jak podczas cało etatowego blogowania, choć wiąże się to z zupełnie innym rodzajem napięcia nerwowego.

8 komentarzy

The OA

Miała być lista najlepszych książkowych prezentów tego roku, miały być zakupy, sprzątanie i gotowania, a także zabawy z kotami i spacery z psem. Zamiast tego jest oglądanie OA, a na ten czas wszystko inne idzie w odstawkę. Od razu zaznaczę, że trzeba bardzo lubić Brit Marling i jej dość specyficzne filmy, by w pełni docenić nową produkcję Netflixa. Jeśli drażni was New Age i braki logiczne w odjechanych scenariuszach, jeśli nie lubicie metafizyki, opowieści o aniołach i innych wymiarach, a także jeśli takie tytuły jak Początek, Druga Ziemia czy Dźwięk mego głosu nic wam nie mówią, prawdopodobnie uznacie, że The OA to kiczowate dziwadło. Cała reszta widzów za to będzie zachwycona.

4 komentarze

The Crown

Moje oglądanie Korony przypadło na bardzo ciekawy czas. Gdy tylko zakończyłam jesienne oglądanie i czytanie Outlandera, zaczęłam śledzić losy bohaterów serialu Victoria, a po pewnym czasie dopiero wciągnęłam się w produkcję o Elżbiecie II. Dzięki temu mam wrażenie uzyskania naprawdę szerokiej perspektywy jeśli chodzi o dzieje rodziny królewskiej. Bardzo dużo ciekawego kolorytu wnoszą też liczne książki i produkcje filmowe o brytyjskich koloniach oraz oczywiście pokazywane w Multikinie transmisje londyńskich wystawień dramatów historycznych Szekspira. Dzięki temu oglądam Koronę nie tylko jako dopełnienie medialnego obrazu Windsorów, tych wszystkich afer i tabloidowych spekulacji, ale i efekt dłuższego procesu historycznego. Może też z powodu takiego kontekstu, patrzę z nieufnością i powątpiewaniem na ckliwą, choć porywającą i podniosłą, fabułę tego serialu.

3 komentarze

Kochane kłopoty: Rok z życia. Wrażenia po ósmym sezonie Gilmorsów (spoilery)

Obejrzałam wszystko już jakiś czas temu, ale długo nie mogłam się zabrać za napisanie czegokolwiek o tej serii. To były naprawdę specyficzne cztery odcinki, po których zapewne nie tylko ja, ale i reszta fanów na całym świecie, długo się zbierała. Wróciliśmy do Stars Hollow, zobaczyliśmy praktycznie wszystkich bohaterów, jacy pojawili się w poprzednich siedmiu seriach, a jednak czuć w każdej scenie, że to już nie to. W ciągu tych dziewięciu lat od emisji ostatniego odcinka, panie Gilmore stały się zupełnie innymi osobami. W przypadku Lorelai razi co prawda tylko przemiana fizyczna, ale Rory i babcia Emily zmieniły się także psychicznie i to tak, że mamy do czynienia praktycznie już z zupełnie innymi osobami.

8 komentarzy

Gilmore Girls, czyli dlaczego oglądanie wszystkich odcinków naraz (po raz kolejny) nie jest dobrym pomysłem

Stało się! Po wielu latach oczekiwań, ulubiony serial matek i córek na całym świecie doczekał się wznowienia. Wszyscy już wiedzą, a ja przypominam tylko dla porządku, że już w ten piątek Netflix wypuści specjalną serię ósmą Kochanych kłopotów, czyli Gilmore Girls: A Year in the Life, składającą się niestety tylko z czterech części. Gorączka oczekiwań trwa już od wakacji i wiem, że nie jestem jedyną widzką, która przed przystąpieniem do oglądania nowej serii, postanowiła obejrzeć wszystkie poprzednie, tak dla przypomnienia i wczucia się w klimat.

3 komentarze

Chef’s Table

Ta dokumentalna seria to moja najnowsza fascynacja. Cotygodniowe niedzielne oglądanie jednego odcinka stało się w naszym domu prawdziwym świętem, czymś w rodzaju nagrody po ciężkim tygodniu. Nic nie wprowadza mnie w niedzielny nastrój lepiej niż godzinny seans, w takcie którego mogę poznać bliżej któregoś z najlepszych szefów kuchni na świecie. Wszystko jest tu smakowite, piękne, ekskluzywne i wyrafinowane, co mnie osobiście naprawdę zachęca do wytężonych starań by żyć choć odrobinę tak jak bohaterowie serii. Ci kucharze to prawdziwe gwiazdy rocka świata doznań zmysłowych, artyści smaku i wirtuozi nowoczesnych technologii. To także wybitne jednostki, mające niesamowite osobiste historie do opowiedzenia widzom.

5 komentarzy

Najwyższa telewizyjna półka. Obserwacje po trzecim sezonie Black Mirror

Właśnie skończyłam seans trzeciego sezonu Black Mirror i jestem po prostu porażona jego rozmachem i wysokim poziomem. Moim zdaniem ta seria nie ma żadnych słabych momentów, a wszelkiego rodzaju dystopie dla nastolatków mogą się po prostu schować. Zamiast chodzić do kina na kolejne kiczowate wizje przyszłości, można przecież oglądać po odcinku tej produkcji i, choćbyśmy oglądali to wiele razy, nigdy nie poczujemy, że zmarnowaliśmy czas. Black Mirror to świeże, oryginalne, ale i odwołujące się do historii kultury, a także do tego, co dzieje się w naszym świecie już teraz, wizje niedalekiej przyszłości i tego, jaką rolę mogą w niej odegrać nowoczesne technologie. Odcinków w serii jest sześć, a każdy stanowi osobną całość. Można obejrzeć cała serię naraz jak ja (po raz kolejny dochodzę do wniosku, że warto jednak inwestować w Netflix), albo rozłożyć sobie przyjemność na wiele tygodni.

Skomentuj

Elegia na śmierć Pablo Escobara, czyli moje wrażenia z drugiego sezonu Narcos (spoilery)

Gdyby ten serial zrobiony był w bardziej tradycyjny sposób, albo gdyby miał odrobinę gorszych aktorów, nie wytrzymałabym nawet jednego odcinka. Tymczasem Narcos pochłonęłam bardzo szybko, z jeszcze większym podziwem niż przy pierwszej serii. Zniknął już urok nowości i szok związany z tym jak wielką dawka przemocy i okrucieństwa spływa na nas z ekranu. Na to można się uodpornić po kilku epizodach. Została już tylko solidna filmowa robota, żadnego chodzenia na skróty, choćby znudzony widz miał się zaziewać na śmierć lub pogubić w licznych, misternie splecionych wątkach. Choć nie można było pokazać wszystkiego dokładnie tak jak się odbyło, mam wrażenie, że śledztwo DEA w sprawie Escobara oraz związaną z tym serią niefortunnych zdarzeń, zostały przedstawione tak dokładnie, jak tylko się dało. No a tam, gdzie nikt nie może wiedzieć jak było, bardzo taktownie i z fantazją jednocześnie wkroczyła fabuła, nadając postaci znienawidzonego Escobara niepokojącej głębi.

Skomentuj

Zbrodnia i amnezja (Długa noc, Marcella, The Kettering Incident)

Utrata pamięci kojarzy mi się przede wszystkim z tanim chwytem rodem z brazylijskiej telenoweli. Gdy nie było sposobu na logiczne wyplątanie amanta lub amantki z życiowego ambarasu, kasowano mu pamięć i tyle (oprócz amnezji musthave każdej telenoweli jest wylądowanie na wózku inwalidzkim i ujawniający się w połowie fabuły zły brat bliźniak). Bardziej wybrednym niż ja widzom utrata pamięci kojarzy się raczej z filmem Memento, ale ja, jak wiecie, nie jestem aż tak wyrafinowana. Obecnie temat amnezji przeżywa kolejną falę zainteresowania. W nowej, odświeżonej, bardziej mrocznej wersji, pomroczność głównych bohaterów nie zawiewa już telenowelowym kiczem (przynajmniej nie we wszystkich przypadkach) i wyjątkowo dobrze komponuje się ze zbrodnią.

Skomentuj