Pomiń zawartość →

Kategoria: Książki

Oda do ptasiej mądrości, czyli Geniusz ptaków Jennifer Ackerman

Misją tej wspaniałej książki jest pokazanie ludziom, że „ptasi móżdżek” wcale nie musi oznaczać braku inteligencji. Wciąż jeszcze wielu ludzi (zapewne tych nie uważających w szkole na biologii i mających zamknięte oczy podczas spacerów po parku) uważa, że wszystkie ptaki są głupie i stoją znacznie niżej pod względem ewolucyjnym niż ludzie. Brak mimiki czy wyraźnej chęci przypodobania się człowiekowi, a może nawet to, że stanowią podstawę diety np. przeciętnego Polaka, sprawiają, że trudno jest nam zobaczyć w ptaku przyjaciele, podobnego do psa czy kota. Za spryt czy inteligencję chwalimy ewentualnie tych skrzydlatych przyjaciół, którzy mogą nam w czymś służyć jak choćby zjadające komary i muchy jaskółki. Tymczasem ptaki to prawdziwi geniusze przyrody i jestem pewna, że podczas lektury nie tylko ja nieraz otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia, że one naprawdę to potrafią. Bestseller Jennifer Ackerman to dosłownie drzwi do innego świata, w którym królują wrony, sroki i sikory.

2 komentarze

Spisek prochowy w dwóch odsłonach – Słup ognia Kena Folletta i serial Gunpowder

Brytyjska historia, a szczególnie wiek XVI i XVII mają się bardzo dobrze w kinie i telewizji ostatnich lat. Ledwo się człowiek otrząsnął po Willu, a tu na przykład kolejne dwie rzeczy o prześladowaniach religijnych w elżbietańskiej Anglii, o których ja osobiście bardzo mało wiem, a chętnie bym się doedukowała. Nic zatem prostszego niż poświęcić półtora tygodnia na rozwlekłe dzieło Kena Folletta, kolejny wieczór z serialem Gunpowder i już wiem kto był dobry, kto zły, a kto pomiędzy w tej dziwnej historycznej grze ciągnącej się do czasów współczesnych. Lekturę powieści polecam, choć umiarkowanie (fabuła schematyczna, a tło historyczne jakby przepisane z podręcznika), a serial zdecydowanie odradzam ze względu na nudę i liche aktorstwo Kita Harringtona.

Skomentuj

Ślady wilka, Roland Schimmelpfennig

Oto czwarta już pozycja ze znakomitej Serii z Żurawiem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Bardzo zależało mi na tej lekturze, gdyż akcja powieści rozgrywa się w Berlinie, bliskim mi emocjonalnie i geograficznie mieście, ale z drugiej strony nieco się jej też obawiałam, bo ileż z książki wybitnego i sławnego niemieckiego dramaturga zrozumie taka nieobyta i prosta dziewczyna jak ja (wszystkie moje doświadczenia ze współczesnym teatrem, no może poza Demirskim i Strzępką, stawiają pod znakiem zapytania moją inteligencję i wytrzymałość na absurd). Na szczęście Ślady wilka to rzecz nowoczesna w przyjazny czytelnikowi sposób, z której każdy może coś dla siebie wynieść. Napisana oszczędnym stylem, podzielona na krótkie rozdziały, z wyraziście zarysowanymi bohaterami, powieść jest oryginalną i wnikliwą diagnozą współczesnego niemieckiego społeczeństwa.

Skomentuj

Celibat. Opowieść o miłości i pożądaniu, Marcin Wójcik (audiobook czytany przez Aleksandra Pawlikowskiego)

Pisałam niedawno o Kronikach Times Square (serial o prostytutkach, alfonsach i branży porno), przedwczoraj na blogu pojawił się tekst o Harlots (historyczna produkcja o stręczycielkach, prostytutkach i branży usług erotycznych w XVIII-wiecznym Londynie), ale to w Celibacie znalazłam najwięcej kontrowersji i sekscesów, jeśli wypada mi się tak wyrazić na bardzo poważny i w sumie smutny temat. Zbiór reportaży Marcina Wójcika przybliża nam tematykę życia płciowego i uczuciowego duchownych, przytaczając liczne przykłady łamania obowiązującego w Kościele Katolickim celibatu. Do rozmów z autorem zostali zaproszeni nie tylko księża, klerycy, byli księża i byli klerycy, ale też partnerki księży. Dużo uwagi poświęca się w tej książce również dzieciom, rodzicom, teściom oraz wnukom księży, a także osobom napastowanym przez duchownych w dzieciństwie, które przypłaciły tę niechcianą bliskość poważną traumą.

Komentarz

Wykłady Profesora Niczego, Mieciu Mietczyński

Pan Mieczysław Mietczyński jest od długiego czasu fenomenem polskiego YouTube’a, gdzie na swoim kanale przybliża odbiorcom tematykę związaną z szeroko pojętą kulturą. Możemy tam znaleźć dziesiątki filmików, w którym Profesor streszcza na swój sposób lektury ze szkolnego kanonu. Teraz postanowił wydać swoje mądrości w formie książkowej, bo w końcu czytelnictwa dotyczy jego oryginalna twórczość. Choć nie jestem w stanie oglądać jego wystąpień (przepraszam, ale naprawdę się starałam), to postanowiłam dać szansę książce. W końcu przelanie myśli na papier wymaga dłuższego pomyślunku i liczenia się ze słowami, niż, często bardzo spontaniczny, słowotok przed kamerą. Niestety, forma pisana jest dokładnym odpowiednikiem formy wizualnej. Przebrnięcie przez ten tom wywołało we mnie najpierw falę odrazy i zażenowania, następnie zdumienie i niedowierzanie, by w końcu przejść w podziw, że jednak ktoś tak może. Poniższe słowa będą krótkim streszczeniem mojej intelektualnej przygody z Wykładami Profesora Niczego.

5 komentarzy

Etykieta japońska, Boye Lafayette De Mente, Geoff Botting

Znajomość obyczajów kraju, do którego się wybieramy, choćby i pobieżna, z pewnością może sprawić, że rodowici mieszkańcy wybranej destynacji spojrzą na nas bardziej przychylnie, co nie trudno zrozumieć, szczególnie będąc Polakiem, bo w końcu nikt tak nie kibicuje turystom, ledwo potrafiącym powiedzieć „dzień dobry” czy „na zdrowie” jak my. O ile więcej radości można sprawić sobie i innym jadąc do Japonii i czując się tam całkiem swojsko, dzięki znajomości lokalnych zwyczajów. Choć sama jestem na opak nawet z naszą etykietą (tak niezgrabnego słownie słonia w składzie porcelany jak ja ze świecą szukać :) to jednak wiecznie żywe marzenie o podróży do Japonii skłoniło mnie do przeczytania tej niezwykłej książki, kolejnej ze świetnej serii Mundus (Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego). Może i idąc do restauracji w rodzinnym mieście nie umiem się zachować przy stole i krępuje mnie strasznie kwestia napiwków, może i nie do końca wiem jak pisać biznesowe maile czy jak się zachować w przeludnionym tramwaju, ale gdy już uzbieram na wymarzoną wycieczkę, nie chciałabym, by Japończycy widzieli we mnie kolejnego barbarzyńcę lekceważącego ich zwyczaje.

Komentarz

Reguła nr 1, Marta Guzowska (audiobook czytany przez Tamarę Arciuch)

Od pierwszej książki z cyklu Maria Ybla, słucham a nie czytam powieści pani Guzowskiej i już nawet nie wyobrażam sobie trzymania tych tomów w ręku bez głosu lektora w głowie. Dlatego też drugi cykl, którego bohaterką jest Simona Brenner, także przyswajam w wersji audio i bardzo się cieszę, że Audioteka tak szybko udostępnia swoim słuchaczom ciekawe nowości. Dlaczego akurat tych kryminałów lepiej mi słuchać niż czytać? Często się nad tym zastanawiam i ostatnio doszłam do wniosku, że zastępują mi uczelniane wykłady ze starożytności, za którymi bardzo tęsknię. Twórczość Marty Guzowskiej (profesjonalnej archeolożki) jest tak samo rozrywkowa jak i pouczająca. Słucham dla ogromnej porcji wiedzy, jaką przynosi każda kolejna powieść i przyznam, że jeszcze się nie zawiodłam. Tym razem w powtórce ze starożytności mit o Argonautach i wyprawie po złote runo :)

Skomentuj

Kaprysik. Damskie historie, Mariusz Szczygieł (audiobook czytany przez autora)

Nie czytałam pierwszego wydania Kaprysiku i dlatego z tym większą przyjemnością zapoznałam się z drugim, wzbogaconym o wstęp i dodatkowy tekst poświęcony Idzie Kamińskiej. Dodatkową atrakcją (cieszotką tego kaprysiku) było przesłuchanie książki przeczytanej na głos przez samego autora, którego żwawy, radosny, sympatyczny tenor dodaje uroku kobiecym opowieściom. Zresztą, kto wie lepiej jak przeczytać dzieło od samego autora?:) I gdy już się rozkokosiłam w fotelu i odpaliłam aplikację z audiobookiem, myśląc, że nie może być lepiej, usłyszałam we wstępie nie tylko pana Szczygła, ale i gościnnie cytującą samą siebie panią Zofię Czerwińską, znaną aktorkę, a prywatnie serdeczną przyjaciółkę autora. Jej słowa wyrażające ludzkie nienasycenie, czyli „Najlepsze miejsce na namiot jest zawsze trochę dalej” stały się mottem dla następujących po nich historii niezwykłych niewiast z różnych czasów.

Skomentuj

Wymazane, Michał Witkowski

Lubię czasem zajrzeć na Pudelka, co dziwi wiele osób, znających mnie na co dzień. Sama nie potrafię tego wytłumaczyć, ale ten świat kiczu i tandety, celebrytów, których zupełnie nie kojarzę i oryginałów, słynących z jednorazowych akcji pokazania części ciała, których zwykle się nie pokazuje, jest dla mnie świetną odtrutką od mojej własnej, za spokojnej, zrównoważonej, normalnej codzienności. Tak jak nie zdarzyło się jeszcze bym wchodząc na Pudelka nie znalazła czegoś, od czego szczęka opada, tak też nie zdarzyło się bym byłą rozczarowana literackimi poczynaniami Michała Witkowskiego, który na ściankach i eventach bywa regularnie, zatem i na łamach wspomnianego portalu plotkarskiego można go często zobaczyć. Osobiście uważam, że ,,bywanie” jest niepotrzebną formą promocji kolejnych przedsięwzięć literackich (autora stać na więcej), ale z drugiej strony rozumiem, że dla inteligentnego i (mam nadzieję) odpornego na głupotę pisarza, jest to ogromne źródło inspiracji. Zapewne bez przyglądania się z bliska temu, co my widzimy z daleka w świetle fleszy, jego diagnoza współczesnej Polski Z, a także skontrastowanego z nią świata showbiznesowych ,,elit” nie byłaby aż tak ironicznie trafna.

Skomentuj

Zero Waste

Minimalistką jestem od długiego czasu, o czym wiele razy już pisałam na tym blogu. Upraszczanie i minimalizowanie zagnieździło się we wszystkich sferach mojego życie, a ostatnio zastanawiam się nad przejściem na wyższy level, czyli na minimalizm w wydaniu zero waste, czyli bezodpadkowość kompletną. No i tu, po raz kolejny okazuje się, że jestem żywym stereotypem, bo nie dość, że weganka i minimalistka z dwoma kotami i psem, to jeszcze chcę się dodatkowo ograniczyć nie produkując odpadków, oczywiście akurat wtedy, kiedy cały świat o tym mówi :) Cóż na to poradzę? Pozostaje się cieszyć, że dzięki zawartości rodzimych i zagranicznych blogów, YouTube’a i księgarń pełnych poradników, stajemy się coraz bardziej uświadomieni ekologicznie, wyrażamy chęć bardziej zrównoważonego i prostszego życia, a do tego powracamy przy okazji do tradycji przodków, którzy żyli w prostocie i ubóstwie niekoniecznie dobrowolnym, ale jak najbardziej w duchu zero waste.

Skomentuj