Lubię czasem zajrzeć na Pudelka, co dziwi wiele osób, znających mnie na co dzień. Sama nie potrafię tego wytłumaczyć, ale ten świat kiczu i tandety, celebrytów, których zupełnie nie kojarzę i oryginałów, słynących z jednorazowych akcji pokazania części ciała, których zwykle się nie pokazuje, jest dla mnie świetną odtrutką od mojej własnej, za spokojnej, zrównoważonej, normalnej codzienności. Tak jak nie zdarzyło się jeszcze bym wchodząc na Pudelka nie znalazła czegoś, od czego szczęka opada, tak też nie zdarzyło się bym byłą rozczarowana literackimi poczynaniami Michała Witkowskiego, który na ściankach i eventach bywa regularnie, zatem i na łamach wspomnianego portalu plotkarskiego można go często zobaczyć. Osobiście uważam, że ,,bywanie” jest niepotrzebną formą promocji kolejnych przedsięwzięć literackich (autora stać na więcej), ale z drugiej strony rozumiem, że dla inteligentnego i (mam nadzieję) odpornego na głupotę pisarza, jest to ogromne źródło inspiracji. Zapewne bez przyglądania się z bliska temu, co my widzimy z daleka w świetle fleszy, jego diagnoza współczesnej Polski Z, a także skontrastowanego z nią świata showbiznesowych ,,elit” nie byłaby aż tak ironicznie trafna.
Cuda odległej prowincji
Światem tej opowieści jest znajdujące się na północ od Suwałk Wymazane, miejscowość, która wygląda jak wiele innych prowincjonalnych, wymierających miasteczek, w których może i zlikwidowali bibliotekę, by zrobić w niej dyskotekę, ale z pewnością nie może zabraknąć Tesco, dyskontów, sklepu z tanimi alkoholami, solariów czy salonów kosmetycznych. Wgryzienie się w ten dziwnie znajomy świat (mieszkałam w takim i wcale nie uważam, że Witkowski go przerysował) ułatwia mapka z okładki, na której umieszczono wszystkie najważniejsze miejsca, w tym PKS, Orlen, Lidl, cmentarz, Las, w którym rosną same trujaki czy miejsce postoju lujów. Ludzie są w tym miejscu tak samo spsiali, przeciętni i szarzy jak tylko to jest możliwe. Na każdym kroku widać kogoś zjedzonego przez życie, kogoś, kto przegrał w loterii genetycznej, jednym słowem wyrzutki, dogorywające na marginesie głównego nurtu dziejów, jakich współczesna Polska jest pewna, o czym może przekonać się każdy, kto choćby czasem opuszcza duże metropolie i zapuszcza się w tereny mniej przypominające widoczki z TVN-u. Oczywiście Wymazane ma swoich lokalnych dziwaków i odmieńców, obowiązkowo pojawia się ksiądz i burmistrza, a także żeńska odmiana bogacza Tracza, czyli starsza pani zwana Alexis. Tyle jeśli chodzi o wprowadzenie.
Głównym bohaterem i narratorem tej opowieści jest młody Damian Piękny, chłopak tak urodziwy, że aż jemu samemu trudno w to uwierzyć. Inteligencji dosyć przeciętnej, osobowości nijakiej, ale powalający powierzchownością Damian, odstaje od swych bardzo nierasowych krajanów. Wysoki wzrost, długie blond włosy, hollywoodzki uśmiech i smagła karnacja, a do tego jedno oko zielone, drugie niebieskie, czynią z niego amanta, którego urokowi od najmłodszych lat nie może się oprzeć żadna kobieta, żaden homoseksualny mężczyzna. Ale jak to u Witkowskiego, historia musi potoczyć się przewrotnie. Specyfiką Damiana jest też bowiem to, że ma rzadko spotykane preferencje seksualne. Obojętny na uroki młodych dziewcząt i chłopców, fantazjuje o starszych, otyłych i zaniedbanych kobietach, co (zwłaszcza z początku) jest źródłem absurdalnego komizmu w tej książce.
„Już w podstawówce molestowała mnie seksualnie woźna i te pierwsze doświadczenia mnie ukształtowały. Stara, gruba baba z wielką trwała na barana i obwisłymi, wielkimi baniami, z włochatą piczką i zapachem potu spod pach – to był odtąd mój ideał”.
Wszelkie zachwyty narratora nad płcią przeciwną w jesieni życia są pochodną tego opisu. Pasja Pięknego do zaspokajania potrzeb seksualnych emerytek, zaprowadzi go do domu Alexis, a z czasem wstrząśnie całą okolicą. Ale nie będę zdradzać za wiele.
Portret potrójny
Z początku podejrzewałam, że całe Wymazane będzie zbudowane na wątłych i kuriozalnych przygodach Damiana Pięknego, które w oczach czytelnika stają się pasjonujące, bo takimi je czyni potoczysty, soczysty i rubaszny język Witkowskiego (nieco za bardzo napawającego się momentami własnym talentem, choć ma to też swój urok), ale gdy już sądziłam, że wiem o co chodzi, pojawiła się babcia i Alexis. Obie starsze panie, które wywarły wielki wpływ na życie naszego bohatera, zostają dopuszczone do głosu i dzielą się z nami opowieściami o swej młodości. Babcia Piękna mówi o dzieciństwie w dworku, o przygodach młodej panienki z dobrego domu i dorosłym życiu w komunie, a Alexis, z przeciwnego bieguna, śle historię o warszawskich ferajnach, gangsterskim życiu na krawędzi i dorabianiu się fortuny w czasach dzikiego kapitalizmu. Opowiadania seniorek mają w sobie mniej ironii, a więcej gorzkiej diagnozy polskości.
Czytając fragmenty, w których autor dopuszcza do głosu Damiana, będących barkową erupcją wyobraźni językowej i tropów kulturowych, miałam podejrzenia dotyczące tego, czy te wszystkie teksy o starszych kobietach są wynikiem fascynacji czy pogardy dla ich istnienia. Trudno tu o godny i szacownych portret Polek w wieku pomenopauzalnym, gdy ciągle czytamy o wielkich galotach, wałkach tłuszczu, włosach na ciele, specyficznym zapaszku i niegustownych ubraniach rodem z głębokiej komuny (nieśmiertelne moherowe berety). Jednak części poświęcone babci i Alexis, których zwyczajnie nie mógłby napisać ktoś, kto taką kobiecością gardzi, rozwiały moje wątpliwości. Ta książka to celebracja polskiego typu kobiety, popularnego jeszcze niedawno wzorca baby z charakterem, który i estetycznie, i mentalnie, różni się bardzo od wszystkich innych europejskich niewiast. Nie zgodziłabym się tylko z tymi, którzy (jak sam autor w zakończeniu) twierdzą, że Wymazane to powieść właśnie dla starszych czytelniczek, podobnych do bohaterek tej prozy. Seniorki, które znam, choć inteligentne i wyluzowane, nie zareagowałyby zbyt dobrze na te wszystkie opisy zwisających bimbałów i przedśmiertnych sekscesów. Zarówno ja, jak i Miss Gizzy, będziemy za dwadzieścia lat takimi matronami i wtedy pewno nie będzie nam do śmiechu.
Wracając do Pudelka…
O polskim celebryctwie trzeciej kategorii autor wypowiada się bardzo ostro, krytycznie i trafnie (na ile jestem w stanie to ocenić, śledząc plotkarski portal bardzo regularnie). Szczególnie dostaje się młodym ludziom, takim jak Damian, którzy bardzo chcą się wyróżnić, bardzo chcą być kimś i koniecznie opływać we wszelkie bogactwa i luksusy, nie bardzo się przy tym napracowując. To ci wszyscy piękni plastikowi chłopcy i rozrywkowe dziewczęta, biorący udział w talent shows czy innych Big Brotherach, są przyszłością polskiej kultury popularnej, której wątpliwej jakości można być pewnym.
„Teraz nagle stali u drzwi tego świata trendów, mód i blichtru, ale już zniszczeni bulimią i anoreksją, już na starcie zmęczeni życiem, przepaleni cieniutkimi papieroskami”.
Czytelnicy, którzy jeszcze nie odłączyli się od polskiej telewizji, będą zapewne w stanie nazwać wielu odpowiedników Damiana i jego koleżanek po imieniu. To nowe pokolenie gwiazd Facebooka i Instagrama, którego jedynym wysiłkiem jest zrobienie odpowiedniej miny do zdjęcia, które ma zebrać mnóstwo lajków, zastępuje już powoli gwiazdy i gwiazdeczki występujące w polskich serialach dla gospodyń domowych, grające w reklamach środków piorących i kosmetyków, czy piszących książki o swych spektakularnych, choć krótkotrwałych, metamorfozach. Witkowski wie najlepiej, bo w końcu sam świadomie co jakiś czas staje się częścią tego świata, tak, jak w Wymazanym, wplata co chwila wzmianki o sobie samym do tej bombastycznej fabuły.
Komentarze