Pomiń zawartość →

Etykieta japońska, Boye Lafayette De Mente, Geoff Botting

Znajomość obyczajów kraju, do którego się wybieramy, choćby i pobieżna, z pewnością może sprawić, że rodowici mieszkańcy wybranej destynacji spojrzą na nas bardziej przychylnie, co nie trudno zrozumieć, szczególnie będąc Polakiem, bo w końcu nikt tak nie kibicuje turystom, ledwo potrafiącym powiedzieć „dzień dobry” czy „na zdrowie” jak my. O ile więcej radości można sprawić sobie i innym jadąc do Japonii i czując się tam całkiem swojsko, dzięki znajomości lokalnych zwyczajów. Choć sama jestem na opak nawet z naszą etykietą (tak niezgrabnego słownie słonia w składzie porcelany jak ja ze świecą szukać :) to jednak wiecznie żywe marzenie o podróży do Japonii skłoniło mnie do przeczytania tej niezwykłej książki, kolejnej ze świetnej serii Mundus (Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego). Może i idąc do restauracji w rodzinnym mieście nie umiem się zachować przy stole i krępuje mnie strasznie kwestia napiwków, może i nie do końca wiem jak pisać biznesowe maile czy jak się zachować w przeludnionym tramwaju, ale gdy już uzbieram na wymarzoną wycieczkę, nie chciałabym, by Japończycy widzieli we mnie kolejnego barbarzyńcę lekceważącego ich zwyczaje.

W duchu harmonii

By nie urazić naszych nowych japońskich znajomych czy współpracowników (gdyż ten poradnik jest też kierowany do osób zajmujących się międzynarodowym biznesem) konieczna jest znajomość wielu, na szczęście nie aż tak skomplikowanych jakby się wydawało, zasad. By uprościć nieco sprawę, autorzy napisali kilka krótkich rozdziałów wstępnych, wyjaśniających główne przyczyny, dla których japońska etykieta wygląda tak jak wygląda. Możemy tu zapoznać się z informacjami na temat historycznych wpływów czy struktur społecznych, ale najważniejsze, co musimy wiedzieć, jest to, że Japończycy zwykli kierować się poczuciem harmonii, rozumianym jako znajomość swojego miejsca w pionowej hierarchii społecznej oraz skrupulatne przestrzeganie zasad obowiązujących w konkretnej grupie.

„Kulturowy „klej” mający wiązać tę japońską wizję harmonii, zaczęto z czasem określać terminem amae (a-ma-e), który ja tłumaczę jako pobłażliwą miłość. Według tej koncepcji wszystkie nasze relacje powinny się opierać na swoistej „miłości” podporządkowanej realizacji potrzeb i na dostosowaniu się do dziwactw drugiej strony, nawet własnym kosztem”.

To jest aż takie proste, a tak urzekające, gdy się czyta na przykład japońską literaturę. Zawsze mi się to u nich podobało, tzn. to, że tak bardzo mają na względzie drugą osobę, że głęboko schowane i poskromione ego umożliwia społeczne zespolenie i skuteczną współpracę. Bardzo mi tego brakuje nie tylko w polskiej literaturze, ale nawet w codziennym życiu. Od lat zauważam, że stając się coraz bardziej samodzielni i samowystarczalni, zatracamy się w samouwielbieniu. Coraz częściej moje rozmowy nie są wcale rozmowami, a wysłuchiwaniem tego, co wspaniałego ma rozmówca do powiedzenia na własny temat. Sądząc po tym, co wyczytałam w tym praktycznym poradniku, Japończykowi nie przyszłoby takie zachowanie do głowy, bo kłóci się z duchem harmonii. Podoba mi się też pomysł naginania się, dopasowywania do otoczenia, zapewne dlatego, że tak kiedyś wychowywano ludzi także w naszym kraju, czego współczesne egocentryczne metody wychowawcze są przeciwieństwem. Nie robić innym kłopotu, współpracować, być skromnym i nie chwalić się – to kiedyś były najbardziej pożądane zachowania, które dziś są w zaniku wśród młodych ludzi. No ale dobrze, że w Japonii wszystko bez zmian i jest się od kogo uczyć :). Harmonia i pobłażliwa miłość mają sens!

Przykazy i zakazy

We właściwej części poradnikowej, składającej się z krótkich, treściwych i przyjaźnie napisanych rozdziałów, znajdujemy informacje na temat tego jak się zachować podczas rozmaitych sytuacji, jakie mogą nam się przytrafić podczas wizyty w Kraju Kwitnącej Wiśni. Jak na tak niewielką objętościowo książkę, tematów jest ogromna ilość. Od przywitań i pożegnań, poprzez wizyty w restauracji i japońskim domu, aż po śluby i pogrzeby. Są także specjalne rozdziały poświęcone wspomnianej już kwestii biznesowej, czyli na przykład ogromnej roli wizytówki podczas spotkań z japońskimi współpracownikami lub klientami, czy tego jak odczytywać nieco mętne, niejednoznaczne przekazy podczas podpisywania umów.

Moim ulubionym rozdziałem jest ten poświęcony podróżom transportem masowym. Dzięki temu poradnikowi, gdy już znajdę się w Tokio, będę już wiedziała jak kulturalnie wsiąść do metra i w którym miejscu wagonu się ustawić by nikomu nie przeszkadzać i móc swobodnie wysiąść. Jak dla mnie to bezcenna wiedza i chętnie bym kiedyś poczytała o tym jak równie skutecznie poruszać się w polskich pociągach czy tramwajach.

Tym, za co najbardziej cenię Etykietę japońską jest fachowość i skrupulatność autorów. Jeśli czytamy o ukłonach, to nie ma miejsca na domysły, gdyż od razu dowiemy się jaki ukłon do kogo kierować i nawet pod jakim kontem powinniśmy zgiąć ciało oraz jak ułożyć ręce. Czytając o ceremonii herbacianej, dowiadujemy się krok po kroku jak wejść od pawilonu herbacianego, jak się zachować podczas picia, a nawet jakie tematy poruszyć by nie urazić gospodarza. Dzięki tak daleko posuniętej rzeczowości, jadąc do Japonii będę czuła się w miarę komfortowo, gdyż, o ile zastosuję się do wskazówek z tego podręcznika, nie będzie już miejsca na moje niezbyt mądre spontaniczne akcje (nietaktowne pytania, dziwne dowcipy, chaotyczne gesty). Na koniec wypada napisać też o rozpoczynających Etykietę japońską wskazówkach dotyczących wymowy, oraz o kończącym tom słowniczku podstawowych zwrotów. Jestem pewna, że obie te części okażą się nadzwyczaj pomocne.

Opublikowano w Książki

Komentarz

  1. Joanna Joanna

    Lubię poczytac jak wygląda życie w innych zakątkach globu, więc ta książka na pewno jest dla mnie. Może ktoś mi sprawi na święta :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *