Pomiń zawartość →

Kategoria: Filmy

Bleed for This

Choć ten film obejrzałam już kilka tygodni temu, do dziś nie mogę wyrzucić go z pamięci. Nie poraża epickim rozmachem, nie jest widowiskowy i raczej nie zapamiętacie jego ścieżki dźwiękowej. Jest to jednak jeden z najbardziej przejmujących filmów o sporcie, jakie widziałam i Was też zachęcam do jego obejrzenia. Bleed for This to opowieść oparta na faktach. Jej głównym bohaterem jest Vinny Pazienza, światowy mistrz boksu, który zasłynął najbardziej spektakularnym powrotem na ring ever. Zapewniam, że patrząc na jego dokonania, poczujecie się malutcy i zawstydzeni swoją gnuśnością, ale też tak mocno jak nigdy uwierzycie w to, że amerykański sen się spełnia. Oto jedyna w swoim rodzaju historia od kaleki do mistrza świata.

Skomentuj

La La Land

Patrzę i nie wierzę. Wszyscy zgodni w zachwytach nad nowym filmem Damiena Chazelle’a, każdemu się podobało. Jest uroczo, wzruszająco, no niesamowicie po prostu. W dodatku ten niedawny wysyp nagród zwiastujący ogromny oscarowy triumf. Jakbym nie lubiła musicali, Emmy Stone i całego słonecznego Los Angeles, i tak trzeba było na film pójść, żeby zobaczyć o co tyle szumu. Obejrzałam, doceniam wielką pracę włożoną w to widowisko, ale jakiegoś szczególnego zachwytu nie jestem z siebie w stanie wykrzesać. Coś jest ze mną nie tego, z pewnością umknęła mi cała magia, ale zwyczajnie tego nie czuję, wręcz nudziłam się w niektórych momentach, a finałowym zabiegiem byłam nawet jakoś rozczarowana. Dziwię się teraz sama sobie, bo przecież Whiplash mi się podobał bardzo (spać przez niego w nocy nie mogłam, wstrząsnął mną dosłownie), a La La Land to takie sympatyczne ciepłe kluchy.

3 komentarze

Jedyne noworoczne postanowienie – pisać mniej

W pisanie bloga weszłam bardzo gładko, zaraz po zaprzestaniu pracy jako pełnoetatowy nauczyciel języka polskiego. Od momentu zamieszczenia pierwszego posta minęło dobre pięć lat, ale dla mnie to jakby chwila, bo przez cały ten czas byłam ekstremalnie zajęta. Tym, którym wydaje się, że blogerzy kulturalni nic nie robią tylko relaksują się albo w kinie na darmowych pokazach, albo w domowym zaciszu przy fascynującej lekturze, spieszę donieść, że nie wygląda to tak różowo. Pracując na etacie, sprawdzając tony wypracowań, przygotowując uczniów do matury, siedząc w komisjach czy na radach pedagogicznych, wreszcie też utrzymując stały kontakt z rodzicami najbardziej kłopotliwych wychowanków, nigdy nie byłam aż tak psychicznie zmęczona, jak podczas cało etatowego blogowania, choć wiąże się to z zupełnie innym rodzajem napięcia nerwowego.

8 komentarzy

Autopsja Jane Doe (spoilery)

Zapewne wielu osobom się narażę, bo widziałam, że oceny są bardzo pozytywne, ale zwyczajnie uważam, że ten film jest strasznie słaby. Rzadko oglądam dreszczowce, więc jak już mi się to zdarza, wolałabym, żeby były naprawdę dobre (słabe nerwy plus wybujała wyobraźnia), czyli by miały wyrazistych bohaterów, wciągającą fabułę no i by straszyły tak, by jeszcze po tygodniu na myśl o nich włosy się na karku jeżyły (pod tym względem koreańskie produkcje wygrywają zdecydowanie). Autopsja nie ma żadnego z tych atrybutów, a do tego jest zwyczajnie nudnym, kiczowatym średniakiem i dziwi mnie bardzo, że w ogóle taki film trafił do kin. Powinien być raczej wyświetlany w sobotę na Polsacie.

Komentarz

Na co czekam najbardziej w 2017 roku

Od początku stycznia wszyscy zamieszczają listy filmów, seriali i książek mających się ukazać w tym roku, których premiery napawają ich szczególną radością i z którymi wiążą wielkie nadzieje. Ja swój największy prezent dostałam kilka dni temu z premierą mini serii Taboo z Tomem Hardym, ale pomyślałam, że przecież rok jest długi i wiele dobrego (a prawdopodobnie nawet obiektywnie lepszego niż ten serial) jeszcze mnie spotka jako widzkę i czytelniczkę. Oto zatem kilka pozycji,na myśl o których radośnie przebieram nóżkami ze zniecierpliwienia i dosłownie odliczam dni.

2 komentarze

Powidoki

Film w kinach od 13 stycznia, ale nam udało się go zobaczyć przedpremierowo w szczecińskim kinie Zamek. Coraz częściej bywamy tam na seansach, bo nawet jeśli film jest słaby, to okoliczności, w jakich się go zobaczy, są bardzo malownicze. Piszę o tym dlatego, że z Powidokami właśnie tak się stało. Ostatnie dzieło mistrza Wajdy okazało się nie być filmowym arcydziełem, ale za to zamek śnieżnym wieczorem wart był zobaczenia (i tego całego odśnieżania samochodu). Szkoda wielka, bo ta historia ma wielki potencjał, który przebija w pojedynczych scenach. Całość jednak jest zupełnie niestrawna i najchętniej obejrzałoby się to jeszcze raz, nakręcone od nowa i to z prawie każdym aktorem wymienionym na jakiś lepszy odpowiednik.

Skomentuj

To Walk Invisible: The Brontë Sisters

To już się robi powoli nudne, że tak codziennie coś chwalę i jestem wiecznie zachwycona kolejnymi telewizyjnymi odkryciami. Po co jednak mam pisać o złych rzeczach, skoro tyle dobrych teraz puszczają. Na potworki przyjdzie jeszcze czas, wszystkie bolesne seanse zapisuję i przedstawię w odpowiednim rankingu. Tymczasem wczoraj udało mi się wreszcie obejrzeć coś, czego wyczekiwałam z utęsknieniem i co niemal spełniło wszystkie moje gorące nadzieje fanki twórczości sióstr Brontë. Dwugodzinny film biograficzny wyemitowany pod koniec roku przez BBC to obowiązkowa pozycja do obejrzenia, szczególnie dla tych, którzy już znają życie i twórczość tych niezwykłych panien na wyrywki. Pozostali mogą być lekko zagubieni lub skonfundowali, ale trudno, może potraktują film jako pierwszy bodziec do zapoznania się z magicznym światem chmurnych wrzosowisk.

4 komentarze

The Bronze

To są lekko chore klimaty, ale fantastycznie się ogląda tę komedię, a śmiechu jest co niemiara. Od czasu Young Adult nie widziałam tak ciekawej, cynicznej, zgorzkniałej i przebojowej postaci kobiecej w filmie. Jeśli lubicie lekko spaczone poczucie humoru, a do tego jesteście fanami seriali Dolina Krzemowa i Teoria wielkiego podrywu, będziecie w filmowym siódmym niebie. Tu nic nie jest typowe czy przewidywalne, każda scena jest niespodzianką, szczególnie jeśli chodzi o to, jak daleko nasza bohaterka może się posunąć. Obejrzę ten film jeszcze nieraz.

Skomentuj

Dusigrosz

Na ciężką, niestrawną, czasem dramatyczną atmosferę rodzinnych świąt, po których niektórzy z nas długo dochodzić będą do siebie, idealnym antidotum jest lekka, niezobowiązująca francuska komedia, pełna ciepłego humoru. Właśnie taką komedią jest Dusigrosz z Danym Boonem, który tworzy chyba jakiś molierowski cykl. Aktor był świetnym chorym z urojenia w Przychodzi facet do lekarza, a teraz jest równie znakomitym skąpcem w Dusigroszu. Najważniejsze jednak, że cały czas jest sobą i zabawia widzów specyficzną mimiką posępnego oblicza. Wielbiciele oryginalnego talentu Boona nie będą mieli na tym seansie powodów do narzekań.

3 komentarze

Sing

Uwielbiam Illumination za Minionki, ale to Sing jest najlepszym filmem jaki zrobili do tej pory. Ta zwierzęca opowieść przebija wszystko, nawet Sekretne życie zwierzaków domowych czy Zwierzogród. To rozrywka dla całej rodziny, film, na którym nie sposób się nudzić, za to można się uśmiać do łez i potężnie wzruszyć. Naprawdę potrzebowałam tego seansu i nie mogłam czekać do stycznia na polską premierę, dlatego po raz kolejny załadowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do Berlina na pokaz przedpremierowy. Zapewniam, że nie ma lepszego sposobu na rozproszenie mroków i smutków, lepszego antidotum na dżdżysto-błotnistą pogodę i brak światła za oknem, niż seans Sing. Aż się sama dziwię, że tak mi się spodobało, bo przecież nawet nie lubię konkursów talentów, a o tym w końcu jest cała ta opowieść.

Skomentuj