Doczekaliśmy się, choć osobiście wolałabym od razu cały nowy sezon, a nie tak po odcineczku. Mam wrażenie, że twórcy serialu niemiłosiernie wykorzystują jego popularność by, z jednej strony sadystycznie się znęcać nad wyczekującymi widzami, a z drugiej, by wycisnąć z produkcji jak najwięcej kasy. Trudno im się dziwić, ale fani łatwo nie mają. Na pocieszenie mieliśmy dużo Cumberbatcha w kinach no i we wspaniałym Hamlecie w brytyjsko-polskiej odsłonie w Multikinie.
SkomentujAutor: Ola
Ta niezwykła książka jest zapisem rozmów z Markiem Kellerem, które przeprowadził Dariusz Wilczak. Ostatnimi czasy Keller znany jest z zakupu bezcennych pamiątek po Fryderyku Chopinie i podarowania ich Polsce, ale troska o nasze narodowe dziedzictwo, czy wielkie umiłowanie sztuki i artystów, to tylko jedno z wielu oblicz tego niezwykłego człowieka. Przyznam, że takiej lektury się zupełnie nie spodziewałam. Zachęcam wszystkich by także dali się zaskoczyć pasjonującymi wycieczkami w przeszłość śladami wspomnień Marka Kellera.
SkomentujDokonana przez Todda Haynesa adaptacja powieści The Price of Salt Patricii Highsmith będzie z pewnością jednym z najbardziej przecenianych filmów ostatnich lat. Jak na mój gust absolutnie nie ma się czym zachwycać, ale to tylko moje skromne zdanie. Tak już się porobiło, że wszyscy jesteśmy bardzo mało odporni na urok wspaniałej Cate Blanchett, a gdy jeszcze pojawia się w retro scenerii, w dodatku w tragicznej roli żony i matki odkrywającej swoją homoseksualną fascynację młodszą kobietą, to któż ośmieli się powiedzieć coś złego o dziele, w którym występuje. Podobnie rzecz się ma z Rooney Marą, ukochaną ,,ambitną” aktorką młodego pokolenia, która od czasów Dziewczyny z tatuażem jest ulubienicą krytyków. Co z tego, że film ciągnie się niemiłosiernie, ze scen intymnej bliskości wieje chłodem, a całość jest bardzo bez wyrazu (,,intymnie”), skoro mamy piękne zdjęcia pięknych aktorek w pięknych vintage kiecuszkach:)?
3 komentarzeCzekałam bardzo na ten film, oczywiście ze względu na Toma Hardy’ego. To jak bardzo Leonardo DiCaprio się tym razem wysilił, by dostać upragnionego Oscara jakoś zupełnie mnie nie obeszło (to po statuetkę idzie z taką determinacją, nie po zemstę i widać, że gotów jest tym razem naprawdę na wszystko). Współczuję mu oczywiście, ale ileż można?! Film nie okazał się może jakimś strasznym rozczarowaniem, ale rewelacji też nie ma. Na pewno na długo zapamiętam fantastyczną pracę kamery, nadającą wyjątkowej dynamiki nielicznym scenom akcji, które są tak realistyczne, aż widzowi skacze ciśnienie, jakby sam był atakowany przez misia. No i te przepiękne krajobrazy! Główny bohater przemierzając śnieżne pustkowia pozostaje dla nas milczącą zagadką, a mi podczas tych przyrodniczych rewelacji naprawdę brakowało do pełni szczęścia głosu Krystyny Czubówny (komentarze w stylu „W leśnej kniei, podczas pierwszych roztopów, do życia budzi się potężna niedźwiedzica…”).
10 komentarzyMam wielki sentyment do całej serii o Rocky’m i dlatego do Creeda podeszłam z duża dozą nieufności. Jakież to fajerwerki są w stanie zastąpić nam niepowtarzalny klimat i kultowe dialogi pierwszych części? Czy nowy bokser, już w tytule kreowany na legendę, podoła wielkiej misji jakiej się podjął? Czy wreszcie Sylvester Stallone, dobijający przecież do siedemdziesiątki, da radę jeszcze nas czymś zaskoczyć i zabłysnąć na ekranie swym nieporadnym wdziękiem, który niegdyś podbił serca milionów? Chciałabym móc odpowiedzieć na te wszystkie pytania twierdząco, ale niestety nie mogę. O ile Sylvester i w ogóle cały scenariusz są bez zarzutu, to już gra jego następcy, Michalea B. Jordana zupełnie nie powala. No i ten okropny product placemenet, przez który musimy się zastanawiać co w danej scenie jest najważniejsze, to, że na przykład bohater biegnie lub upada na ringu, czy raczej to, by odpowiednio wyeksponować logo pewnej firmy obecne na podeszwach butów. No są chyba jakieś granice reklamy, nawet w kinie czysto rozrywkowym!
SkomentujNie ma chyba lepszego czasu na słuchanie właśnie tej opowieści. Dosłownie nie mogłam lepiej trafić i to zupełnie przez przypadek, gdyż Zabawka Boga była po prostu następnym audiobookiem na liście, a ja nie wiedziałam przed rozpoczęciem słuchania, że tytuł nie jest metaforą. Już na samym początku dowiadujemy się, że chodzi dokładnie o zabawkę, którą bawił się Bóg, a konkretnie pewien mały Jeszua, urodzony na początku naszej ery, liczonej od dnia jego narodzin. Po kilku rozdziałach i gorączkowych poszukiwaniach recenzji w sieci, przestałam się zupełnie dziwić, że odbiorcy porównują tę powieść do Imienia róży Umberta Eco i Kodu Leonarda da Vinci Dana Browna jednocześnie. Jeśli w ogóle możliwe jest takie egzotyczne połączenie literatury z najwyższej półki i sensacyjnego czytadła, to z pewnością udało się ono właśnie Tadeuszowi Biedzkiemu.
KomentarzJeśli, tak jak ja, czujecie pustkę po zakończeniu serialu The Knick, brakuje wam widoku flaczków i pomysłów na przedziwne eksperymenty medyczne, to sześcioodcinkowe Kroniki Frankensteina mogą na chwilę ukoić waszą tęsknotę. Do tego mamy to, za co chyba najbardziej kochamy brytyjską telewizję, czyli drobiazgowo odtworzone realia dziewiętnastowiecznego życia, fantastycznych aktorów i naprawdę wciągającą akcję. Przy okazji jest też to, co osobiście zawsze doceniam, czyli pokazywanie prawdziwych zjawisk i przedstawianie prawdziwych osobowości z epoki, dzięki czemu możemy się z telewizji autentycznie czegoś nauczyć. Dzięki temu serialowi wróciło moje zainteresowanie początkami angielskiego romantyzmu (teraz z wypiekami na twarzy oglądam grafiki Williama Blake’a; kto widział ostatni sezon Hannibala, ten zrozumie).
KomentarzJakiś czas temu pisałam o książce Pokój, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Teraz powstał na podstawie powieści Emmy Donoghue film, dzięki któremu pisarka z pewnością zyska ogromną rzeszę nowych fanów. Zdumiewające aktorstwo i surowy realizm z jakim ukazano dramat głównych postaci, zasługują na najwyższe uznanie i wszelkie możliwe nagrody. Choć z początku trudno wchodzi się w ten świat, gdy już się to uda, można się w nim zupełnie zatracić. Pokój staje się wszystkim i nagle widz także patrzy na rzeczywistość oczami małego chłopca, co w przypadku każdego innego dziecka byłoby pozytywnym doznaniem, ale tutaj wcale tak nie jest.
SkomentujChciałabym móc napisać, że Alibi na szczęście nie było najlepszym prezentem, jaki moja mama dostała do tej pory, ale niestety nie mogę. Wbrew moim licznym sugestiom i zniechęceniom, dotyczącym wątpliwej jakości tej literatury, mama była książką zachwycona, podobnie jak dwoma kontynuacjami. Dodam, że nie jest ona osobą, która zwykła okazywać radość z czegokolwiek, a do książek jeszcze do niedawna miała bardzo niechętny stosunek. No, ale Anna Ficer-Ogonowska wszystko zmieniła. Mama do dziś wszystkie inne dzieła (przytulaśna, tzw. kobieca literatura) porównuje do Alibi na szczęście, a święta, podczas których odpłynęła w świat cukierkowego romansu, wspomina z rozrzewnieniem. Właśnie dlatego tegoroczny hit autorki, Czas pokaże, znajdzie się pod naszą choinką. Jeśli tak jak ja, chcecie sprawić przyjemność swoim mamom, to schowajcie dobry gust do kieszeni, spróbujcie się przemóc i zakupcie po egzemplarzu (widziałam, że są nawet takie fikuśne zestawy z kubeczkiem; wiadomo, dobra książka plus smaczna herbatka to jest to; dosłownie Szczęście w cichą noc).
Skomentuj