Ta książka nie mogła do mnie trafić w lepszym momencie, gdyż wiele obserwacji autora stało się ostatnio także przedmiotem mojego gorączkowego namysłu. Ziemowita Szczerka fascynuje wszystko to, co na granicy światów i cywilizacji, a co dopiero niedawno, przy okazji podróży do zachodnich i południowych sąsiadów zaczęło do mnie docierać. Ta lepszość zauważalna w kilka sekund po przekroczeniu niemieckiej granicy, to jakby świeższe powietrze, czystsze pobocza i prostsze drogi, są dla mnie symbolem różnic cywilizacyjnych i silnej tęsknoty zamiany słowiańskości na germańskość. Ostatnia wizyta w Czechach nasiliła mój instynkt wędrowny i chęć zamieszkania w tej mitycznej lepszości, a lektura Międzymorza dodatkowo poukładała mi wszystko w głowie. Tu nie chodzi o lepszą pracę, większą ilość pieniędzy i epatowanie statusem, bo jakby w Polsce też głodem nie przymieram, ale o mieszkanie wśród niekoniecznie najnowszych lecz zadbanych budynków i ulic, o kulturę korzystania ze wspólnej przestrzeni i szanowania prywatności sąsiadów, o oszczędność, porządność i solidność jednym słowem, której tak mi na co dzień brakuje. Rozumiem, że Międzymorze ma szerszy plan, że Szczerek chce nam powiedzieć coś o wielkich procesach historycznych i cywilizacyjnych wpływach, ale ja odnoszę tę książkę do mojego osobistego, skromnego doświadczenia i bardzo się cieszę, że przetłumaczyła mi ona to, co czułam i na co patrzyłam tak, bym mogła dodatkowo to zrozumieć, zinterpretować i wyciągnąć wnioski.
Ucieczka przed słowiańskością
Ziemowit Szczerek rusza w podróż szlakiem państw wskrzeszonej niedawno idei Międzymorza, czyli krajów znajdujących się pomiędzy rosyjską a niemiecką strefą wpływów, między Morzem Bałtyckim a Adriatykiem i Morzem Czarnym. Otrzymujemy barwny przekrój Europy Środkowej, ze szczególnym uwzględnieniem efektu granicznego. Autor opisuje swoją podróż tak, byśmy dostrzegali nie tylko różnice, ale i podobieństwa między poszczególnymi regionami, a to najlepiej widać w strefach granicznych, stąd tak wiele tu fragmentów poświęconych pogranicznikom, wyglądom granic, przechodzenia schludności w zapuszczenie, słowiańskości w niemieckość, rosyjskość i skandynawskość.
Międzymorze składa się z serii uporządkowanych tematycznie reportaży, pisanych właściwym Szczerkowi subiektywnym, jędrnym i dosadnym językiem. Każdemu państwu poświęca się należytą uwagę i daję słowo że nie ma dla reportera rzeczy zbyt małych, czy miejsc zbyt oddalonych, by nie mógł przedstawić ich z osobistej i szalenie interesującej perspektywy.
Książka ta jest w pewnym sensie dochodzeniem. Śledzimy nie tylko obecne, ale i dawne granice państw, dowiadujemy się o tym kto skąd przybył i w jaki sposób kształtowała się idea jednolitej narodowości u poszczególnych wspólnot. Do tego wywody historyczne wzbogacone są o niezwykle skrupulatne dygresje natury politycznej, dzięki którym dowiadujemy się co słychać u sąsiadów, którymi na co dzień nie bardzo się interesujemy. W tym miejscu należy przyznać, że obserwacje Szczerka nie napawają optymizmem. Unia wydaje się już pieśnią przeszłości i choć lubimy myśleć o sobie, jako o narodzie zupełnie wyjątkowym (wyjątkowo ciężko doświadczanym przez los) to inne państwa słowiańskie także ponoszą obecnie skutki sprawowania rządów przez konserwatywnych polityków i nasilania się nacjonalizmów wśród coraz bardziej gniewnych obywateli.
Podobieństwa między Polakami a innymi narodami słowiańskimi wychodzą także w niezliczonych rozmowach autora z lokalsami, które często mają dość smutny wydźwięk, ale nierzadko uzyskują także ogromnie komiczną wymowę. Wspólnym mianownikiem tych tekstów, czymś co powraca wiele razy, jest fakt, że prawie nikt nie chce być Słowianinem, z bycia mieszkańcami Europy Środkowej raczej dumni nie bywamy i na słowiańskie pochodzenie nie bardzo mamy ochotę się snobować. Trudno się temu dziwić po tym jak przeczytamy o wspólnych cechach narodów słowiańskich, o słowiańskości samej w sobie i o przeciwstawianej jej germańskości (czasem też skandynawskości).
„Przecież gdy Polska przestawia się na słowiańską nutę, jak w tej nieszczęsnej piosence o Słowianach, która jakiś czas temu podbijała listy przebojów, to okazuje się, że w tym wszystkim chodzi o jakieś ubijanie masła pod drewnianą chałupą”.
Słowiańskość stereotypowa to zatem wieś, ale także cała masa stereotypowych zachowań jak pijaństwo, ułańska fantazja, kłótliwość czy skłonność do kradzieży i cwaniactwa, które to stereotypy w czasie podróży po Międzymorzu okazują się zdumiewająco silne i bardzo trafne.
Dopełnieniem rozmów z mieszkającymi na Bałkanach, we Wschodnich Niemczech, w krajach nadbałtyckich czy na Węgrzech dziennikarzami, artystami, politykami, a także ze zwykłymi szarymi obywatelami, są architektoniczne dygresje Szczerka, w których zawiera się esencja obserwacji cywilizacyjnych wpływów mieszających się w Europie Wschodniej. Przyznam, że te fragmenty interesowały mnie najbardziej, gdyż to właśnie w architekturze, w samym sposobie rozplanowania miast, miasteczek i wsi, widać najbardziej obiektywnie jak się między sobą różnimy. Słowiańska prowizorka, tanie materiały, pomieszanie stylów, wielka płyta, a do tego pasteloza i bilbordoza, kontra zadbana i czysta przestrzeń niemieckich i czeskich miast, przytulność i zgrzebność oraz umiarkowanie w wywieszaniu reklam, dzięki czemu wzrok odpoczywa i ogólnie żyje się jakby lepiej, a na pewno spokojniej. Niejednego Polaka coś w sercu zakuje gdy przeczyta, że Rumunia jest do naszego państwa bardzo podobna wizualnie, a ze wszystkim co mamy na zewnątrz, ale też w środku, w naszej słowiańskiej duszy, bardziej ciążymy ku Wschodowi niż ku Zachodowi. Nasze ambicje leżą gdzie indziej, ale jest jak jest.
„Jeśli miałbym powiedzieć, co jest zachodnie, to wymieniłbym schludność i porządność. Spokój i pragmatyczność, które nawisają nad tym krajem jak kojący balsam”.
To o Litwie, o której lubimy myśleć, że jest taka polska, choć jej mieszkańcy bardziej sympatyzują z Niemcami.
„Zachodnie jest ogarnianie coraz większej liczby miasteczek, utrzymywanie ich w konsekwentnym stylu i fakt, że estetyczny odruch zdaje się docierać do ludzi, którzy coraz rzadziej traktują podwórza jako graciarnie czy śmietniki”.
Brzmi znajomo? Na pewno daje do myślenia.
Mieszkam w poniemieckiej kamienicy w centrum Szczecina, gdzie duch poprzedniej cywilizacji jest skutecznie uśmiercany przez polską bylejakość. Zdewastowane klatki schodowe, elewacje odnawiane na bijące w oczy pastele, totalnie zaniedbane parki i skwery, pełniące funkcję psich toalet. Do tego wieczne awantury na ulicach, nieznośnie hałaśliwi sąsiedzi i policja pod oknami niemal co wieczór. Czy można się dziwić, że wciąż marzy mi się emigracja. Słowiański kompleks niższości nie pozwoli mi zapewne wyjechać do Niemiec, ale już w germańskich z ducha, swojskich i przytulnych Czechach czułabym się jak w domu. Teraz już myśląc Szczerkiem, mogę zacząć przygotowania nie tylko do duchowej, ale też do jak najbardziej fizycznej emigracji.
[…] nie skończyłam tematu naszych sąsiadów z Międzymorza. Wczoraj był Ziemowit Szczerek, a dzisiaj fantastyczny serial Kosmo, opowiadający między innymi o kosmicznym wyścigu pomiędzy […]
Dzieki za recenzje! Widze, ze uleglas Szczerekowi, a raczej czarowi zachodniego porzadku,praworzadnosci i „lepszosci” solidnie i z przytupem depczac dobrze poznana, „przezyta” slowianskosc. Odwiedzilam wszystkie kraje opisane przez Szczerka, mieszkam na idylicznym (wedlug wyobrazen przecietnego Polaka) Zachodzie i….zapraszam wszystkich do emigracji, a potem ponownej lektury p. Ziemowita. Zderzenie rzeczywistosci z fabula ksiazki gwarantowane!
Pozdrawiam i zeby nie byc posadzana o hejt ( nigdy czlowiek nie wie, czy przez konstruktywna krytyke nie wpadnie przypadkiem do innej kategorii) dopisuje, ze z przyjemnoscia czytam Twoje blogowe wpisy.
p.s Przepraszam za brak diakrytykow, ale ucywilizowany Zachod nie uzywa tych „dziwnych literek”.Ot taka jezykowa odmiennosc Slowianszczyzny.
Mieszkam w Czechach (bardzo polecam), odwiedziłam znaczącą większość wspomnianych krajów i z większość obrazków krajów opisanych w książce zgadza się z rzeczywistością obserwowalną. Zachodu Szczerek nie opisywał, zachód jest tutaj wartością abstrakcyjną, więc ta mogłaby się nie zgadzać.
Moim skromnym zdaniem książka super.
PS Tam gdzie internet jest tam polskie klawiatury również są! ;)
Bardzo dziękuję za ciekawy komentarz oraz za konstruktywną krytykę.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystko co zachodnie jest wspaniałe, idealne i przyjazne człowiekowi. Czytam gazety, oglądam wiadomości i widzę co się dzieje. Jednak i tak uważam, że w rzeczywistości choć odrobinę bardziej uporządkowanej, w takiej, która mnie nie wypycha na marginesy życia społecznego i nie zalewa chaosem, czułabym się znacznie lepiej. Właśnie wróciłam z kolejnej podróży do Czech i nie mogę się nadziwić, jak inaczej mogłoby być także i u nas.
Myślę sobie też, że jest jakiś powód, dla którego moi rówieśnicy, zamieszkujący na Zachodzie od lat, nie spieszą się jakoś z powrotem do Polski.
Niedługo zapewne sama sprawdzę tezy Szczerka na własnej skórze i zapewne jeszcze raz, może bardziej krytycznie, przeczytam Międzymorze.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za lekturę moich skromnych notatek.