Bardzo długo czytałam tę niezbyt obszerną książkę, głównie z powodu silnych emocji, jakie we mnie wywołała. Tygodniami potrafiłam odkładać lekturę kolejnej części, gdy na przykład tak bardzo wczułam się w treść, że od razu przypominałam sobie wszystkich trudnych ludzi, z którymi przyszło mi się w życiu zmierzyć. Moja wybujała wyobraźnia sprawiała, że natychmiast miałam przed oczami osoby tak trudne, że nawet po latach myśląc właśnie o nich, wyszukuję takich poradników jak ten. Jeszcze gorzej było gdy studiując z autorką kolejne przypadki, zaczęłam się zastanawiać, czy może sama nie jestem trudnym człowiekiem (co jest dość zabawne, bo od lat uważam się za najtrudniejszą w obsłudze jednostkę, ale działającą na nerwy głównie samej sobie).
Czy jestem jawnie wroga, bierno-agresywna czy bierna? A może należę do tej najgorszej kategorii ludzi niemożliwych, od której należy uciekać gdzie pieprz rośnie? Cóż, myślę, że sam fakt, że jestem w stanie zadawać sobie podobne pytania i patrzeć na siebie krytycznie, sprawia, że nie jest jeszcze aż tak źle :) Jedno jest dla mnie pewne, a mianowicie to, że jest to diabelnie dobry poradnik psychologiczny, skoro wywołuje aż tak silne reakcje emocjonalne (możecie mi wierzyć, bo wiele już takich przeczytałam i większość po mnie spłynęła jak po kaczce).
Jak bardzo trudni mogą być ludzie?
Gill Hasson napisała książkę, która jest genialna w swej prostocie. To niewielkie opracowanie spokojnie wystarczy by na bieżąco przypominać sobie skuteczne strategie radzenia sobie z trudnymi osobami. Autorka niczego nadmiernie nie komplikuje, wybiera kilka sposobów, jeden podział na grupy i się tego trzyma, dając nam jasne i precyzyjne wytyczne. Doskonałym rozwiązaniem jest zamieszczenie w poradniku konkretnych wzorów wypowiedzi, scenariuszy postępowania, a nawet całych dialogów, do których będziemy mogli się odwołać, gdy znów jakiś wyjątkowo toksycznych osobnik nas przyatakuje.
Oczywistym jest, że na temat tego jak bardzo trudni potrafią być ludzie, każdy z nas ma inne zdanie. Jedni myślą od razu o swoich rodzicach, teściowych lub rodzeństwie, inni o współpracownikach czy sąsiadach, a jeszcze inni (tak jak ja) o całych społecznościach. Jedno jest pewne – oni istnieją, są toksyczni i jest ich coraz więcej wraz z coraz większą sferą wolności i luzowaniem norm tego co wypada, a co nie. Zamiast wchodzić w szczegóły, Hasson dzieli ludzi trudnych na trzy kategorie (jawnych agresorów, bierno-agresywnych i biernych) i przy każdej z tych grup wyjaśnia mechanizm działania ich psychiki, jak również pokazuje, jak możemy wyjść z konfrontacji z takimi ludźmi może nie zwycięsko, ale niepokonani, co już samo w sobie jest zwycięstwem.
Dostajemy sporo przykładowych sytuacji, które możemy w miarę potrzeb dostosowywać do naszego życia. Jest coś dla posiadaczy zupełnie toksycznego, pasożytującego na rodzicach rodzeństwa, coś dla osób, którzy nie mogą znieść negatywnych współpracowników i coś dla rodziców nastolatków wchodzących w fazę agresywnego lub biernego buntu. Ten ostatni przykład wydaje mi się najlepszy, bo z moich szkolnych i rodzinnych obserwacji wynika, że jeśli ktoś potrafi poradzić sobie z tak trudnym przypadkiem jak nabuzowany hormonami kilkunastoletni dzieciak, to wszystkie inne kategorie trudnych ludzi są już dla takiego mistrza łatwe w obsłudze. Jeśli zatem szukaliście książki, która podpowie jak stać się bardziej asertywnym lub w jaki sposób negocjować by uzyskać upragnione rezultaty i jeszcze czegoś nauczyć rozmówcę, to właśnie tej książki potrzebujecie.
Tylko siebie mogę zmienić
„Pamiętaj, że możesz zmienić wyłącznie własne zachowanie – a nie to, co robią inni, jeżeli jednak będziesz się częściej i konsekwentniej zachowywał i komunikował asertywnie, rosną szanse, że inni będą traktowali cię tak, jak tego chcesz: z szacunkiem”.
Kiedyś strasznie się denerwowałam czytając lub słysząc, że mogę zmienić tylko siebie, bo na innych nie wpłynę. Raz nawet usłyszałam (i to od wykładowcy pedagogiki), że ludzie z zasady się nie zmieniają i nie ma co próbować. Cóż, fakt, że jednak zmieniłam swoje nastawienie właśnie do tej kwestii, świadczyć może jednak o tym, że jednak w naszej osobowości mogą zajść znaczące zmiany i to już w dorosłym życiu.
W ostatniej części swego poradnika Gill Hansson opisuje kategorie ludzi niemożliwych, czyli takich, z którymi nie ma co się dogadywać, negocjować, przekonywać ich do siebie asertywnością czy inną pracą nad sobą. Trzeba od nich po prostu uciekać i to jak najszybciej. Są tu opisani ludzie tacy jak osoby uporczywie negatywne, niemożliwi skoncentrowani na sobie, mobberzy i okrutnicy oraz królowie patosu. Jestem pewna, że każdy z was ma lub miał w swoim otoczeniu ciekawe przypadki właśnie takich osobowości. Hansson radzi by się od nich odcinać, a gdy jest to niemożliwe, by maksymalnie ograniczać kontakt i dawać im z siebie jak najmniej. Tacy ludzie się nie zmieniają i nie ma co liczyć na poprawę lub żałować, że poświęciło im się zbyt dużo zasobów, by tak po prostu rezygnować z relacji. Tę część książki uważam za najcenniejszą, gdyż sama bardzo długo nie mogłam sobie poradzić z ludźmi niemożliwymi, a wręcz byłam mistrzynią świata w znoszeniu ich fochów, podchodów, manipulacji oraz aktywnej i pasywnej wrogości. Zawsze było mi szkoda albo czasu, który na nich poświeciłam, albo zasobów finansowych, które mogłabym utracić, na przykład rezygnując z toksycznej pracy. W momencie, gdy zrozumiałam, że powinno mi być szkoda reszty życia, a nie tego, co już minęło, że zdrowie psychiczne i fizyczne są ważniejsze niż ambicja czy sentymenty, dosłownie wygrałam życie i każdemu biernemu cierpiętnikowi tego życzę. W tej przemianie pomogło mi wiele poradników, rozmów z mądrymi ludźmi i pewien youtubowy tutorial mówiący w skrócie o tym, że toksycznych ludzi powinniśmy wycinać z życia niczym nowotwór z ciała. Ze zdumieniem stwierdziłam, że wszystkie te porady są zebrane niczym w cudownej pigułce w tym jednym niewielkim poradniku.
W mniejszym lub większym stopniu każdy z nas zmaga się codziennie z trudnymi ludźmi i lepiej mieć na nich przygotowaną strategię niż tracić czas i nerwy błądząc po omacku. Warto mieć tę niewielką książeczkę zawsze przy sobie też na wypadek gdybyśmy sami potrzebowali sprawdzić od czasu do czasu czy nie stajemy się może sami zbyt trudni dla naszego otoczenia.
Kapitalna recenzja. Można ją nazwać wstrząsająco dobrą. Oczywiście dopiero konfrontacja z samą książką (zaczynam jej szukać) wyjaśni, czy do tego jest celna (dla mnie), ale podejrzewam, że tak. Widać, że gdy temat jest bliski Autorce, sięga wyżyn jasności i przekonywania. :)) Great!
Dziękuję bardzo za tak pozytywną opinię!
Sama oczywiście nie nazwałabym żadnego ze swoich tekstów kapitalnym czy wstrząsająco dobrym, ale cieszy mnie, że ktoś tak to może odbierać. Do tej pory sądziłam, że im bardziej suchy, obiektywny i neutralny jest tekst o książce czy filmie, tym lepiej, ale może czas na nowo przemyśleć moje stanowisko na temat opisywania różnych zjawisk w bardziej osobisty sposób.
Serdecznie pozdrawiam :)