Pomiń zawartość →

Kosmo

Jeszcze nie skończyłam tematu naszych sąsiadów z Międzymorza. Wczoraj był Ziemowit Szczerek, a dzisiaj fantastyczny serial Kosmo, opowiadający między innymi o kosmicznym wyścigu pomiędzy Czechami, Słowakami i Polakami. Odkąd moją noga pierwszy raz tej wiosny stanęła na czeskiej ziemi, nie mogę wprost wyjść z podziwu dla wszystkiego co czeskie i wciąż myślę jakby tam jak najszybciej wrócić. Dzięki Kosmo mam wrażenie, że rozumiem tę kulturę coraz lepiej, bo choć Czesi obśmiewają tu inne nacje, z samych siebie drwią najbardziej i zapewniam, że nie przebierają w środkach. Dzięki takiemu podejściu, otrzymujemy coś w rodzaju czeskości w pigułce. Nigdy nie spodziewałam się, że zostanę wielbicielką czeskiego humoru, a jednak w tym wydaniu mi się spodobał i zaśmiewałam się do łez. Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić kogoś, kto nie byłby Kosmo po prostu zachwycony.

Na Księżyc, bracia Słowianie!

Akcja rozpoczyna się od tego, że grupa przyszłych czeskich astronautów trenuje swoje specjalistyczne umiejętności w profesjonalnym ośrodku szkoleniowym. Oczywiście, ośrodek może uchodzić za profesjonalny tylko według środkowoeuropejskich standardów. Jest to najzwyczajniej w świecie dawna szkoła podstawowa znajdująca się gdzieś na odludziu, w której oprócz czterech śmiałków znajduje się tylko gderliwa kucharka Filomena. Zamiast ćwiczeń w stanie nieważkości, astronauci brodzą w sadzawce pełnej węgorzy, a zamiast treningu z przeciążeniami, bujają się na z trudem załatwionej starej karuzeli. Siłownię zastępują biegi przełajowe po okolicznych chaszczach, a jedynym źródłem wiedzy dla całego zespołu jest nieskończona mądrość dowódcy, czyli kapitanki Milady Musilovej (Jana Plodková), która jako jedyna miała z kosmosem cokolwiek wspólnego, w tym sensie, że szkoliła się w Houston, choć w przestrzeń kosmiczną nie wyleciała. Młoda i urodziwa kapitanka jest nieco odklejona od czeskiej rzeczywistości, dlatego koledzy z początku muszą jej tłumaczyć realia, w których przyszło im trenować. Z jakimże zdziwieniem przyjęłam to, że nie tylko polscy biznesmeni i politycy są uważani za krętaczy, że wręcz Polacy mogliby się uczyć od przedsiębiorczego opiekuna czeskiego kosmicznego projektu, który grube miliony zdefraudował na budowę egzotycznego kurortu w tropikach, a naszym dzielnym ochotnikom kazał niemal przymierać głodem. W dodatku, by było taniej, wybrał do projektu same niezguły i ciapciaków. Gdy po wielkiej aferze, opiekę nad kosmicznym planem Czechów przejmuje nowy minister (Martin Mysicka) okazuje się, że głównym kryterium doboru astronautów były nazwiska wskazujące na mniejszość narodową (Cikán, czyli Cygan) lub niepełnosprawność (Chromý).

Minister i załoga przyszłego statku kosmicznego stają przed trudnym zadaniem, jakby tu stworzyć nowy program kosmiczny przy minimum nakładów finansowych. Nie jest lekko, ale gdy znajduje się sponsor, sprawy nabierają niesamowitego rozpędu. Choć przy pierwszych odcinkach można w to szczerze zwątpić, doczekamy się w końcu Czechów w kosmosie. Problem polega na tym, że nie będą tam sami, gdyż bracia Słowacy i bracia Polacy także wystrzelili swoje jednostki w kosmos. I choć każda z jednostek dryfujących w przestworzach jest dziwna i nietypowa (zwłaszcza jak na wykreowane przez współczesne kino amerykańskie standardy), to jednak Czesi sprawiają wrażenie najbardziej poszkodowanych przez los, przegranych w loterii genetycznej i wymagających natychmiastowej interwencji psychiatrycznej. Świetny z nich materiał na narodowych bohaterów, a co dziwniejsze, jest szansa, że uda im się zrealizować projekt dotarcia jako pierwsi Słowianie na Księżyc i zapoczątkowanie nowego astronautycznego mitu.

Czesi jacy są już oni dobrze wiedzą

W moim, bardzo polskim odczuciu, potrzeba wiele odwagi by w tak szczery sposób pokazać wady narodowe swego narodu, ale podejrzewam, że dla twórcy serialu, Jana Barteka, i dla jego czeskich odbiorców nie ma w tym niczego dziwnego. Z każdego odcinka, z każdej sceny tego serialu bije wielki dystans i ironiczne poczucie humoru. Wspaniale jest to pokazane w scenach z politykami, w których od razu widać, że Czesi uważają samych siebie za popychadła i pacyny każdego silniejszego od nich państwa. Niemcy, Amerykanie, no praktycznie każdy robi z ministrem co chce. Najzabawniejsza jest dla mnie cała sprawa z wysłaniem kurczaka w kosmos, co jest częścią umowy między rządem, a głównym sponsorem kosmicznego programu, czyli wielkim producentem drobiu. No dlaczego niby czescy astronauci mieliby nie chwalić kurczaczego mięsa zaraz po postawieniu stopy na Księżycu?:) Takich motywów jest tu oczywiście więcej (sprzedaż Zamku Karlštejn, minister z kartonu, podsłuchy), a każdy przezabawny na swój własny sposób.

Poza tym, że Czesi śmieją się ze swojej układności, tchórzostwa, lekkiego cwaniactwa, ograniczonych horyzontów i braku ambicji by się jakoś wybić na arenie międzynarodowej, śmieją się też z nas Polaków, co zapewne jest głównym powodem, dla którego, nie wiedząc jeszcze nic o serialu, zaczynamy go oglądać. Ach! Jak to miło i zabawnie jest się dowiedzieć, co myślą o nas za granicą, a nawet w kosmosie. Gdy jeden z członków załogi czeskiego statku kosmicznego (wyprodukowanego oczywiście przez Škodę i z tej racji wyglądającego jak tramwaj) ma być usunięty z pokładu, wysyła w przestrzeń prośbę o pomoc, na która odpowiadają mknący w tym samym kierunku Polacy. Ich statek nazywa się Pan Wołodyjowski, a jego załoga składa się z czterech wąsatych mężczyzn w włochatych czapkach i z owczarka (bo Polacy inaczej nie podróżują). A ileż konsternacji może wzbudzić w widzu widok zdobiącego przód kadłuba papieża siedzącego na tygrysie i dzierżącego wielki ognisty miecz?! Choćby z tego względu, dla tej jednej chwili, warto obejrzeć cały Kosmo (i dla żartu z Polakami i kołami marsjańskich łazików).

Serdecznie zachęcam do obejrzenia Kosmo i pośmiania się z naszych słowiańskich przywar wraz z innymi Międzymorzanami. Założę się, że podzielicie moje zdziwienie nad tym, jak zabawny i świetnie wyprodukowany jest ten serial, a do tego jak fantastycznie zaprezentowali się tu praktycznie wszyscy aktorzy. Miss Kurnika 2015, minister sprawdzający czy mu piersi nie urosły, czy liczne dyplomatyczne wygibasy, biją na głowę to co pokazuje większość amerykańskich produkcji komediowych, jakie widziałam w ostatnim czasie. Aż szkoda, że odcinków jest tak mało.

Opublikowano w Seriale

3 komentarze

  1. MagdaD MagdaD

    Dziękuję za kolejna super rekomendację. Obejrzałam za jednym zamachem wszystkie odcinki zaśmiewając się jak norka. Uwielbiam ten typ humoru. Lekko absurdalny,ale jakże puentujacy rzeczywiste klimaty.
    Z mojej strony polecam „Trial &error”. Wydaje mi się (znając praktycznie wszystkie Twoje recenzje),ze tez Ci się może spodobać. Pozdrawiam wakacyjnie Jeżeli to jeszcze przed Tobą,to życzę udanego urlopu!

  2. Ola Ola

    Dziękuję serdecznie :)
    Nic nie cieszy mnie bardziej niż gdy ktoś skorzysta z moich podpowiedzi i sprawi mu to trochę radości.
    Wakacyjny wypoczynek już za mną (cudowny czas w Karlowych Warach), a jedyne, co mi pozostało do września, to radosne odkrywanie czeskich klimatów, zatem niedługo na blogu będzie jeszcze więcej absurdalnie komicznych filmów i książek :)
    Pozdrawiam i także życzę miłego wypoczynku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *