Pomiń zawartość →

Tag: Polska

Kler

No i stało się. Wreszcie nadeszła długo oczekiwana premiera filmu Kler Wojciecha Smarzowskiego. Dzięki (a nie mimo) ogromnemu sprzeciwowi władz kościelnych i środowisk prawicowych, obraz zyskał gigantyczną darmową reklamę, o czym świadczą tłumy na premierowych pokazach. Daję słowo, że tulu ludzi naraz w kinie nie widziałam od czasu pamiętnej premiery Pięćdziesięciu twarzy Greya. Widać zostały jeszcze w narodzie resztki zdrowego rozsądku, każące nam wszystkim wreszcie spojrzeć w oczy przykrej prawdzie o zepsuciu toczącym polski Kościół. Jeśli możecie, idźcie na Kler jak najszybciej i sami się przekonajcie jaka to ciekawa, ważna i empatycznie opowiedziana historia.

5 komentarzy

Ziemowit Szczerek, Międzymorze. Podróże przez prawdziwą i wyobrażoną Europę Środkową

Ta książka nie mogła do mnie trafić w lepszym momencie, gdyż wiele obserwacji autora stało się ostatnio także przedmiotem mojego gorączkowego namysłu. Ziemowita Szczerka fascynuje wszystko to, co na granicy światów i cywilizacji, a co dopiero niedawno, przy okazji podróży do zachodnich i południowych sąsiadów zaczęło do mnie docierać. Ta lepszość zauważalna w kilka sekund po przekroczeniu niemieckiej granicy, to jakby świeższe powietrze, czystsze pobocza i prostsze drogi, są dla mnie symbolem różnic cywilizacyjnych i silnej tęsknoty zamiany słowiańskości na germańskość. Ostatnia wizyta w Czechach nasiliła mój instynkt wędrowny i chęć zamieszkania w tej mitycznej lepszości, a lektura Międzymorza dodatkowo poukładała mi wszystko w głowie. Tu nie chodzi o lepszą pracę, większą ilość pieniędzy i epatowanie statusem, bo jakby w Polsce też głodem nie przymieram, ale o mieszkanie wśród niekoniecznie najnowszych lecz zadbanych budynków i ulic, o kulturę korzystania ze wspólnej przestrzeni i szanowania prywatności sąsiadów, o oszczędność, porządność i solidność jednym słowem, której tak mi na co dzień brakuje. Rozumiem, że Międzymorze ma szerszy plan, że Szczerek chce nam powiedzieć coś o wielkich procesach historycznych i cywilizacyjnych wpływach, ale ja odnoszę tę książkę do mojego osobistego, skromnego doświadczenia i bardzo się cieszę, że przetłumaczyła mi ona to, co czułam i na co patrzyłam tak, bym mogła dodatkowo to zrozumieć, zinterpretować i wyciągnąć wnioski.

4 komentarze

Czerwony pająk

Czerwony pająk to wybitny film, który fascynuje mnie od miesięcy. Za każdym razem gdy go oglądam, odkrywam w tej historii nowe wątki. Dziwię się też bardzo osobom piszącym o jego miałkości, głupocie czy o niesmaku, jakiego doznali oglądając to wysublimowane dzieło sztuki filmowej, ale cóż, każdy z nas ma chyba inne preferencje jeśli chodzi o to, co powinno się pokazywać na ekranie. Postanowiłam napisać po raz kolejny o Czerwonym pająku (pierwsza notka tutaj) ponieważ czytając Śmiech morderców, znów wróciła do mnie złowroga twarz Karola Kremera, ozdobiona tym specyficznym uśmieszkiem, który wszyscy widzieliśmy na plakatach. Pomyślałam, że książka niemieckiego eseisty jest znakomitym komentarzem do tego, co się przydarzyło tej fikcyjnej, choć zbudowanej na rzeczywistych faktach, postaci.

Komentarz

Łukasz Orbitowski, Inna dusza

Jutro Dzień Ojca i z tej okazji powieść szczególna, w której tatusiom poświęca się wiele miejsca. Zastanawialiście się kiedyś jak to jest z tymi świętami, że przecież Dzień Matki jest tradycyjnie polski i odnosi się bezpośrednio do mitu Matki Polki, a obchodzony nad Wisłą od kilku lat i zapożyczony z Zachodu Dzień Ojca jakiś taki nadal obcy i do polskości niepasujący? Ja się zastanawiałam do wczoraj, ale po lekturze Innej duszy wszystko mi się w głowie na ten temat wyklarowało. Czytając o przygodach nastolatków, jednego z rodziny uchodzącej niemal za wzorcową, a drugiego z tzw. patologii, doszłam do wniosku, że święto polskich męskich rodzicieli to byłby jakiś okrutny żart. Łukasz Orbitowski kreśli różne warianty tego, co można uznać za stereotyp polskiego ojca i jego wyobrażenia doskonale zlewają się z moimi. Kto chciałby bowiem obchodzić dzień sztywnego, zasadniczego, zimnego jak lód mądrali, znającego się na wszystkim, lub tym bardziej alkoholika pijącego po bramach i rujnującego psychicznie i fizycznie swoją rodzinę? Trzecim stereotypem ojca Polaka, który mi przychodzi do głowy, jest ojciec-alimenciarz, uchylający się przed wspieraniem finansowo rodziny po rozwodzie. Wiem, że trochę to smutne, bo w końcu są też w narodzie porządne Janusze, a w młodszym pokoleniu też i tatusiowie na modłę całkiem zachodnią, ale jednak tatuś-sztywniak i tatuś-pijak przeważają, przynajmniej w mojej wyobraźni.

Skomentuj

Niewinne

Bardzo lubię filmy Anne Fontaine (Coco Chanel widziałam z dziesięć razy), nie mniejszą sympatią darzę Agatę Kuleszę i Agatę Buzek, które jak wiadomo znakomicie prezentują się w czerni i bieli, zatem jak tylko Niewinne pojawiły się w kinie, poczłapałam na seans. Nie zawiodłam się, ale zdecydowanie nie jest to aż tak wspaniałe i wzruszające dzieło jak zapowiadają liczne reklamy. Zapewne, gdyby głosy nie były rozłożone tak stereotypowo, z kwestii postaci drugoplanowy nie wiałoby taką sztucznością, a całość nie sprawiałaby wrażenia fabuły skonstruowanej głównie po to by wywołać sensację, byłoby wręcz epicko, ale i tak naprawdę dobrze się Niewinnie ogląda. Zdecydowanie pozytywnym odkryciem było dla mnie to, że bardziej niż filmem wojennym czy przypowieścią o surowym, hierarchicznym Kościele, jest ten obraz ciekawą opowieścią o kobiecości.

Komentarz

Beata Nowicka, Ewa Drzyzga, Jak ja to robię

Ta książka daje nam dosłownie odpowiedź na pytanie o to, jak Ewa Drzyzga robi to, co robi. Wiemy doskonale, za co kochają ją miliony Polaków, od piętnastu lat zasiadających przed telewizorami, by obejrzeć jej program, a teraz możemy dowiedzieć się jaki ogrom pracy, ilu ludzi i jak wiele ludzkich historii składa się na Rozmowy w toku. Muszę w tym miejscu wyznać, że w czasach, gdy miałam jeszcze telewizję, talk show Ewy Drzyzgi był moją wstydliwą przyjemnością. Oglądanie go należało do moich codziennych rytuałów. Pamiętam, że uwielbiałam w nim to, że w przeciwieństwie do całej reszty osób pokazywanych w telewizji, tu można było zobaczyć prawdziwe twarze i wsłuchać się w prawdziwe historie dramatów, których nagromadzenie miało niezamierzony efekt komiczny. Zerkanie w telewizyjne okienko było dla mnie po prostu jak wyglądanie przez okno i rozmowa na ,,życiowe tematy” z sąsiadką i teraz, dzięki wywiadom z Ewą Drzyzgą, przeprowadzonym przez Beatę Nowicką, niemal jestem gotowa znów podłączyć telewizor, tylko po to by poczuć tę przytulną swojskość. Też tak macie?

Skomentuj

Czerwony pająk

To zdecydowanie nie jest film dla wszystkich. Podczas seansu widać było, że co niektórzy widzowie z twórczością Marcina Koszałki stykają się pierwszy raz. Były komentarze, kilka osób wyszło, ale to dobrze, bo cóż to byłaby za sztuka, która by się wszystkim podobała? Nie jest to na szczęście film, jaki obiecuje się nam w zapowiedziach, z których można wywnioskować, że otrzymamy dynamicznie zmontowany kryminał o tym, jak młody chłopak pomaga policji w schwytaniu ,,wampira z Krakowa” (tak przynajmniej ja to zrozumiałam). Nic z tego, nic tu nie jest dynamiczne, ani tym bardziej typowo kryminalne. Kto zabił, wiadomo na samym początku, a ogromne pokłady napięcia i największy mrok ukryte są w zupełnie innym miejscu. Osobiście uważam, że, choć film wymaga od widza wiele uwagi, cierpliwości i dobrego słuchu (jak zwykle w polskim kinie brzmienie dialogów pozostawia wiele do życzenia) to jednak udał się Koszałce wspaniale. Twórca Takiego pięknego syna urodziłam wnosi zupełnie nową jakość do dobrze znanej historii seryjnego zabójcy z lat 60.

2 komentarze

Michał Witkowski, Fynf und cfancyś

O ile Lubiewo było Michała Witkowskiego wielką pochwałą polskości (i to tej bezpowrotnie utraconej, o nostalgicznym zapaszku PRL), o tyle jego nowa książka jest już zwrotem w kierunku „zachodniości”, tego magicznego świata za zachodnią granicą, który w początku lat dziewięćdziesiątych stał się dla nas niebezpiecznie dostępny. Baśniowe cudowności i bogactwa prezentowane są tu przez pryzmat bardzo specyficznej profesji, męskiej prostytucji, co niektórych może szokować, jednak zapewniam, że nawet jeśli kogoś nie interesuje i nie bawi homoseksualny seks w najróżniejszych wydaniach, powinien się z powieścią Witkowskiego zapoznać. Znajdziecie tu bardzo gorzką diagnozę naszej ówczesnej, ale i obecnej, sytuacji ekonomiczno-kulturalnej w makro i mikro skali.

Skomentuj

Służby specjalne

Ten film mnie zadziwił. Ostatnie dzieło Patryka Vegi to kuriozum, pokraczny potworek, w którego brzydotę aż trudno uwierzyć. Naprawdę, patrząc na ekran, nie wierzyłam w to, co widzę. Zresztą nie tylko z wizją było źle, ale i fonia zdawała się poważnie szwankować. Wyjątkowo chaotycznie przedstawiony złowrogi spisek, kosmiczne połączenie występów aktorów zawodowych i amatorów, a do tego mętna wizja rzeczywistości, w której absolutnie każdy ma ze sobą poważne problemy natury psychologicznej lub wręcz psychiatrycznej. Cóż, podejrzewałam, że będzie nie najlepiej już podczas promocji tego projektu. Wszystkie media donosiły tylko o spektakularnej metamorfozie Olgi Bołądź, o reszcie taktownie milcząc. Co to za film, gdzie największą atrakcją jest (wcale nie imponująco jakoś) wyrzeźbione ciało drugoligowej aktorki?

2 komentarze