Pomiń zawartość →

Tag: amerykańskie filmy

Cake

O tym filmie usłyszałam przy okazji doniesień o tym, że Jennifer Aniston wynajęła specjalistkę od promocji, która miała jej zapewnić Oscara właśnie za rolę w Cake. Bardzo mnie ten nius zadziwił, bo widziałam niejeden aktorski popis Aniston i choć ją lubię i wszystkie serie Przyjaciół znam na pamięć, to jednak żadna z niej wielka artystka. No, ale film mnie zaintrygował i zasiadłam radośnie by dzieło obejrzeć. Przyznam, że ani przez sekundę nie myślałam, że akademia ją skrzywdziła nie dając upragnionej nominacji. Nie jest to film oscarowy, a nawet jak na standardy telewizyjne można uznać, że jest co najwyżej średni. Temat ważny, ale pokazany tak, że mnie to w ogóle nie rusza.

5 komentarzy

Pięćdziesiąt twarzy Greya

Zanim przystąpię do opisu moich wrażeń z wczorajszego seansu, wytłumaczę może dlaczego fenomen Greya tak działa mi na nerwy. Nie chodzi o to, że to koszmarnie zła literatura, synonim obciachu i grafomaństwa, który właściwie nawet literaturą nie powinien być nazywany (a jeśli tak, to instrukcja obsługi pralki to też sztuka). Nie chodzi też o to, że mam coś do osób posiadających odmienne preferencje seksualne od tych ogólnie przyjętych (film Sekretarka w końcu bardzo mi się podobał, a był dokładnie o tym samym). Niech się każdy okłada czym chce i z kim chce i nic mi do tego. Mogę nawet obejrzeć o tym film, czy przeczytać książkę, ale niech to będzie sensownie podane. No, ale do rzeczy, w tej całej szarej gorączce przeszkadza mi to, że osoby, które jej uległy, nie potrafią się przyznać do tego, że uległy czemuś obiektywnie słabemu, tylko idą w zaparte twierdząc, że one też czytają ważne książki. Czemu te panie nie chcą same przed sobą się przyznać, że to tylko rozrywka niskich lotów, coś użytkowego (wiadomo do czego służą zwerbalizowane kobiece fantazje o przemocy w seksie innym kobietom) i nie wartego zupełnie tych milionów wydanych na promocję. Czyżby aż tak było im miło po całych dekadach analfabetyzmu wreszcie poczuć czytelniczą więź z siostrami w Greyu? Czy ktoś naprawdę wierzy w to, że harlequin wydany nie w różowej, a w szarej okładce i nachalnie rozreklamowany, przestaje być tylko harlequinem?

2 komentarze

Między nami bliźniętami

Nikt nie zna nas tak dobrze i nie potrafi nas zranić tak dotkliwie, jak własny brat czy siostra i właśnie o tym jest ten film. Jestem pewna, że tę nieoczywistą, wyciszoną, kameralną komedię pokochają wszyscy widzowie, którym rodzeństwo w podobnym wieku uprzyjemniało i nadal uprzyjemnia życie. Więź między tytułowymi bliźniakami została tu pokazana w absolutnie fantastyczny sposób. Po raz pierwszy od dawna poczułam, że oglądany film mówi mi coś ważnego o więziach rodzinnych, depresji i ogólnie życiu, a przy tym bawi do łez i wzrusza… cóż, także do łez. Tylko tego nieszczęsnego pokolenia jedynaków mi żal. Oni mogą naprawdę nie wiedzieć, co jest w tym wszystkim ważnego lub śmiesznego.

Komentarz

Camp X-Ray

Słowo daję, nie wiem dlaczego sobie to robię. Dlaczego ciągle jeszcze oglądam filmy, w których pojawia się wiecznie naburmuszona Kristen Stewart? Może dlatego, że ona dosłownie jest wszędzie, choć zupełnie nie rozumiem dlaczego. No, ale nie o nieszczęsnej Krystynie ma być ta notka (o niej już dużo napisałam wcześniej), ograniczę się zatem jedynie do stwierdzenia, że na szczęście grana przez nią bohaterka, szeregowy Amy Cole, bardzo często ma na głowie czapkę z daszkiem, dzięki czemu widok wiecznotrwałego focha jest nam częściowo oszczędzony. Zresztą, kto by się przejmował Kristen Stewart, gdy na horyzoncie już widać Bradleya Coopera w mundurze (jednak nie wystrzelił się w kosmos jak wielokrotnie proponowałam).

2 komentarze

Wielkie oczy

Po obejrzeniu tego filmu fani Tima Burtona z pewnością westchną z politowaniem i głębokim przeświadczeniem, że już lepiej by ich ulubiony reżyser pozostał w świecie swych groteskowych fantazji. Główną zaletą Wielkich oczu jest to, że przybliża widzom postać słynnej w latach pięćdziesiątych malarki Margaret Keane oraz ukazuje konflikt między nią a jej szanownym małżonkiem Walterem, który długo podawał się za autora jej obrazów, czerpiąc z tego procederu olbrzymie profity. Niestety z formą artystyczną tego przekazu jest już gorzej, film ogląda się bez emocji, z narastającym poirytowaniem i znudzeniem.

5 komentarzy

Still Alice

Still Alice to oszczędna w wyrazie, stonowana opowieść o kobiecie, której ciężka choroba zabiera to co dla niej najcenniejsze, czyli jej umysł. Od początku dostrzegamy ogromną ironie losu polegającą na tym, że dr Alice Howland (Julianne Moore), odnosząca sukcesy profesor lingwistyki, zostaje zaatakowana akurat przez chorobę Alzheimera. Nie ma dla niej większego koszmaru niż powolne zapadanie się i błądzenie w meandrach, do niedawna tak jeszcze doskonale uporządkowanego, umysłu. Patrzymy jak rozpada się Alice, ale też jak rozkładowi ulega jej perfekcyjna rodzina, w której są tylko dobrze wykształceni oraz charakterni i pewni siebie profesjonaliści.

3 komentarze

Foxcatcher

Świat nie przestaje mnie zadziwiać. Wczoraj, po skończonym seansie, byłam pewna, że obejrzałam jeden z najgorszych filmów minionego roku, a dziś czytam w Internecie, że to oscarowy faworyt. Naprawdę musiałam bardzo wysilić wyobraźnię, by zrozumieć, co można było zobaczyć w tym topornym i nudnym jak flaki z olejem obrazie wartościowego. Rozumiem jeszcze Amerykanów, którzy pamiętają wydarzenia, w oparciu o które powstała fabuła, a także fanów zapasów, chcących zobaczyć na ekranie bliźniaków swoich idoli, jednak dla zwykłego kinomana (który w dodatku nie zapoznał się wcześniej z finałem opowieści) nie ma tu zbyt wiele atrakcji. Oj dawno już nic mnie tak nie zmęczyło jak Foxcatcher.

2 komentarze

Brudny szmal

Długo się naczekaliśmy na ten film, ale w sumie było warto, choć okazał się zupełnie czymś innym niż się spodziewałam. Nie jest to rozbuchane kino gangsterskie z serią strzelanin czy bijatyk, nie doczekacie się ,,kultowych” powiedzonek ani gorącego seksu, a jednak dzieje się dużo. Nad wszystkim unosi się tu mroczna atmosfera, niby nic, a czujemy, że podskórnie toczy się zupełnie inna historia niż ta, którą nam się pokazuje. Z tego powodu oraz dzięki rewelacyjnej grze Toma Hardy’ego The Drop jest raczej subtelnym thrillerem psychologicznym niż filmem gangsterskim.

Skomentuj

Szefowie wrogowie 2

Ten film może podobać się chyba tylko masochistom i dzieciakom o bardzo spaczonym poczuciu humoru. Niedawno dzięki pewnemu komentarzowi na blogu, dowiedziałam się o tym, że istnieje osobna kategoria filmów amerykańskich tylko dla zaćpanych i to zdecydowanie jest jeden z tych filmów. Oczami wyobraźni już widzę (choć wcale nie chcę) pryszczatych nastolatków płci męskiej zaśmiewających się z tych kloacznych dowcipasów, że aż im cola nosem wypływ, a aparaty na zębach pękają. Szefowie wrogowie 2 to, według mojego subiektywnego odczucia, film zrobiony przez głupich ludzi dla głupich ludzi, przy czym tych pierwszych usprawiedliwia trochę suma pieniędzy jaką za to zainkasowali. Widzów (w tym także mnie) już nic nie usprawiedliwia. Cóż to za chora przyjemność, oglądać film, żeby się przekonać, jak naprawdę źle może być?

Komentarz

Biały ptak w zamieci

Obejrzałam właśnie kolejny film Grega Arakiego poświęcony nastoletnim inicjacjom i muszę przyznać, że zrobił on na mnie duże wrażenie. Wrażenie było tym większe, że spotęgowane kontrastem z obejrzanym wcześniej bardzo, bardzo słabym Zostań, jeśli kochasz. Nie wiem w sumie dlaczego, ale gdy mam wybrać i ocenić dwa różne filmy o dorastaniu i przekraczaniu granic, zawsze wybieram ten mniej cukierkowy i ugładzony. Biały ptak w zamieci sprawia wrażenie czegoś dzikiego i brzydkiego, ale bardzo prawdziwego, czego o kiczowatej bajce Zostań, jeśli kochasz nie da się powiedzieć.

Komentarz