Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego przyzwyczaiło nas już do wysokiego poziomu publikacji w ramach serii Mundus, ale tej wiosny oferta jest jeszcze barwniejsza i bogatsza niż zwykle. W ostatnich tygodniach pisałam już o Nowych londyńczykach i Koreańczykach, pozycjach przybliżających polskim czytelnikom Seul i Londyn, a dziś przyszła pora na Tokio. Normalnie czuję się tak, jakbym odbyła długą podróż po tych metropoliach, co w rzeczywistości, ze względu na moich zwierzęcych podopiecznych, nie jest na razie możliwe. Ale marzyć i przygotowywać się do przyszłych podróży zawsze można, a z serią Mundus jest to wyjątkowo przyjemne.
KomentarzKategoria: Książki
Jeśli poradnik IKIGAI. Japoński sekret długiego i szczęśliwego życia wam się podobał i cokolwiek zmienił w waszym sposobie patrzenia na zdrowie i długowieczność, to koniecznie zaopatrzcie się także w Trening ikigai, czyli kolejną książkę autorów, która jest praktycznym przewodnikiem jak krok po kroku wprowadzić w życie konkretne zmiany. Przypominam, że „Ikigai to sens życia, marzenie, które pozwala ci wstawać codziennie rano z pokładami energii”. Dla opisywanych przez autorów w pierwszej części seniorów z Okinawy, sensem życia, zapewniającym im słynną na całym świecie długowieczność, były różne rzeczy np. uprawa przydomowego ogródka, bycie w bliskich relacjach z rodziną, taniec czy wzajemna pomoc w ramach pokoleniowej wspólnoty. Oczywiście, w zależności od tego ile mamy lat, gdzie mieszkamy i jaki mamy charakter, nasze ikigai może się diametralnie różnić od tego, co pasjonuje leciwych Japończyków. Chodzi jednak o to, żeby je znaleźć, czym by nie było, i pozwolić, by przetransformowało całe nasze życie, które dzięki temu będzie szczęśliwe i spełnione.
2 komentarzeJeśli chodzi o książki o Azji, to przyznam, że przywykłam do tego, że wydawane u nas są głównie poradniki turystyczne lub kosmetyczne, ewentualnie rozważania na tematy kulinarne. Ze względu na tematykę, są to publikacje pisane przez kobiety, z kobiecego punktu widzenia i nie ma w tym niczego złego. Jeśli jednak macie już dość i czujecie lekki przesyt poradnikami w stylu „dlaczego Koreanki są takie piękne” czy „sekrety kuchni Japonek – dziesięć kroków do szczupłości i długowieczności” to książka Franka Ahrensa może być dla was miłą odmianą. Nie dość, że napisana przez mężczyznę, który spędził w Azji trzy i pół roku, zatem wie, o czym pisze, to jeszcze przekazująca nam wiedzę z bardzo męskiej perspektywy. Tym razem zamiast zaglądać do talerza Koreanek, czy zamiast śledzenia ich listy zakupów, poznajemy bliżej bardzo hermetyczną kulturę korporacyjną i to w zdominowanym przez mężczyzn przemyśle samochodowym.
SkomentujTo już ostatni tom z obszernego cyklu powieści, w których norweski pisarz kreuje głównego bohatera na swoje podobieństwo i pozwala wierzyć czytelnikowi, że oto poznajemy całą prawdę o jego życiu. Cykl wywołał sensację nie tylko w Skandynawii, ale i na całym świecie, poważnie przesuwając granice tego, o czym można i wypada pisać. Nie ukrywam, że przez lata ja także należałam do wiernych fanek Knausgårda, co zmieniło się radykalnie w zeszłym roku, po przeczytaniu jego cyklu Cztery pory roku, po którym autora, a raczej narratora, wręcz znienawidziłam za sposób, w jaki opisał chorobę żony. Po lekturze Lata posunęłam się nawet do sprzedania wszystkich tomów Knausgårda (w tym pięciu Mojej walki), by zawarta w nich negatywna energia nie sączyła mi się już z książkowych półek. Mimo tego jednak kupiłam szósty tom Mojej walki, w dodatku przedpremierowo, licząc na to, że coś się odmieni w wielkim zakończeniu. Nie żałuję tej trzydziestogodzinnej lektury, bo wreszcie ostatnie części układanki znalazły się na swoim miejscu, jednak nie było to przyjemne doznanie, a o samym autorze/narratorze mam jak najgorsze zdanie.
8 komentarzyNiedawna premiera serialu, będącego adaptacją pierwszej części cyklu o Takeshim Kovacsu, wzbudziła spore kontrowersje i podzieliła widzów. Netfliksowe widowisko podobało się tym, którzy (jak ja) wcześniej nie czytali prozy Richarda Morgana, natomiast zagorzali fani mieli serialowi bardzo wiele do zarzucenia. Oczywiście musiałam sprawdzić, czy wszystkie zarzuty o nadmiar przemocy i seksu, czy o udziwnianie wątków, są zasadne, zatem czym prędzej rzuciłam się w powieściowy wir Modyfikowanego węgla. Dzięki Audiotece poszło szybko i sprawnie, i już po zaledwie szesnastu i pół godzinach (!) intensywnego słuchania audiobooka, mogłam się pochwalić, że ja też dołączyłam do grona fanów tej oryginalnej prozy.
3 komentarzeJeśli jesteście prawdziwymi molami książkowymi, kochacie dobrze napisane powieści, szczególnie klasykę literatury, i jakimś cudem jeszcze nie przeczytaliście trylogii wiktoriańskiej pana Palmy, to szczerze zachęcam do nadrobienia tego braku. Wróciłam do tej lektury po kilku latach, czując silną potrzebę nakarmienia duszy porządną, treściwą literacką strawą, czymś, co jest wymagające w lekturze, ale i zapewnia dużą dawkę zabawy i humoru. No i wciąż trzymam się noworocznego postanowienia, by w tym roku kłaść większy nacisk na jakość moich lektur, czytać nie koniecznie to co najnowsze, ale co najlepsze, najinteligentniejsze i najzabawniejsze wśród dostępnych tomów. Jednym słowem, zmęczona książkowym fastfoodem, przechodzę na szlachetniejsze dania, a ta powieść to jedna z najlepszych rzeczy, jakie miałam w ręku kiedykolwiek.
8 komentarzyW tym tekście przeczytacie o tym, jak można kochać książki bez poświęcania im coraz większej przestrzeni w domu i bez wydawania na nie ogromnych sum pieniędzy. Będzie to prosty wpis minimalistki, której udała się transformacja z osoby chomikującej każdy skrawek papieru i tłoczącej się wśród zakurzonych regałów, w kogoś, kto ma na stałe tylko kilkanaście tomów i to prowadząc książkowego bloga. Nie było łatwo, ale się udało. Może spodobają się wam też moje porady dotyczące tego, jak nie bankrutując przy tym, cieszyć się książkowymi nowościami.
SkomentujNie jest to może jakieś wielkie odkrywanie Ameryki, ale z pewnością lektura ciekawa i pouczająca. Wskazując na niematerialne przyczyny tego, że biedni pozostają biedni, a awans społeczny jest dla nich praktycznie niemożliwy, autor w interesujący (bo bardzo osobisty sposób) diagnozuje klasę robotniczą nie tylko w swoim kraju, ale i w wielu innych krajach reprezentujących kulturę Zachodu. Jestem pewna, że w tej rodzinnej opowieści o niemal niemożliwym do spełnienia amerykańskim śnie, wielu polskich czytelników odnajduje samych siebie, swoje rodziny i sąsiadów, i choć wiemy, że raczej nic się w kwestii ubóstwa i patologii najbiedniejszych nie zmieni, co więcej wiemy też dlaczego, chętnie po raz kolejny o tym poczytamy.
5 komentarzyDziś bardzo tradycyjny wpis o powieści i jej telewizyjnej adaptacji. Jak wielu z was przez lata mojego blogowania zdążyło się zorientować, mam małą obsesję na punkcie Michela Fabera i jego niesamowitego dzieła Szkarłatny płatek i biały. Uważam, że to wielka i ważna rzecz, godna kultowego statusu jakim cieszy się dziś na przykład Mistrz i Małgorzata. Dla mnie to powieść doskonała, a co ciekawe, jej przeniesienie na ekran także jest niezwykle satysfakcjonujące. Podobnie rzecz się ma z Księgą dziwnych nowych rzeczy, na podstawie której stacja Amazon nakręciła pilot serialu, który ma praktycznie same dobre recenzje. Takie rzeczy nie zdarzają się codziennie.
Skomentuj









