Szkarłatny płatek i biały to zjawisko bardzo ważne i ciągle obecne w moim życiu. Impulsem do tego wpisu, do którego długo nie mogłam się zebrać, jest lektura wielkiej (pod względem fizycznym) współczesnej powieści wiktoriańskiej Wszystko, co lśni Eleanor Catton. Problem mam z tą książką ogromny, bo to niby nagrody ważne zgarnia i jest wychwalana w czasopismach literackich, zatem to, że jest zupełnie nieciekawa i jak dla mnie ledwo średnia staje się dowodem na to, że jednak literackiego gustu jestem zupełnie pozbawiona. Jeśli jednak męczycie się nad Wszystko, co lśni tak jak ja, czytacie w pośpiechu by mieć szybko z głowy lub też zmuszacie się do lektury, ponieważ szkoda wam wydanych na to tomisko pieniędzy, to zachęcam do zwrócenia się ku bardziej przyjaznej literatury wiktoriańskiej (gdy już z tym skończycie, na pociechę). Szkarłatny płatek i biały przywróci wam wiarę w literaturę, która jest nie tylko wartościowa, ale także interesująca i zwyczajnie piękna.
Zaczęło się od książki
Wydaną w 2002 roku książkę Michela Fabera pokochałam jeszcze zanim dorwałam ją w swoje łapki. Wystarczyło, że ktoś w radiu powiedział o czym jest, a mi się ta czerwona okładka śniła po nocach i jak tylko było mnie stać, zakupiłam ją w pierwszej napotkanej księgarni. Szczerze wyznam, że podczas lektury nie rozczarowało mnie żadne pojedyncze zdanie, ani jedno słowo nie zabrzmiało fałszywie, żaden opis nie wydał się kiczowaty (a jeśli tak to z rozmysłem, co znosi niemiły efekt). Szkarłatny płatek i biały to spełnienie moich czytelniczych marzeń, z którym spędziłam najlepszy tydzień w życiu. No a potem było jeszcze lepiej.
Gdy BBC wypuściło w 2011 miniserial na podstawie książki Fabera byłam w siódmym niebie. Dosłownie nie mogłam przestać go oglądać. Zanim do niego zasiadłam, nie wiedziałam kim jest Romola Garai ani że Gillian Anderson ciągle gra. Żeby było jeszcze lepiej, przed rokiem odkryłam audiobook z tą powieścią i teraz już zawsze, gdy nie mogę jej czytać lub oglądać serialu, słucham sobie o przygodach bardzo rezolutnej prostytutki, głównie gotując obiady.
Niezależnie od tego, jakie medium lubicie, skuście się na skok do wiktoriańskiego Londynu. To bardzo odświeżające doznanie. Ja dzisiaj skupię się na serialu, który w pełni sprostał roli porządnej adaptacji wielkiej powieści.
Bardzo nietypowa prostytutka
Główną bohaterką Szkarłatnego płatka i białego jest młoda prostytutka o imieniu Sugar (Romola Garai) pracująca w londyńskim burdelu niejakiej pani Castaway (Gillian Anderson). Choć dziewczyna nie pasuje do dziewiętnastowiecznych kanonów urody (jest chuda, wysoka, a w dodatku cierpi na brzydką przypadłość skórną) cieszy się sporym powodzeniem wśród londyńskich dżentelmenów odwiedzających jej przybytek. Sugar wyrobiła sobie markę dzięki sporej ogładzie, umiejętności prowadzenia konwersacji o literaturze i teatrze, a także dzięki temu, że po zatwierdzeniu klienta, zgadza się na absolutnie wszystko, co ten chce z nią zrobić. Wielu panom bardzo podoba się także jej ruda czupryna i gustowne stroje. Nasza przygoda zaczyna się na dobre w momencie, gdy do domu prostytutki przychodzi William Rackham (Chris O’Dowd), dziedzic podupadającej fortuny kosmetycznej. Sprytna prostytutka w zaledwie kilka tygodni całkowicie uzależnia Williama od siebie, jednocześnie czyniąc z życiowej ofermy zamożnego człowieka sukcesu. Mężczyzna w zamian kupuje ją sobie na wyłączność, a wkrótce umieszcza w prywatnym mieszkaniu, gdzie ta ma tylko leżeć, pachnieć i czekać na swojego pana. Naprawdę nieźle się powodzi dziewczynie, która przed chwilą wegetowała w brudnym i śmierdzącym domu pani Castaway (swej biologicznej matki).
Prawdziwym przełomem jest dzień, w którym William proponuje Sugar zamieszkanie w swojej rezydencji i zostanie guwernantką malutkiej Sophie, córki Reckhama i popadającej w obłęd Agnes (Amanda Hale).
Siła kobiet
W tym miniserialu, ale także w książce, podoba mi się najbardziej to, że postaci, które zwykle w wiktoriańskich opowieściach pozostają na drugim planie, tutaj dają nam się poznać od naprawdę osobistej strony. To nie jest przyzwoita historia o szlachetnych młodzieńcach, czy ewentualnie trzpiotliwych pensjonarkach i biednych guwernantkach. Tutaj prostytutki, wariatki, dzieci i zakręcone religijnie wdowy dostają głos. Poznamy te niezwykłe postaci tak blisko, jak znamy na przykład członków swojej rodziny. Zobaczymy ich podczas wykonywania najbardziej prozaicznych czynności, ociekających brudem, potem, krwią i innymi płynami fizjologicznymi. Nie zniechęcajcie się jednak, nie jest to wcale obrzydliwe, a nawet mogłabym stwierdzić, że w surowym realizmie kadrów kryje się pewien urok. Brudne uliczki, zatęchłe wnętrza, umierający ludzie i nierząd, sąsiadują tu z wielkimi rezydencjami, malowniczymi polami lawendy, eleganckim towarzystwem w teatrze i ludźmi ospałymi z przesytu. Wiktoriański Londyn w całej okazałości.
Lubię tę historię chyba głównie dlatego, że doceniono tu kobiecą siłę. Świetnie zagrana przez Romolę Garai Sugar jest niezależną, inteligentną kobietą (dziś byłaby świetne prosperującą bizneswoman), która bierze los we własne ręce, ale daje się lubić także w chwilach słabości, gdy uczucie nieco przytłumia jej osąd. Bardzo solidaryzuję się także z Agnes, nieszczęsną zdradzaną żoną, która reprezentuje tu wszystkie ofiary świętoszkowatego wychowania i niezidentyfikowanych jeszcze w jej czasach schorzeń neurologicznych (jest naszą wariatką na strychu). No i jest także wspaniała Emmeline Fox (Shirley Henderson), której natchniony duch jest silniejszy niż biedne, wymęczone przez suchoty ciało.
Znów się rozmarzyłam i już nie mogę się doczekać końca Wszystkiego, co lśni, kiedy to na nowo zapodam sobie miniserialowy maraton Szkarłatnego płatka. To się nigdy nie nudzi.
Niezwykle zaintrygowałaś mnie tym serialem, jednak nie potrafię znaleźć go nigdzie z angielskimi napisami… Gdzie udało Ci się go zobaczyć? ;)
Ciężko mi powiedzieć gdzie można go teraz obejrzeć, minęło tyle czasu, że pewnie wydano go na DVD. A ja serial oglądałam na kanale Filmbox.
[…] się zorientować, mam małą obsesję na punkcie Michela Fabera i jego niesamowitego dzieła Szkarłatny płatek i biały. Uważam, że to wielka i ważna rzecz, godna kultowego statusu jakim cieszy się dziś na […]