Pomiń zawartość →

Kategoria: Książki

Naomi Moriyama, Japonki nie tyją i się nie starzeją

Sposobami na zachowanie młodości i zdrowia zajmuję się na blogu dosyć często. Pisałam już o urodowych trikach z Francji (Bądź paryżanką, gdziekolwiek jesteś) i z Korei (Sekrety urody Koreanek), a dziś pora na Japonki, bo w końcu Japanese is the new black jakby ktoś nie wiedział:). Japonki nie tyją i się nie starzeją to na poły poradnik, na poły bardzo fachowo napisana książka kucharska, która krok po kroku wprowadza nas w arkana tokijskiej kuchni, będącej sekretem zdrowia, urody i długowieczności Japonek i Japończyków. Dla wielu czytelniczek może to być początek rewolucyjnych zmian w patrzeniu na sposób przygotowywani posiłków i jego bezpośredni związek ze wszystkim co zachodzi w naszym ciele. Dzięki tej książce można odzyskać kontrolę nad swoją wagą, samopoczuciem, a także wydatkami na jedzenie, gdyż proponowany wariant jest nie tylko zdrowszy, ale i tańszy od tradycyjnych polskich dań, często składających się z drogich mięs i nabiału.

2 komentarze

Ryszard Wolański, Eugeniusz Bodo. ,,Już taki jestem zimny drań”

Na pomysł przeczytania tej książki wpadłam przypadkiem, kiedy to z uwagą obejrzałam w okolicy świąt dokument telewizyjny poświęcony postaci najsłynniejszego przedwojennego autora, a potem (niestety) trafiłam też na jeden z odcinków serialu o nim. O ile serial wydał mi się bardzo nieudany (Antoni Królikowski w roli młodego Boda zupełnie się nie sprawdza, większość aktorów gra sztucznie i z przesadą, a dźwięk jest tak dziwnie zrobiony, że ma się wrażenie, że od przedwojnia nic się w tej materii produkcji filmowej nie zmieniło), o tyle dokument obejrzałam z wielkim zaciekawieniem, niemal z wypiekami na twarzy. Od razu postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej o tym charyzmatycznym, zdolnym, obdarzonym niezwykłym urokiem osobistym człowieku.

Skomentuj

J.G. Ballard, Wieżowiec (High-Rise)

Zasiadłam do czytania Wieżowca zaraz po powrocie z kina, żeby móc się zorientować o co w ogóle chodziło i co tak bardzo wymyka się ekranowej adaptacji. Naprawdę nie żałuję, gdyż powieść Ballarda pochodząca z lat 70. i opisująca w oryginalny sposób koniec XX wieku to jedna z najciekawszych dystopii jakie czytałam. Co prawda we współczesnej literaturze, a już wyjątkowo w produkcjach serialowych, ludzkość upada na wiele rozmaitych sposobów, nie będąc w stanie sprostać wymogom nowoczesności, to jednak w Wieżowcu ten upadek jest wyjątkowo spektakularny i plastyczny.

Komentarz

Patrycja Pelica, Ritterowie

Ta mazurska saga rodzinna jest dość nietypowym rozliczeniem z czasami wojny i z poplątanymi losami Polaków niemieckiego pochodzenia, zamieszkujących tereny byłych Prus. Zaskakujące jest samo miejsce, gdyż przywykliśmy przecież do opowieści o drugiej wojnie światowej z zupełnie innych niż Mazury terenów Polski. Dla mnie osobiście to nieodkryty ląd literacki. Niezwykły jest też styl, w jakim Pelica snuje swoją opowieść, pełen metafor i porównań, onirycznych wizji i przede wszystkim przesycony melancholią i miłością do tych surowych i pięknych terenów. Nie jest to oczywiście lektura dla wszystkich, gdyż Ritterowie to powieść wymagająca od czytelnika cierpliwości i przyjęcia osobliwych zasad gry, ale zapewniam, że zagranie w tę prozę się opłaci. Zanurzenie się w ten poetycki świat, pełen zmysłowych doznań i bardzo charakterystycznych postaci, jest prawdziwą czytelniczą przyjemnością.

Skomentuj

Kathrin Lange, Serce w kawałkach (cykl Serce ze szkła)

Tym razem nie wahałam się zupełnie przed rozpoczęciem czytania cyklu od drugiego tomu, a nie jak powinno się to robić, czyli od pierwszego. Czytelniczki pani Lange zapewniły mnie, że każda część jest konstruowana według tego samego wzoru fabularnego, a bohaterowie tak często na początku odwołują się do zdarzeń z wcześniejszej części, że szybko można się zorientować w sytuacji. Przyznam, że choć podchodziłam do powieści z duża niepewnością, okazało się, że jest to naprawdę atrakcyjna propozycja, ale pod warunkiem, że czytelnik wie, czego się spodziewać. Może i poszukiwacze wielkich estetycznych uniesień i literackiego wyrafinowania kręcą na to nosem, ale za to młode czytelniczki, poszukujące mocnych wrażeń i wciągającej historii miłosnej, czegoś na weekendowy relaks, z pewnością się nie zawiodą.

Skomentuj

Elisa Albert, Od urodzenia

Dla wielu czytelniczek ta książka to prawdziwe objawienie, a autorka jest jedną z niewielu kobiet, które mówią prawdę o porodzie i macierzyństwie. Więcej jest jednak chyba przeciwniczek pokazywania ciemnej strony mocy, demonizowania opieki nad noworodkiem i zabiegów współczesnej medycyny towarzyszących przyjściu nowego człowieka na świat. Osobiście należę raczej do zwolenniczek pisarstwa Elisy Albert i choć nie odpowiada mi to, w jaki sposób każdemu wydarzeniu w życiu jej bohaterki towarzyszy feministyczna interpretacja, to z całą resztą zgadzam się tak bardzo, jak tylko może osoba nie posiadająca swojego biologicznego potomstwa. Jeśli jesteście kobietami, które cierpiały na depresję poporodową, którym lekarze od młodości wciskali hormony i zachęcali do cesarskiego cięcia, choć nie było medycznych przeciwwskazań do naturalnego porodu, lub choćby, tak jak ja, nie możecie sobie przypomnieć, czy w ogóle ktokolwiek w waszym otoczeniu rodził ostatnio siłami natury, to zdecydowanie Od urodzenia może was zainteresować.

Skomentuj

Marek Krajewski, Arena szczurów (audiobook czytany przez Dariusza Bereskiego)

Co prawda jakiś czas temu obiecałam sobie, że odpuszczę lekturę kolejnych dzieł pana Krajewskiego, ale po namyśle uznałam, że skoro dałam radę prawie całemu cyklowi o Popielskim, to niemądrze by było nie zapoznać się z częścią wieńczącą dzieło. Jestem naprawdę wdzięczna Audiotece i Dariuszowi Bereskiemu, lektorowi czytającemu powieść, za to, że mogłam tego wysłuchać w samochodzie, bez straty cennego czasu w domu. Przy nagrywaniu stała się rzecz niezwykła, bo jakoś udało się podkreślić, a nawet dość karykaturalnie wyolbrzymić, te wszystkie cechy pisarstwa Krajewskiego, za które jest on zarówno nienawidzony, jak i kochany przez czytelników. O tym jak bardzo pan Bereski wczuł się w rolę, jak snobistyczny ton przyjmuje i jak potrafi nasączyć każde swoje słowo pretensjonalnością i samozadowoleniem, może świadczyć to, że niemal do końca audiobooka byłam przekonana o tym, iż to sam autor czyta swoje dzieło (co już przecież miało miejsce).

Komentarz

Kuba Wojtaszczyk, Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć

Zachęcona tytułem i rekomendacją Jakuba Żulczyka, rzuciłam się na tę książkę w nadziei na poznanie bohaterów podzielających choć w części moje doświadczenia życiowe. Nie rozczarowałam się, a nawet pozytywnie zaskoczyłam. Opowieść o tym, jak to grupa poznańskich studentów i absolwentów kierunków humanistycznych, pozbawiona zarobkowych perspektyw i skazana na bylejakość w świecie pracy na zlecenie i braku ubezpieczeń zdrowotnych, w akcie desperacji buduje barykady i wszczyna zamieszki, to przesadzony, ale jednak oddający prawdę portret współczesnej Polski. Jestem pewna, że w tempie ekspresowym powieść Kuby Wojtaszczyka stanie się kultowa w kręgach dwudziestokilku i trzydziestoletnich prekariuszy, którzy zastanawiają się co dzień, czy jeszcze wegetować w polskiej bylejakości, czy już czas pakować manatki i wyjeżdżać na Zachód. Zastanawiacie się zapewne, co ja mogę wiedzieć na ten temat, że książkę tak gorąco polecam. Cóż… Czy jestem prekariuszką? Jak najbardziej. Czy skończyłam studia humanistyczne? Pewnie, że tak. Czy jestem z Poznania? Gorzej, mieszkam w Szczecinie:) dawno już nie miałam tak silnego poczucia, że dostałam opowieść dokładnie o mnie.

Skomentuj

Nicholas Searle, Dobry kłamca (audiobook czytany przez Jakuba Wieczorka)

Jedną z wielkich zalet słuchania audiobooków jest to, że nie trzeba się za bardzo starać, by za każdym razem móc liczyć na prawdziwą niespodziankę. Gdy biorę do ręki książkę, już jej okładka, cytaty z najlepszych recenzji czy zdjęcie autora, wiele sugerują. Gdy odpalam pierwsze części audiobooka jestem tylko ja i pliki w komputerze oraz miły głos lektora, który przez kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin, będzie moim przewodnikiem po nowym świecie fikcji literackiej. Tym razem niespodzianka była naprawę ogromna, gdyż wcześniej nie słyszałam ani o autorze, ani o powieści Dobry kłamca, a jej fabuła nie należy do tych przewidywalnych i łatwych, z gatunku takich, co to już po dwóch rozdziałach wiemy, jak się skończy cała afera. Tutaj każdy rozdział jest zaskoczeniem.

Skomentuj

Grzegorz Kalinowski, Złota maska

Złota maska jest drugą częścią przygód Heńka ze Śmierci frajerom. Akcja rozpoczyna się tam, gdzie pożegnaliśmy pana Wcisłę, który teraz dochodzi do siebie po bójce i strzelaninie w finale pierwszego tomu. Jeśli jednak liczycie na dokładnie taką samą historię, to się pozytywnie rozczarujecie, gdyż jest znacznie lepiej i więcej, tzn. lepszy styl, lepiej poprowadzone równoległe wątki i ogólnie lepsza robota pisarska (choć po pierwszym tomie wydawać się mogło, że autor już bardziej nie może się przykładać) oraz więcej postaci, więcej miast i obowiązujących w nich gwar, no i więcej egzotyki. A co zostało takie samo? Oczywiście bezbłędne ucho Grzegorza Kalinowskiego, tropiącego wszelkie językowe niuanse, pozwalające na wiarygodne odtworzenie minionej epoki, fachowo opisane tło polityczne i obyczajowe (wręcz obsesyjna dokładność opisów) oraz ogromne pokłady warszawskiego poczucia humoru, którym epatują chłopaki z ferajny. Zapewne nie powinnam tego pisać, ale Tata Tasiemka i jego wesoła kompanija, tak ładnie rymują, że dziś spokojnie zrobiliby karierę w hip hopie.

Skomentuj