Jedną z wielkich zalet słuchania audiobooków jest to, że nie trzeba się za bardzo starać, by za każdym razem móc liczyć na prawdziwą niespodziankę. Gdy biorę do ręki książkę, już jej okładka, cytaty z najlepszych recenzji czy zdjęcie autora, wiele sugerują. Gdy odpalam pierwsze części audiobooka jestem tylko ja i pliki w komputerze oraz miły głos lektora, który przez kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin, będzie moim przewodnikiem po nowym świecie fikcji literackiej. Tym razem niespodzianka była naprawę ogromna, gdyż wcześniej nie słyszałam ani o autorze, ani o powieści Dobry kłamca, a jej fabuła nie należy do tych przewidywalnych i łatwych, z gatunku takich, co to już po dwóch rozdziałach wiemy, jak się skończy cała afera. Tutaj każdy rozdział jest zaskoczeniem.
Pan poznaje panią
Najpierw myślałam, że będzie to opowieść o psychopatycznym, sadystycznym mordercy, polującym na starsze, samotne kobiety. Po jakimś czasie zmieniłam zdanie i doszłam do wniosku, że słucham historii miłosnej ludzi w jesieni życia. To też jednak nie była prawda. Gdy już skłaniałam się ku satyrze na wszelkie związki damsko-męskie, okazało się, że to dreszczowiec sięgający początkami do czasów wojny. Jednak tak naprawdę do samego końca nie byłam pewna, czy nie nastąpi tu kolejny zwrot (oczywiście nastąpił), czy opowieść nie zmieni barwy i nastroju. Pewne jest tu tylko to, że nic nie jest pewne i oczywiste, a naszym obowiązkiem, jako odbiorców, jest nie dać się zwieść pozorom i w każdym wątku szukać drugiego dna.
Tytułowym bohaterem Dobrego kłamcy jest przystojny starszy pan o imieniu Roy. Poznajemy go przy okazji pierwszej randki z uroczą Betty, z którą umówił się za pośrednictwem portalu randkowego. Oboje, choć mają już po osiemdziesiątce, całkiem nieźle ogarniają rzeczywistość. Z pozoru wszystko wygląda dobrze, ale już na początku tej znajomości nie można oprzeć się wrażeniu, że nic tu nie dzieje się przypadkiem, a Roy i Betty mają zupełnie inne oczekiwania. Ich związek rozwija się całkiem szybko, wkrótce seniorzy ze sobą zamieszkują i wydaje się, że, mimo typowych dla większości par kłopotów (ona za dużo sprząta, on nie używa toalety w sposób cywilizowany), oboje postanowili spędzić razem pozostały im na tym świecie czas.
Narracja płynie dość leniwie, usypia naszą czujną, aż tu nagle zaczynamy się zastanawiać, dlaczego Betty ciągle rozmawia z wnukiem o swym nowym przyjacielu i to tak wrogim, konspiracyjnym tonem, a także dlaczego Roy udaje bardziej stetryczałego i niedołężnego niż jest w rzeczywistości. Liczne retrospekcje z życia Roya dopiero w finale układają się w spójną całość. Gdy okazuje się z kim mamy do czynienia, początkowe podejrzenia go o to, że jest oszustem czy naciągaczem, wydadzą się błahostką.
Dwie strony medalu
Bardzo lubię historie, które stawiają swoim odbiorcom jakieś wyzwanie. Od dobrego audiobooka oczekuję, że mnie wciągnie i zmusi do myślenia, że się czegoś przy okazji nauczę, a nie tylko, że będzie nijakim tłem do codziennych czynności takich jak sprzątanie czy gotowanie. Dobry kłamca spełnia moje wymogi. Ten thriller nie podaje nam wszystkiego na talerzu, sami musimy wysilić pamięć, by z kawałków układanki, czasem z naprawdę niewielkich okruszków, złożyć całość. Przy czym nie jest to ani męczące, ani chaotyczne, jak to często bywa z opowieściami opartymi na wielu retrospekcjach.
Wbrew początkowym wątpliwościom, udało mi się też polubić Roya. Portret tego wytrawnego oszusta, manipulatora, zbrodniarza, zboczeńca, jednym słowem psychopaty, jest nakreślony tak, że mamy szansę zrozumieć jego motywacje, cały czas czujemy jego frustrację i strach. Momentami nawet podziwiałam jego wolę przetrwania, pomysłowość i spryt, dzięki którym mężczyzna kreuje swoje coraz to nowe wcielenia. Bardzo podobało mi się również to, że równolegle mamy szansę wysłuchać też drugiej strony. Wiemy nie tylko kim jest Roy dla siebie, ale też jak wygląda w oczach Betty, towarzyszki życia w ostatnich dniach. Gdybym już miała się do czegoś przyczepić, to byłoby to zaniedbanie Betty jeśli chodzi o nią samą, w oderwaniu od Roya. To naprawdę niezwykła osoba, o której z chęcią dowiedziałabym się czegoś więcej.
Jak zwykle zachęcam do poznania powieści w wersji nie książkowej lecz audiobookowej także ze względu na lektora. Wcześniej nie słuchałam nagrań w wykonaniu Jakuba Wieczorka, którego głos urzeka od pierwszego przesłuchania. Szczególnie podobało mi się to jak oddaje zadufanie w sobie Roya i pozorne zakłopotanie nieśmiałej Betty. Żeby oddać głosem osobowość osiemdziesięciolatki, samemu będąc młodym mężczyzną, trzeba mieć prawdziwy talent.
Komentarze