Pomiń zawartość →

Kategoria: Filmy

Chce się żyć

Wybierając się na ten film podejrzewałam, że, podobnie jak inne filmy o chorych uwięzionych w swoim ciele, ten także będzie próbował na siłę wzbudzić we mnie wzruszenie i współczucie oraz, że wiele razy będę emocjonalnie szantażowana. Na szczęście nic z tego się nie wydarzyło, a jednak, pomimo tego, że właściwie serca (jako organu uczuciowego) nie posiadam, głębokie wzruszenie nie opuszczało mnie przez cały film. Mam wrażenie, że Chce się żyć w jakiś ciepły, normalny, prosty sposób, odmraża w widzach człowieczeństwo. To żaden wstyd się na tym popłakać, ale zapewniam, że okazji do śmiechu będziecie mieli o wiele więcej.

Skomentuj

Flash Gordon (wpis gościnny)

Flash Gordon / QueenMiałem dużo frajdy dopasowując znane do tej pory tylko ze ścieżki dźwiękowej frazy „Flash Gordon approaching!” czy „What do you mean Flash Gordon approaching?” do obrazów. Nabrały wtedy głębszego sensu. (Zawsze zastanawiał mnie też wschodni akcent kosmitów.) Po ponad 30 latach od premiery tego przedziwnego dzieła zdecydowałem się na ryzykowny krok obejrzenia go i nie żałuję. Choć trzeba przyznać, że jest to produkcja dla koneserów science-fiction i fantasy (gatunki się tu zacierają). Zwłaszcza, że czas nie działa na korzyść kostiumów, scenografii i scenariusza. Dzieje się tu wiele niedorzecznych historii: są kosmici na jastrzębiach, lasery, zły władca, który dla zabawy chce zniszczyć Ziemię, no i oczywiście superbohater w postaci Flasha Gordona oraz wątek miłosny połączony z dramatem, który bardzo ładnie obrazuje cytat z filmu: „Flash, Flash, I love you, but we only have fourteen hours to save the Earth!”.

Skomentuj

Wielki Liberace (Behind the Candelabra)

Zawsze byłam ciekawa kim był ten Wielki Liberace i teraz wreszcie miałam okazję się przekonać. W wielu amerykańskich filmach, gdy bohaterowie krytykują czyjś zły gust, związany najczęściej z tendencją do kiczu, powołują się na tego artystę scenicznego. ,,W stylu Liberace” to zapewne dla nich to co dla nas ,,na bogato” ale w takim bizantyjskim stylu i 300% bardziej. Podczas oglądania najnowszego filmu Stevena Soderbergha można doznać prawdziwego szoku estetycznego. Widok ogromnego przepychu, ton złota, cekinów, kryształów i puchu wypala się wręcz na siatkówce oka i naprawdę trudno jest się go potem pozbyć. Historia miłosna, czy wątki obyczajowo-gejowskie, schodzą gdzieś na dalszy plan. Zostaje tylko wspomnienie faceta z ponaciąganą twarzą, peruką na Elvisa, w wielkim futrze i ze złotymi łańcuchami na szyi. Coś mam wrażenie, że nie do końca o to chodziło.

3 komentarze

Wałęsa. Człowiek z nadziei

Każdy powinien zobaczyć ten film, zwłaszcza jeżeli jest Polakiem i ma mniej niż 25 lat. Jest to co prawda uproszczony, schematyczny, ale jednak kawałek polskiej historii, której już coraz mniej w szkołach więc trzeba się jej uczyć z innych źródeł. Nie chodzi mi zresztą o tę wielka Historię, wpływającą na dzieje całego kraju, Europy i świata. Walka z komunizmem jest dla mnie tu drugoplanowym bohaterem, przysłoniętym przez wielkie osobowości Lecha i Danuśki. Zachęcam do patrzenia na Człowieka z nadziei nie tylko jak na hołd oddany postaci historycznej, ale także jak na opowieść o trochę nierealnych, filmowych postaciach, będących personifikacją losów pokolenia naszych rodziców.

Skomentuj

O czym wiedziała Maisie

Film O czym wiedziała Maisie w reżyserii Scotta McGehee i Davida Siegel urzekł mnie swoją aurą dziecięcej prostoty, naiwności i niewinności. Nie jest to (od razu powiem) wybitne dzieło wywierające większy wpływ na światową kinematografię, ale wielu widzom, zwłaszcza posiadającym potomstwo, z pewnością na długo zapadnie w pamięć. Jest to dość luźna adaptacja prozy Henry’ego Jamesa, która jakoś nie robi na nas aż tak wielkiego wrażenia jak powieść na współczesnych autorowi, ale jest tak zapewne dlatego, że nie brakuje nam obecnie wybitnych filmów, ukazujących różne zdarzenia z dziecięcej perspektywy. Oglądając jednak O czym wiedziała Maisie starajmy się pamiętać, że pod koniec XIX-tego wieku, kiedy pisał James, dziecko było jeszcze tajemniczym nieobecnym stworem, nie tylko w literaturze, ale i w całej kulturze.

Skomentuj

Grupa „Wschód” (The East)

Jeśli w jednym filmie występują Ellen Page, Brit Marlin i Alexander Skarsgard to koniecznie trzeba ten film obejrzeć. Do obsady The East dołączyło wiele młodych talentów, ale ta trójka wprost hipnotyzuje na ekranie. A może to tylko na mnie tak działa ta gromadka? W końcu ich widok jest dla mnie dość niepokojący. Skarsgard gra przecież wampira Eryka w True Blood, Brit Marling kazała ludziom wymiotować w Dźwięku mojego głosu, a o kreacji Ellen Page z Amerykańskiej zbrodni do dzisiaj nie mogę myśleć bez dreszczu przerażenia. Ci aktorzy, z cieniami poprzednich ról na plecach, wcielający się w postaci groźnych (ale działających w słusznej sprawie) ekoterrorystów, to coś, czego żaden inteligentny i wrażliwy widz nie powinien przegapić.

Komentarz

Czas na miłość

O ile pamiętamy by wybierając się na komedię romantyczną, zawiesić na chwilę cynizm i logikę, mamy szansę bawić się na niej znakomicie i szczerze wzruszyć. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej produkcji Richarda Curtisa Czas na miłość. Widać od razu, że człowiek odpowiedzialny za sukces Czterech wesel i pogrzebu, czy Notting Hill, jak nikt inny zna się na swojej robocie i to właśnie dzięki takim fachowcom od doskonałej zabawy, brytyjski humor jest lubiany i doceniany przez widzów na całym świecie. Kochamy te nastrojowe, pełne uroku i niebanalnych dialogów produkcje, które mają to do siebie, że w przeciwieństwie do większości amerykańskich komedii, nie jest nam wstyd przyznać się, że je oglądamy. Wszystkie są także idealne do oglądania w święta. Sądzę, że już niedługo podczas Wielkanocy i Bożego Narodzenia Czas na miłość będzie puszczany w telewizji tak często jak kultowe To właśnie miłość.

Skomentuj

Diana

To jest naprawdę bardzo dziwny film. Jeżeli potraktować go na poważnie, jako dramat biograficzny o ,,najsłynniejszej kobiecie na świecie” to po prostu wypada słabo. Twórcy chcąc pokazać Dianę z innej niż dotychczas, bardziej prywatnej perspektywy, poszli w prawdziwą przesadę. Tej intymności jest tu trochę za dużo. Rozumiem jeszcze, że są te rozczulające rozmowy z ukochanym, czy gotowanie fasolki. To ją stawia w dobrym, bardziej ludzkim świetle. Ale na co nam te ciągłe zbliżenia na twarz bez wyrazu, to wzdychanie i dziwne, fetyszowe ujęcia stóp? Trudno powiedzieć. Jeśli jednak na Dianę popatrzymy jak na bardzo długą reklamę, to naprawdę wszystko staje się jasne i przestajemy się dziwić specyficznej technice filmowej.

Skomentuj

Miłość na żądanie

Poszukiwanie kolejnych perełek francuskiej komedii nadal w toku. Tym razem padło na film o bardzo zniechęcającym tytule Miłość na żądanie. Do obejrzenia tej produkcji skłoniła mnie jedynie obsada, ponieważ główne role grają tu Guillaume Canet (Hunting and Gathering) i Marion Cotillard (wiadomo co). Sam film okazał się czymś zupełnie zaskakującym i wyjątkowym, mianowicie zaskoczyło mnie, że ktoś nakręcił tak wyjątkowo udaną kopię Amelii. Do nieco banalnej i przesłodzonej historii miłości dwojga dzieciaków, będących dla siebie niczym rodzeństwo, wkradł się surrealizm, a momentami nawet czyste szaleństwo. Bardzo podoba mi się takie połączenie baśni i surowego realizmu i naprawdę częściej chciałabym być tak zaskakiwana przez filmy.

Skomentuj

Kongres

Kongres / Ari FolmanNajnowszy film Ariego Folmana, oparty na motywach opowiadania Stanisława Lema (o czym do znużenia nam się przypomina, co jest chyba przejawem dumy narodowej) zapewne jak zwykle w takich przypadkach nie spodoba się tylko tym, którzy są żarliwymi fanami twórczości wielkiego pisarza. Takie osoby często mają pretensje nie tylko o to, że film nie oddaje wiernie, strona po stronie, treści dzieła literackiego, ale w ogóle o sam fakt, że ktoś bruka kultowe książki przenosząc je na ekran. Tacy konserwatyści, jak już pójdą na Kongres do kina, to zapewne z wcześniejszą intencją przyczepienia się do wszystkiego, do czego tylko się da. Ja na szczęście do takich osób jeszcze nie należę (choć jeśli chodzi o inne wielkie dzieła nie bywam tak tolerancyjna), prawdopodobnie dlatego, że moja przygoda z Lemem dopiero się zaczyna. Dlatego też moje serce radowało się wczoraj przeogromnie podczas seansu, który okazał się prawdziwą ucztą dla wyobraźni. To właśnie dla takich projektów wymyślono kino!

Skomentuj