Pomiń zawartość →

Tag: science-fiction

Kongres

Kongres / Ari FolmanNajnowszy film Ariego Folmana, oparty na motywach opowiadania Stanisława Lema (o czym do znużenia nam się przypomina, co jest chyba przejawem dumy narodowej) zapewne jak zwykle w takich przypadkach nie spodoba się tylko tym, którzy są żarliwymi fanami twórczości wielkiego pisarza. Takie osoby często mają pretensje nie tylko o to, że film nie oddaje wiernie, strona po stronie, treści dzieła literackiego, ale w ogóle o sam fakt, że ktoś bruka kultowe książki przenosząc je na ekran. Tacy konserwatyści, jak już pójdą na Kongres do kina, to zapewne z wcześniejszą intencją przyczepienia się do wszystkiego, do czego tylko się da. Ja na szczęście do takich osób jeszcze nie należę (choć jeśli chodzi o inne wielkie dzieła nie bywam tak tolerancyjna), prawdopodobnie dlatego, że moja przygoda z Lemem dopiero się zaczyna. Dlatego też moje serce radowało się wczoraj przeogromnie podczas seansu, który okazał się prawdziwą ucztą dla wyobraźni. To właśnie dla takich projektów wymyślono kino!

Skomentuj

Elizjum

Darowałabym sobie oglądanie Elizjum zupełnie, głównie ze względu na to, że ten film nakręcił Neill Blomkamp, czyli osoba odpowiedzialna za powstanie Dystryktu 9, który osobiście uważam za najgorszy film ever (pamiętacie pewnie absurdalną fabułę z wielkimi krewetkami w roli głównej). Do pójścia do kina zachęciły mnie jednak doniesienia kolorowej prasy o tym, jak to biedny Matt Damon (grający w Elizjum głównego bohatera Maxa) musiał się namęczyć, by być gotowym do tej wielkiej roli. Jak już chłopak poświecił kilka miesięcy z życia na to by codziennie po 4 godziny wyciskać na siłowni, to pomyślałam, że docenię jego trud i zobaczę jak wyszło. Okazuje się, że wyszło fatalnie.

Komentarz

Koniec świata i hard-boiled Wonderland Harukiego Murakamiego

Ta książka jest absolutnie wyjątkowa i niepodobna do niczego co czytałam wcześniej. Jest w niej takie bogactwo wątków, tyle tajemnic i materiału do przemyśleń, że gdybym jechała na bezludną wyspę, bez wahania zabrałabym ją ze sobą jako jedyny bagaż. Zacznę może od tego, że powieść Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland jest napisana tak plastycznie i z taką dbałością o szczegóły, że wciąż mi się wydaje, że to film, a nie powieść. Przyłapuję się na myśli, że byłam na tym w kinie, chociaż jednocześnie wiem, że wcale nie. Jest tu taki rodzaj akcji, napięcia i postaci, który czyni z tej książki wprost idealną lekturę przed snem, o ile oczywiście zależy nam na bardzo wyrazistych wizjach sennych przypominających film gangsterski lub piękną baśń.

3 komentarze

Kongres futurologiczny Stanisława Lema czytany przez Adama Ferencego (audiobook)

Stanisław Lem Kongres FuturologicznyZ czytaniem to jest niestety tak, że gdy się przepuści odpowiedni moment na zapoznanie się z jakimś ważnym autorem, to bardzo trudno jest do tego później wrócić. Dotyczy to oczywiście zwłaszcza klasyków. Który człowiek w podeszłym, lub choćby dojrzałym wieku, mówi sobie ,,Ach, nie przeczytałem Pana Tadeusza czy W poszukiwaniu straconego czasu w szkole, to sobie teraz usiądę i nadrobię zaległości”? Niewielu chyba mamy takich czytelników. Nieprzeczytanie niektórych książek wtedy gdy był na to odpowiedni czas (i gdy miało się na to nieskończoną ilość czasu, czyli w liceum) to mój olbrzymi problem i chyba kompleks. Naprawdę nieprzyjemnie mi było po latach zwierać przyjaźń na przykład z czarodziejskimi postaciami Terry’ego Pratchetta, ponieważ wciąż towarzyszyła mi świadomość, że powinnam zamieszkać w Ankh-Morpork znacznie wcześniej, gdy miałam kilkanaście lat, a moja wyobraźnia była bardziej elastyczna. To samo dotyczy niestety książek Stanisława Lema. Nieznajomość jego dzieł to do niedawna był mój wielki mroczny sekret. Jak w ogóle do tego podejść gdy nie jest się piętnastoletnim kujonem, tylko… no, cóż, mną. Na szczęście ratuje nas kino. Szumnie zapowiadana premiera Kongresu na podstawie dzieła Stanisława Lema (w której zagra Robin Wright, hurra!!!) daje nam wszystkim szansę i pretekst do odświeżenia lub (jak w moim przypadku) poznania tej zacnej pozycji. A że tu wszak o futurologię chodzi, to postanowiłam nie upierać się przy tradycyjnych rozwiązaniach. Po raz pierwszy od dawna spojrzałam łaskawszym okiem na biblioteczną półkę z audiobookami, gdzie już na mnie czekał Kongres futurologiczny czytany przez Adama Ferencego.

3 komentarze

1000 lat po Ziemi

A mówili mi ,,Nie oglądaj tego filmu”. Ostrzegały mnie setki negatywnych recenzji i tysiące komentarzy rozczarowanych widzów, którzy już po kilku minutach seansu zorientowali się, że wszystko co najlepsze znalazło się w zapowiedziach. Nie posłuchałam i teraz jakoś muszę przeboleć te dwie godziny wyrwane z życia. Pocieszam się myślą, że (zapewne dlatego, iż film był w zamyśle familijny) nie był na tyle okropny by pozostawić w mojej pamięci trwały ślad. Za tydzień nie będę pamiętała pewno nawet kto tam gra, a tymczasem… Tymczasem pamiętam i już wam mówię, jakie rozczarowanie mnie spotkało. Tak w skrócie to wypada stwierdzić, że tak by wyglądał Pan Kleks w Kosmosie, gdyby Piotr Fronczewski miał nastoletniego syna z ambicjami aktorskimi. Nawet już to widzę oczyma wyobraźni, a wizja szczególnie się wyostrza na pomyśle by zamiast generała Cyphera Raige’a (no co to za imię Cyfer?) głównym bohaterem był, jeśli nie sam Ambroży Kleks, to może komandor Max Benson. I jeszcze wam powiem, że film by na tym zyskał.

Skomentuj

Pod kopułą (Under the Dome)

Pod kopułą to kolejna produkcja oparta na motywach powieści niezastąpionego Stephena Kinga. Tym razem popularny pisarz zabiera nas do małego amerykańskiego miasteczka (to akurat żadna niespodzianka) Chester’s Mill, którego mieszkańcy będą musieli stawić czoła dość niecodziennej przeszkodzie i ograniczeniu. Otóż pewnego dnia na tę uroczą mieścinę gwałtownie opada niewidzialna kopuła. Co to jest? Nikt nie wie. Przezroczyste coś razi ludzi prądem, a z zewnątrz można odnieść wrażenie, że obywatele Chester’s Mill są zamknięci w wielkim kulistym akwarium dla złotej rybki. I tu rozpoczyna się akcja.

2 komentarze

Dźwięk mego głosu (Sound of my voice)

Dźwięk mego głosu to bardzo miłe i świeże doświadczenie, choć to dzieło niełatwe w odbiorze, które momentami naprawdę zachwyca skromnością środków wyrazu. Jest to prosta historia z mocnym przekazem, który pozostaje jasny i wyraźny dzięki skupieniu się na jednym, perfekcyjnie psychologicznie zarysowanym wątku fabularnym.

2 komentarze

Antiviral

Ten film jest dziki, dziwny, oryginalny, kiczowaty i obrzydliwy. Koniecznie trzeba go zobaczyć! Nie jest to może najlepsza pozycja zeszłorocznej kinematografii, ale należy docenić to, że ktoś jeszcze próbuje widzów zszokować lub zaskoczyć, a jednocześnie dokonuje całkiem trafnej diagnozy współczesności.

Świat Antivirala to nasza niedaleka przyszłość. Nasza ewolucja społeczna poszła w stronę totalnej obsesji na punkcie wszelkiej maści celebrytów. Fanatycy zapatrzeni w swych idoli są gotowi płacić ogromne sumy klinikom specjalizującym się na przykład w zarażaniu klientów chorobami, na które wcześniej cierpieli ich ukochani piosenkarze czy aktorzy. Są też oczywiście firmy wszczepiające fragmenty skóry wyhodowane z celebryckich komórek, a nawet ,,masarnie”, w których można kupić kawałek tkanki mięśniowej na bazie gwiazdy i usmażyć sobie z niego gwiazdorskiego steka. Mięsko z laboratorium, ale to chyba nadal kanibalizm. Ale w końcu czego się nie robi by być bliżej ukochanej gwiazdy…

Skomentuj

Intruz

Urodziwa nastolatka posiadająca dość dwoistą naturę, a do tego skazana na wybór między dwoma umięśnionymi przystojniakami w wieku pokwitania. Ludzkość stojąca w obliczu zagrożenia ze strony obcej (choć bardzo urodziwej i pokojowo nastawionej) rasy. No i jeszcze do tego płytkie jak kałuża i ciągnące się w nieskończoność dialogi, wzbudzające na sali kinowej salwy śmiechu. Cóż to może być? Nie, Stephenie Meyer nie spłodziła kolejnego Zmierzchu. To w kinach pojawił się po prostu kolejny hicior oparty na jej radosnej twórczości. Widać pani Meyer znalazła cudowny sposób na zarabianie ogromnych ilości pieniędzy. Będzie nas po prostu masowo zalewać klonami Zmierzchu, co z pewnością spodoba się całym zastępom rozemocjonowanych nastolatek.

Komentarz

Utopia

Każdy, kto ceni w filmach szybką i zaskakującą akcję, oryginalny scenariusz i dobrą muzykę, będzie z pewnością zachwycony nowym brytyjskim serialem pod tytułem Utopia. Już po pierwszym odcinku można było szczerze pożałować, że te genialne angielskie produkcje mają tak mało odcinków.

Komentarz