Pomiń zawartość →

Dawca pamięci (The Giver)

Jakoś tak się złożyło, że ostatnio czwartkowe wieczory poświęcam na oglądanie filmów kierowanych do nastoletniej młodzieży, nad czym powoli zaczynam ubolewać, a nawet trochę sobie współczuję. Wczorajszy seans był jak na razie najgorszy z dotychczasowych. Dobrnięcie do końca Dawcy pamięci opłaciłam wewnętrzną walką z sennością i irytacją większą niż podczas oglądania Niezgodnej czy Igrzysk śmierci, do których ta produkcja jest niesłychanie podobna. Właściwie to taki miks tych dwóch filmów ze sporą dawka inspiracji Equilibrium (różnica polega głównie na obsadzeniu młodszych aktorów w rolach głównych).

Czarno-biały świat równości

Znajdujemy się w świecie, który odbudowano po wielkiej wojnie, która (jak to zwykle) niemal zgładziła całą ludzkość. Nauczeni doświadczeniem członkowie nowego społeczeństwa postanowili zbudować świat idealny, czyli taki, w którym nie ma żadnych ludzkich słabości. Jako że każda zbrodnia bierze się z zazdrości, a zazdrość powodują wszelkie różnice, między mieszkańcami nowego państwa-miasta nie ma różnic. Identyczne ubrania, identyczny status, brak więzi rodzinnych, a także nieobecność kolorów sprawiają, że każdy ma tak samo mało. Do tego dochodzą codzienne zastrzyki pozbawiające ludzi emocji oraz kilka żelaznych zasad dotyczących na przykład tego, by wysławiać się precyzyjnie i zawsze mówić prawdę. W takim świecie, rządzonym przez Radę Starszych, nie ma konfliktów i wojen, ale też nic szczególnie ciekawego czy dobrego się nie dzieje. W dodatku w systemie kontroli liczebności populacji jest pewna mroczna tajemnica.

Brenton Thwaites

Po tej smętnej rzeczywistości oprowadza nas nastoletni Jonas (Brenton Thwaites), który zostaje powołany do bycia strażnikiem pamięci zbiorowej i ma pobierać nauki u Dawcy pamięci (Jeff Bridges). Między uczniem i nauczyciele szybko rodzi się bliska więź, Jonas zaczyna dostrzegać jak bardzo był ciemiężony do tej pory, czego efektem jest sprytny plan uwolnienia ludzkich umysłów.

Bulgoczący Bridges i peruka Meryl Streep

Nastoletni aktorzy są w tym filmie zupełnie niejacy, mdli i nieciekawi. Osobiście zapomniałam jak wyglądali zaraz po napisach końcowych. Czy naprawdę jest tak trudno znaleźć ładnych, wysportowanych nastolatków z dobrą dykcją i charyzmą? To oczywiście pytanie retoryczne. Znacznie lepiej prezentują się starsi artyści, choć pewnych spraw nie mogą zrozumieć. Nie wiem dlaczego Dawca mówi jakby napchał sobie do buzi waty (w innych filmach Bridges aż tak nie bulgocze; normalnie Brando z Ojca chrzestnego). Podejrzana wydaje mi się także dziwaczna peruka Meryl Streep. Jakby nie mogła tym razem zaszaleć z akcentem, więc poszalała z fryzurą. Oboje, choć dobrze grają i bardziej nas interesują niż główny bohater, to jednak przez te cechy są trochę karykaturalni.

meryl-streep

Świetna jest Katie Holmes grająca matkę Jonasa. Kobieta wreszcie odnalazła swoją niszę. Była żona Tomka Cruise’a o martwym spojrzeniu, wspaniale wpasowała się w rolę wydrążonej z wszelkich emocji zimnej mamuśki, traktującej syna raczej po macoszemu. Świetną przeciwwagą jest tu dla niej postać ojca. Uroczy i ciepły Alexander Skarsgard, który prawie w każdej scenie opiekuje się niemowlakiem, to jedyna postać która mnie tak naprawdę zaciekawiła, a nawet trochę przeraziła.

Niepokorny nastolatek i mały Gabriel

Jonas jest typowym bohaterem antyutopii dedykowanej nastolatkom. Widzowie, przechodzący właśnie burzę hormonów, mogą się spokojnie zidentyfikować z chłopakiem, który nigdzie nie pasuje, widzi i odczuwa więcej niż inni i wciąż jest szarpany sprzecznymi pragnieniami. Szkoda tylko, że chłopak jest taki do bólu uładzony i wyprasowany, no cukierkowo wręcz idealny. Jego milusi wizerunek bardzo ociepla, a nawet rozgrzewa do czerwoności, uczucie do małego Gabriela (bobas grany przez aż czterech małych aktorów). Podróż bobasa to chyba jedyny oryginalny pomysł w tym filmie. Choć grozą napawa to co nastolatek wyprawia z kilkumiesięcznym chłopcem. Dawno nie widziałam tyle nóżek, rączek i uśmiechów niemowlęcych na ekranie. Mamusie rzeczywiste i potencjalne musiały rozpływać się w zachwytach oglądając Givera.

brenton9

Ja bym sobie bez tego filmu spokojnie poradziła, ale skoro podjęłam misję zagłębiania się w świat nastoletnich fantazji, to brnę dalej. Kto wie, może nawet obejrzę tę strasznie zapowiadającą się produkcję o dzieciakach ganiających po labiryncie niczym szczury w kołowrotku. W końcu potrzebuję dużo materiału do badań, skoro sama mam stworzyć nastoletni hit. Mam nadzieję, że mi to na głowę nie zaszkodzi.

Opublikowano w Filmy

12 komentarzy

  1. JanStefan JanStefan

    Witam,
    Czy nawiązania do Equilibrium występują tylko w filmie pt. „Dawca pamięci” czy także występują w powieści z 1939 r.?

    • ola ola

      To by było raczej trudne. Wydaje mi się, że podobieństwa nie wynikają tu z powodu świadomego nawiązania. Po prostu ktoś z tysięcy scenariuszy wybrał ten, który był podobny do filmu, który już odniósł sukces, a że wyszło komicznie to już zupełnie inna sprawa.

  2. anonim anonim

    Autor widze ze jakis idiota katolik. Nie dosc ze nie umiesz oceniac filmu bardzo dobrego dajacego do myslenia to jeszcze piszesz te irytujace „zaczynam sobie powoli ubolewac”itp. Jakbym mogla dac ci ocene to zaslugujesz na 0 bo twoje opinie sa tak smieciowe ze glowa boli. Jak ja uwielbiam tych nieswiadomych katolikow.

    • Paweł Paweł

      Co ty dajesz typie ten film to największy syf jaki w życiu widziałem nic się w nim nie dzieje zacząłem usypiać po 15 minutach oglądania

  3. Elo Elo

    Zgadzam się. Zapowiadał się ciekawie. Jednak zupełnie mnie rozczarował. Młodzi aktorzy kompletnie niezapamiętywalni, film ciągnie się niemiłosiernie. I niestety po oglądnięciu go AŻ 1,5 raza, zupełnie nie pamiętam przesłania filmu.

    • Ola Ola

      Ja także zupełnie wyparłam to z pamięci. Co jakiś czas tylko przypomina mi o tym filmie ktoś w komentarzu, komu bardzo się podobał. Wtedy przypominam sobie zwykle jak bardzo mi było żal dobrych starszych aktorów, którzy zgodzili się w czymś takim zagrać.

  4. Wiktoria Wiktoria

    A ja się zupełnie nie zgadzam z recenzją. Film może nie jest najlepszy, ale pokazuje jak wiele w życiu jest dobra i jak wiele zła. Zauważyć też można ze jakby nie było to i tak nigdy nie będzie idealnie i ze najważniejsze w naszym życiu powinny być bliskie osoby, bo rodzina to coś więcej niż kilka osób powiązanych genami czy kawalkiem papieru. Film nawiązuje też do tego jak ważne są uczucia.

  5. Ola Ola

    Ale czy nie można tego powiedzieć o praktycznie każdym filmie? Czy Dawca pamięci, poza dobrymi starszymi aktorami, ma coś, co ten obraz wyróżnia? W moim odczuciu nie.

  6. Lady Dark Lady Dark

    Według mnie film był genialny i zupełnie nie zgadzam się z recenzją. Jej autor pisał o złym doborze młodych aktorów. Z tym też się nie zgadzam. Jak dla mnie to miało tak być. Jakim cudem mieli być bardziej, no nie wiem, uczuciowi, skoro tam uczuć nie było. To miało nam pokazać jak to jest. Samo przedstawienie świata na początku czarno-białego w mojej opini było bardzo trafne. Skoro Dawcę oceniasz jako tak bardzo słaby film to nie chcę wnikać w to co ci się podoba.

  7. Ola Ola

    Wiem, że trudno niektórym w to uwierzyć, ale jest wiele lepszych filmów niż Dawca pamięci. Masz oczywiście prawo nie zgadzać się z moją opinią, ale ja mam prawo ją mieć.

    • Lady Dark Lady Dark

      A możesz podać te filmy? Chętnie się z nimi zapoznam :)

  8. Ola Ola

    To jednak chcesz wnikać w to, co mi się podoba? :) Nie mam zamiaru licytować się na tytuły, bo od tego jest filmweb. Nie bardzo pasuje mi tę sporządzanie listy z setkami tytułów dobrych filmów, czy raczej tych, które uznałam za dobre. Łatwo do nich dotrzesz przeglądając mojego bloga. Miłej lektury :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *