Jakoś tak się złożyło, że ostatnio czwartkowe wieczory poświęcam na oglądanie filmów kierowanych do nastoletniej młodzieży, nad czym powoli zaczynam ubolewać, a nawet trochę sobie współczuję. Wczorajszy seans był jak na razie najgorszy z dotychczasowych. Dobrnięcie do końca Dawcy pamięci opłaciłam wewnętrzną walką z sennością i irytacją większą niż podczas oglądania Niezgodnej czy Igrzysk śmierci, do których ta produkcja jest niesłychanie podobna. Właściwie to taki miks tych dwóch filmów ze sporą dawka inspiracji Equilibrium (różnica polega głównie na obsadzeniu młodszych aktorów w rolach głównych).
12 komentarzy