Pomiń zawartość →

Kategoria: Seriale

The Killing (Dochodzenie)

Trzeci sezon The Killing rozpoczął się właśnie specjalnym podwójnym odcinkiem, w którym otwarto kolejne dochodzenie w sprawie śmierci nastolatki. Przypomnę może krótko na czym polegał fenomen pierwszych dwóch serii tego wręcz uzależniającego serialu kryminalnego.

Nie jestem fanką skandynawskiego kryminału, ale trzeba przyznać, że The Killing jest jego bardzo udaną adaptacją (wcześniej powstał duński serial Forbydelsen). Dzięki temu, że akcję osadzono w amerykańskim Seattle, gdzie jest mroczno, deszczowo i tak przygnębiająco jak to tylko możliwe, depresyjny klimat mamy zapewniony. Inaczej jednak niż w szwedzkich, duńskich czy norweskich produkcjach filmowych i książkowych, nie ma tu mowy o nudzie, choć trzeba przyznać, że przez większość czasu patrzymy na niemożliwe (ale o dziwo niezbędne) dłużyzny. Akcja ciągnie się i wlecze, a widz po każdym odcinku żałuje, że nie ciągnęła się i nie wlekła jeszcze dłużej. A o czym to właściwie jest? Cóż, schemat mamy niby prosty. Akcja rozpoczyna się zniknięciem nastoletniej Rosie Larsen oraz odnalezieniem jej zwłok w bagażniku zatopionego samochodu. Policyjnym dochodzeniem w tej sprawie zajmuje się Sarah Linden (Mireille Enos) wraz ze swoim nowym partnerem Stephenem Holderem (Joel Kinnaman). Morderstwo i dochodzenie to jeszcze nic takiego, ale sekret tkwi w tym, jak poprowadzona jest historia, oraz jacy są główni bohaterowie. Oprócz głównego wątku, fabuła wzbogacona jest o poboczne historie osób, które mogły mieć powiązania ze śmiercią Rosie Larsen. Przez dwa sezony dowiadujemy się więc wszystkiego, nie tylko o życiu prywatnym i zawodowym policjantów prowadzących śledztwo, ale także o poszczególnych członkach rodziny Larsenów, a także o szczegółach toczącej się w tle kampanii wyborczej na burmistrza Seattle, która również jest w niezwykły sposób związana ze śmiercią nastolatki. W tej porządnie, acz niespiesznie, prowadzonej opowieści można się zagnieździć i poczuć jak we własnym świecie, co wcale nie znaczy, że widz nie jest zaskakiwany, bo jest i to często.

15 komentarzy

Hit and Miss

Jest to kolejny brytyjski serial, który spełnia wszystkie oczekiwania żądnych sensacji widzów, choć można mieć do niego oczywiście parę zastrzeżeń. Jeno jest jednak pewne, oglądając Hit and Miss nie można się nudzić, ani nawet na chwilę odkleić się od ekranu. Ten serial naprawdę wciąga.
Gdy czytałam opis i opinie innych widzów, pomysł na serial wydał mi się dość kiczowaty. Miałam wrażenie, że ktoś stara się uszczęśliwić na siłę wszystkich widzów, oferując ,,dla każdego coś dobrego”. Nie dość, że mamy tu historię płatnej morderczyni, działającej skutecznie i bezdusznie jak maszyna (co zawsze się dobrze sprzedaje na ekranie) to w dodatku jest ona transseksualistką. Do tego wszystkiego dochodzą oczywiście wątki obyczajowe, bo była kochanka Mii, która kiedyś była Ryanem, informuje ją listownie z łoża śmierci, że jest ojcem 11-letniego chłopca. No i myślicie sobie teraz pewno tak jak ja, że ktoś przedobrzył, ale to dopiero początek. Nasza urocza bohaterka musi zaopiekować się całą gromada dzieci zmarłej dziewczyny, a także ich gospodarstwem rolnym w Yorkshire. Dobra wiadomość jest taka, że mimo obfitości wątków, to wszystko ma jednak ręce i nogi i jakoś się skleja w spójną całość.

Skomentuj

Hemlock Grove

Jak się okazuje, źródełko z pomysłami na produkcje o wampirach i wilkołakach jeszcze nie wyschło, a wręcz przeciwnie. Paranormalna twórczość ma się niestety bardzo dobrze. Przykładem na to jest najnowszy amerykański serial Hemlock Grove, który jest z jednej strony z pewnością odpowiedzią na modły wszystkich fanów sagi Zmierzch, a jednocześnie spokojnie mógłby uchodzić za parodię ,,kultowej” sagi i jej podobnych filmiszczy. Oglądając pierwsze odcinki nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że to jakaś kolejna wersja Strasznego filmu z wątkami fantastycznymi. No, ale niestety. Szybko okazało się, że oni tak na poważnie.

2 komentarze

Jekyll

jekyll-4Czasami zamiast oglądać najnowsze, ale niekoniecznie najwyższej jakości seriale, warto odkurzyć jakieś hity z przeszłości. Takim właśnie nieco zapomnianym hitem jest brytyjski serial Jekyll, który jako kolejny udowadnia, że Anglicy zawsze kręcili dobre produkcje telewizyjne, nawet jeszcze zanim stały się tak modne jak ostatnio.

Wątki z noweli Stevensona pod tytułem Dr Jekyll i Pan Hyde zostały tu dość luźno, ale za to bardzo oryginalnie i twórczo wykorzystane. Niezmienny pozostał chyba tylko proces ciągłej lecz nieoczekiwanej przemiany dobrego w złego i na odwrót. Dobrym w tym przypadku jest dr Jackman, spokojny mąż i ojciec, który niestety musi opuścić swoją rodzinę ponieważ dzieje się z nim coś bardzo dziwnego, ujmując rzecz bardzo oględnie. Złym jest oczywiście jego mroczne alter ego, czyli mężczyzna, który sam siebie nazwał Hyde po przeczytaniu utworu Stevensona (rozbawił go). Obu panów, poza ciałem, łączy pielęgniarka, którą zatrudniają do obserwacji ich przemian, a także do przekazywania informacji. Swoją drogą dwie strony osobowości mają dość ciekawy sposób komunikowania się. Oprócz wiadomości głosowych na dyktafonie, mają też rozkład czasu (taką rozpiskę na ścianie) i wiedzą ile komu się należy i kto mniej więcej kiedy przejmuje kontrolę nad wspólnym ciałem. Bardzo pomysłowe.

Skomentuj

Rectify

Rectify zapowiadał się naprawdę ciekawie. Kto nie chciałby zobaczyć jak współczesny świat postrzega mężczyzna, który spędził 20 lat w celi śmierci? Można by się spodziewać, że facet, który całą młodość przebywał w ciasnym pomieszczeniu bez internetu i telewizji, będzie bardzo podekscytowany tym, co go czeka na zewnątrz. Tymczasem bohater Rectify, autystycznie odcina się od rzeczywistości, a cała akcja zdaje się skupiać na starym jak świat telewizji zagadnieniu, czyli ,,kto zabił piękną młodą dziewczynę”.

3 komentarze

The Politician’s Husband

7540718.3Zabierając się do oglądania tego serialu, byłam przekonana, że będzie to kolejne polityczne nudziarstwo, podobne do wielu innych tego typu brytyjskich produkcji (a powszechnie wiadomo, że brytyjskie thrillery polityczne są najnudniejsze na świecie, jeszcze nudniejsze niż amerykańskie, głównie dlatego, że występujący w nich aktorzy chodzą w takich samych garniturach i płaszczach, przez co widz szybko traci rozeznanie kto jest kim, co powoduje również utratę zainteresowania akcją). Po kilkunastu minutach byłam już zaintrygowana, ale głównie klimatem i tematem, które bardzo przypominają House of Cards. Szybko jednak okazało się, że Politician’s Husband to zupełnie inna bajka.

Skomentuj

Koniec defilady

7398604.3Rzuciłam się na ten serial jak szczerbaty na suchary, myśląc, że oto znów będę miała okazje obcować z niesamowitą aktorską charyzmą Benedicta Cumberbatcha. Niestety prześwietny odtwórca roli Sherlocka Holmesa okazał się aktorem jednej roli i już chyba w niczym innym niż w przygodach XIX-wiecznego detektywa nie będę chciała go oglądać.

3 komentarze

Mr. Selfridge

We wspaniałym natłoku, a nawet zalewie, brytyjskich seriali, Mr. Selfridge wyraźnie się wyróżnia, prawdopodobnie dlatego, że jego bohater jest Amerykaninem. Zaradny biznesmen staje przed niełatwym zadaniem wybudowania pierwszego nowoczesnego domu handlowego w Londynie, a że mamy początek XX wieku, to nie jest to łatwe przedsięwzięcie. Brytyjczycy nie do końca rozumieją koncept powstania wielkiego luksusowego sklepu, który ma zupełnie zmienić dotychczasowe oblicze zakupów. Masowa produkcja, różnorodność asortymentu i możliwość porównania jakości towarów to coś do czego Londyńczycy nie bardzo dorośli, o czym przyjdzie się Harry’emu Selfridge’owi nieraz boleśnie przekonać.

Skomentuj

Demony da Vinci

Jeszcze nie zdążyliśmy porządnie zatęsknić za niedawno ukończonym Spartakusem (opalone golasy), a dostaliśmy już od stacji Starz kolejnego historycznego cudaka w postaci Demonów da Vinci (blade golasy). Klimat obu widowisk jest bardzo podobny. W nowej produkcji również postawiono na plastikowy seksapil bohaterów, twórczy szał i średniej jakości komputerowe efekty.

Podejrzewam, że wielu estetów odstraszy od Demonów… głównie krańcowa obróbka wizualna, sprawiająca, że większość zdjęć w plenerze wygląda jak kreskówka. Mnie tam jednak kiczowata animacja wcale nie przeszkadza (wytrzymałam wszystkie serie Spartakusa, więc oczy już przywykły).

Komentarz

Rodzina Borgiów

Niedawno wybrano kolejnego papieża (na skutek niezbyt jasnych powodów rezygnacji poprzedniego) zatem podejrzewam, że kolejny sezon historycznego serialu o zakulisowych rozgrywkach na dworze papieskim będzie miał jeszcze większą oglądalność niż poprzednie dwa. Od dawna wiadomo, że tak lubimy produkcje pokazujące życie w zamierzchłych czasach, ponieważ niezmiennie umacniają nas w przekonaniu, że absolutnie nic się nie zmieniło.

8 komentarzy