Pomiń zawartość →

Gabinet (Sinister)

Grany przez Ethana Hawke w Sinisterze autor kryminałów (wzorowany zapewne na Stefanie Kingu) to bardzo typowa, a jednocześnie szalenie irytująca postać. Kiedyś udało mu się napisać dobrą powieść i od tamtego czasu dość nieudolnie stara się powtórzyć tamten sukces. Osiągnąwszy szczyt desperacji postanawia w końcu przenieść się wraz z całą rodziną do domu, w który dokonano potwornej zbrodni. Ktoś zaatakował, obezwładnił, a następnie powiesił na gałęzi drzewa rosnącego pod domem całą mieszkającą tam rodzinę, z wyjątkiem jednej dziewczynki, która zaginęła. Każdy kto widział choć jeden horror w życiu wie, że wprowadzanie się do takiego miejsca to kiepski pomysł. Jeśli nie to, to już na pewno znalezienie na strychu filmu z wspomnianej egzekucji powinno podziałać na pisarza odstraszająco, ale nie. Siedzi w gabinecie i gapi się na trupy czekając aż inspiracja na niego spłynie i napisze kolejny bestseller. A oto lista kolejnych typowych zagrań strasznych stworów z dreszczowców, które także nie podziałały na artystę odstraszająco:

  • oprócz filmu z jego domu, dostaje także nagrania kilku innych morderstw,
  • jego syn ma potworne ataki paniki,
  • ktoś chodzi po strychu,
  • ktoś atakuje go na strychu,
  • profesor z uniwersytetu ostrzega, że możemy mieć do czynienia z bóstwem jedzącym dzieci.

Dosłownie nic nie jest w stanie odciągnąć pisarza od jego pracy. Jego reakcje wciąż pozostają takie same. Jedyne co robi to siedzi w swoim gabinetowym kinie, gapi się na filmy i pije. Nie podejmuje absolutnie żadnej akcji, co bardzo szybko staje się dla widza naprawdę irytujące.

Mimo oczywistych braków, warto obejrzeć Gabinet ze względu na psychologiczny podtekst (który pewno sobie wymyśliłam, bo na forach i w recenzjach jakoś nikt nie porusza tego tematu). Chodzi mianowicie o duchy porywanych dzieci i to, że stają się katami własnych rodziców. Od dawna uważam, że dreszczowce z dziecięcymi bohaterami są najstraszniejsze, głównie dlatego, że podświadomie wszyscy czują, że to wszystko co oglądamy mogłoby zdarzyć się naprawdę. Z mojego punktu widzenia, takie filmy jak Gabinet (ale też Omen, Dziecko Rosemary czy Musimy porozmawiać o Kevinie) są wyrazem nasilających się w konkretnych okresach leków dorosłych przed prawdziwą naturą ich małych pociech. Dlatego też pewnie nieszczęsny pisarz wcale nie próbuje się dowiedzieć kto jest odpowiedzialny za zbrodnie, nie chce widzieć prawdy, ponieważ jako ojciec nie dopuszcza do siebie myśli, że niewinne maluszki mogłyby zrobić coś takiego (a jednocześnie w głębi czuje, że jest to jak najbardziej możliwe). Bohater prawdopodobnie uważa, że zasługuje na karę wymierzoną na koniec przez córkę i tę karę otrzymuje. Ot, taka przypowieść o tym czemu ludzie pozostają bierni wobec aktów agresji wymierzanych im przez własne dzieci. No i oczywiście ciekawy kontekst do tego, dlaczego tak wiele nastolatków, którym nagle coś pęka w głowie i postanawiają mordować bez opamiętania, zaczyna swoje masakry od rodziców i nauczycieli.

Opublikowano w Filmy

Komentarz

  1. […] od tego, co interesuje większość widzów, a mianowicie, jak bardzo Obecność jest zbliżona do Sinistera, do którego często w recenzjach się ją porównuje. Zapewne rozczaruję niektórych pisząc, że […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *