Gillian Anderson przeżywa obecnie drugą falę popularności. Pierwsza przypadła oczywiście na czasy mojej wczesnej młodości i szalonego wręcz powodzenia serialu Z Archiwum X, w którym grała nieustraszoną agentkę Danę Scully. Cała męska populacja widzów kochała się w jej dość obfitych kształtach, rudych kędziorach i oryginalnych rysach twarzy. Teraz Anderson jest już dojrzałą kobietą, która od lat gra w świetnych historycznych produkcjach brytyjskich (m. in. w Wielkich nadziejach oraz w Szkarłatnym płatku i białym). The Fall to jej powrót do tego, co przed laty robiła najlepiej. Po raz kolejny wciela się w zimną profesjonalistkę tropiącą wynaturzoną zbrodnię. Niestety nie jest już ruda tylko blond. Nowy serial BBC to prawdziwa uczta dla fanów agent Scully, ponieważ jej jest tu najwięcej.
Serial opowiada o inspektor Stelli Gibson (Anderson), która przyjeżdża do Belfastu by poprowadzić dochodzenie w sprawie morderstwa córki znanego polityka. Szybko okazuje się jednak, że mamy do czynienia z seryjnym zabójcą o osobliwych upodobaniach. Bardzo dobrze się to ogląda, ponieważ od początku poznajemy równoległe wątki. Śledzimy poczynania policji, a tuż obok pojawiają się sceny z życia zabójcy, który na co dzień jest przykładnym mężem i ojcem, a do tego pracuje jako psycholog na państwowej posadzie, pomagający najbardziej potrzebującym. A że lubi sobie chłopak od czasu do czasu włamać się do mieszkania jakiejś pracującej dziewczyny, powąchać jej bieliznę, a w końcu ją zabić, to przecież nic takiego. Bardziej niepokojące jest to, że jak już kogoś uśmierci, to wlecze denatkę do wanny i myje, potem suszy i maluje, by w końcu ułożyć ją sobie ładnie do zdjęć. Artysta się znalazł i tyle. Policja musi nieźle się natrudzić by wpaść na jakikolwiek trop, bo facet naprawdę dobrze się kryje i starannie zaciera ślady.
Bardziej od samej historii kryminalnej, która po Dexterze dla nikogo chyba nie jest szczególnie wstrząsająca, wciąga widza sposób pokazywania życia policjantów, mordercy oraz osób, z którymi się stykają. Mamy tu wiele zbliżeń, milczenia, scen podczas których oglądamy prozaiczne codzienne czynności, takie jak rozmowy z dziećmi czy ćwiczenia fizyczne. Szczególnie ujmujące są fragmenty z Gillian Anderson, która potrafi stworzyć atmosferę niesamowitej intymności na ekranie. Dzięki temu, że pokazano nam jak robi sobie maseczkę na twarz, jak codziennie chodzi na pływalnię, albo jak uwodzi mężczyznę na jedną noc, możemy poczuć, że naprawdę znamy tą zimną i opanowaną osobę. By interesująco przedstawić taką postać, potrzeba prawdziwego talentu aktorskiego, którego Gillian Anderson z pewnością nie brakuje. Przy tej postaci cała reszta zastraszonych, zdezorientowanych i niekompetentnych policjantów z Belfastu wydaje się po prostu nieciekawa.
[…] of the Lake Elisabeth Moss bardzo przypomina Gillian Anderson i to zarówno z Archiwum X jak i z The Fall. Dla niej warto przebrnąć przez te siedem długaśnych […]