Nie spodziewałam się zbyt wiele po tym filmie. Z zapowiedzi wynikało, że to będzie jakaś kolejna wersja Osady, a tu taka niespodzianka. Dostajemy kino naprawdę zaangażowane i dobrze zagrane. Choć rzecz się dzieje w Chile, w czasie przejęcia władzy przez Pinocheta, równie dobrze mogłaby to być opowieść o dyktaturze jakichkolwiek fanatyków w jakimkolwiek kraju. Prawdę mówiąc, jako osoba zupełnie niezorientowana w historii i polityce, byłam przekonana aż do finału, że to czysta fikcja, ostrzeżenie na przykład przed ultrakatolickimi maniakami (nawet bym widziała jedną taką panią z Polski, z uporem maniaka wypowiadającą się w mediach na temat aborcji, w roli strażniczki uwięzionych w Kolonii kobiet), a dopiero z napisów końcowych i późniejszych poszukiwań internetowych dowiedziałam się, że wszystko co widzimy w Colonii jest oparte na faktach. Film jest wstrząsający, nie dlatego, że epatuje jakoś szczególnie okrucieństwem, a bardziej dlatego, że jest psychologicznie doskonale pomyślany i niesamowicie angażuje widza. Gwarantuję, że nie zaśniecie po tym spokojnie.
Pius was wyzwoli
Tytułowa Colonia to bardzo dziwne miejsce, na pierwszy rzut oka podejrzanie podobne do nazistowskiego obozu koncentracyjnego. Założycielem i opiekunem tej osady jest Paul Schäfer (Michael Nyqvist), nazista, pedofil, sadysta i pastor, który po wojnie uciekł z Niemiec i osiedlił się w Chile. Tutaj, wraz z grupą niemieckich imigrantów, założył religijną wspólnotę, która z czasem zamieniła się w sektę. W Kolonii (nazywanej też Kolonią Godności) nie tylko oddawano się praktykom religijnym w starym stylu, ale też siłą przetrzymywano członków sekty, a także współpracowano z tajną policją, dla której Schafer produkował broń oraz przetrzymywał i torturował przeciwników Pinocheta. Właśnie do tego miejsca trafia młody aktywista Daniel (Daniel Brühl), młody aktywista, który kilka miesięcy wcześniej przybył do Chile pełen wzniosłych nadziei, a teraz jakiś religijny fanatyk poddaje go torturom i zmusza do zeznań. Śladem Daniela rusza jego dziewczyna Lena (Emma Watson), która dobrowolnie daje się zamknąć w kolonii, by ratować ukochanego. Niestety żadne z nich nie było chyba w stanie przewidzieć konsekwencji swoich zachowań.
Mamy rok 1973, ale momentami wydawać się może, że w zamkniętej przed światem osadzie świat się zatrzymał na osiemnastym wieku. Życie mieszkających tu ludzi (ubranych jak pionierzy) w całości wypełnione jest modlitwą i pracą. Rzadkie chwile wytchnienia poświęca się tu na podejrzane obrzędy wymyślone przez lidera, który każe do siebie mówić Pius, w czasie których dochodzi do aktów gromadnej sadystycznej przemocy. Kobiety i mężczyźni nie mogą mieć ze sobą żadnego kontaktu, a jedyne zbliżenia do jakich tu dochodzi, to te między przywódcą sekty a małymi chłopcami śpiewającymi w chórze. Nadużyć jest oczywiście więcej (z każdą sceną odkrywamy kolejne, jeszcze mroczniejsze oblicza Piusa), ale nie ma chyba sensu dokładnie wam tego wszystkiego opisywać. Zresztą nie chodzi o to co się dzieje, tylko za czyim przyzwolenie i jak to jest pokazane. Wszystkie te akty agresji znamy z doniesień o tym, co działo się w czasie wojny w nazistowskich obozach koncentracyjnych (za którymi ewidentnie tęskni Pius) czy w rozmaitych zgromadzeniach religijnych na przestrzeni dekad. Prawdziwa groza zaczyna się jak dla mnie poza ogrodzeniem z kolczastych drutów. Podczas finałowej próby wydostania się pary głównych bohaterów z kolonii można dosłownie zjeść paznokcie z nerwów, tak to jest pokazane.
Niepokojący urok zgrzebnego stroju
Film ten, choć od pierwszych scen widać, że raczej nie jest wysokobudżetową produkcją (podejrzewam, że większość budżetu pochłonęło wynagrodzenie Emmy Watson i wynajęcie samolotu) ma wiele, bardzo ciekawych aspektów. Oczywiście najważniejsze jest to, że twórcy upominają się o sprawiedliwość i pamięć dla ofiar dyktatury Pinocheta oraz dzieci, więźniów i dobrowolnych członków sekty skrzywdzonych przez Paul Schäfera. Nie sposób nie czuć oburzenia czytając napisy końcowe informujące o dalszych losach tego zboczonego szaleńca.
Colonia to także popis dobrego aktorstwa. Z początku byłam dość sceptycznie nastawiona do popisów Watson i Brühla, gdyż w moim odczuciu nie są to aktorzy jakoś szczególnie utalentowani, ale muszę przyznać, że tu pasują doskonale. Watson jest aż zbyt piękna w większości scen, prezentując się znakomicie w płóciennym szarym fartuchu, z zalotnymi warkoczami i bezczelnym spojrzeniem na twarzy jako swym jedynym orężem przeciwko Piusowi. Jest naprawdę wiarygodna w roli zakochanej desperatki walczącej z religijnymi maniakami. A Brühl mnie nie tylko zaskoczył, ale też rozczulił. Prawdopodobnie coś jest ze mną bardzo nie w porządku, ale jego odgrywanie upośledzonego Hansa to coś, czego długo nie zapomnę. Aktor pasuje tu idealnie.
Młodzi są oczywiście piękni i wspaniali, ale nawet ich świeżość i uroda przegrywają wszędzie tam, gdzie pojawia się Michael Nyqvist, który wie jak wzbudzać w widzach strach i obrzydzenie. Patrząc na niego, ma się wrażenie, że oglądamy prawdziwe oblicze zła, przekazywane w sztafecie pokoleniowej od inkwizytorów, poprzez nazistów, aż do współcześnie żyjących fanatyków. Kilka specyficznie wypowiedzianych kwestii, jakiś grymas, plereza i brzuszek, i już wiemy, że nigdy nie chcielibyśmy znaleźć się w gościnie u tego pana.
Choć to może wydawać się absurdalne, Colonia w wielu scenach to także film bardzo przyjemny dla oka. Retro stylizacje głównej bohaterki, zdjęcia robione przez Lenę i Daniela, a przede wszystkim to jak wygląda Kolonia Godności od środka, naprawdę może się podobać. Mnie szczególnie przypadły do gustu ascetyczne wnętrza, stroje i do przesady czyste uliczki osady.
Odtworzono tę specyficzną atmosferę tak, byśmy wszyscy mogli zrozumieć dlaczego pomysły Piusa mogły się wydawać tak atrakcyjne, że przyciągały nie tylko nowych sekciarzy, ale i polityków. To taki zimny czar nazistowskiej dyscypliny pomieszany z charyzmą i poświęceniem pierwszych chrześcijan.
Zgadzam się, jest to wspaniały film, trzeba go obejrzeć. Warto wiedzieć, co działo się całkiem niedawno na świecie. Przerażająca jest myśl, że takie rzeczy zdarzają się we współczesnym świecie.