Nie spodziewałam się zbyt wiele po tym filmie. Z zapowiedzi wynikało, że to będzie jakaś kolejna wersja Osady, a tu taka niespodzianka. Dostajemy kino naprawdę zaangażowane i dobrze zagrane. Choć rzecz się dzieje w Chile, w czasie przejęcia władzy przez Pinocheta, równie dobrze mogłaby to być opowieść o dyktaturze jakichkolwiek fanatyków w jakimkolwiek kraju. Prawdę mówiąc, jako osoba zupełnie niezorientowana w historii i polityce, byłam przekonana aż do finału, że to czysta fikcja, ostrzeżenie na przykład przed ultrakatolickimi maniakami (nawet bym widziała jedną taką panią z Polski, z uporem maniaka wypowiadającą się w mediach na temat aborcji, w roli strażniczki uwięzionych w Kolonii kobiet), a dopiero z napisów końcowych i późniejszych poszukiwań internetowych dowiedziałam się, że wszystko co widzimy w Colonii jest oparte na faktach. Film jest wstrząsający, nie dlatego, że epatuje jakoś szczególnie okrucieństwem, a bardziej dlatego, że jest psychologicznie doskonale pomyślany i niesamowicie angażuje widza. Gwarantuję, że nie zaśniecie po tym spokojnie.
KomentarzTag: Daniel Brühl
Dziś coś do bardzo ostatnio zaniedbanego kącika gastronomicznego, czyli film Ugotowany. Ze względu na występującego w tej produkcji Bradley’a Coopera (który nadal opiera się moim nienawistnym sugestiom i nie chce dać się wystrzelić w kosmos ani zakopać na odległej pustyni) długo wahałam się czy w ogóle obejrzeć tę produkcję. Przekonał mnie udział Omara Sy, który sympatycznie łagodzi wszelkie niedostatki Coopera, a także fantastyczna charakteryzacja Matthew Rhysa, którego w pierwszej chwili nawet nie poznałam. A sam film, no cóż… Gdyby szczur w Ratatuju był chorym psychicznie agresorem, to Ugotowany byłby jego wierną filmową wersją. To nie jest nawet opowieść o gotowaniu, ale o furiacie, który robi wszystko byśmy pomyśleli, że jest alter ego samego Gordona Ramseya, zresztą z marnym skutkiem, bo to w końcu Cooper, więc nie można się po nim za wiele spodziewać.
3 komentarze