Pomiń zawartość →

Kategoria: Książki

Austen FOREVER

Nie macie pojęcia jak bardzo ucieszyłam się widząc plakaty zapowiadające przyszłotygodniową premierę filmową. Przyjaźń czy kochanie? to ekranizacja wczesnego dzieła Jane Austen, powieści epistolarnej pt. Lady Susan. Czekam z niecierpliwością tym większą, że będzie to pierwsza adaptacja, w dodatku podobno komedia w bardzo lekkim tonie. Obsada także niczego sobie. Z plakatów spogląda na nas odmłodzone oblicze Kate Backinsale i chytra mina Chloë Sevigny. No, ale do przyszłego piątku jeszcze długo, a tymczasem chciałabym wam zaprezentować mój wybór najciekawszych rzeczy inspirowanych twórczością najsłynniejszej brytyjskiej pisarki. Od jakiegoś czasu tradycyjne adaptacje literackiej spuścizny Austen przestały nam niestety wystarczać, a gdy dzieje się coś takiego, uruchamiają się sprytne machiny marketingowe i liczne popkulturowe pomysły, jakby tu powieści z XIX wieku nieco podkręcić. Oczywiście, najczęściej tego rodzaju zabiegom poddawana jest kultowa Duma i uprzedzenie. Oto kilka mniej lub bardziej udanych pomysłów na odświeżenie literatury.

Skomentuj

Zanim się pojawiłeś

To będzie tekst, w którym postaram się wyjaśnić, dlaczego na przekór płynącym zewsząd wiadomościom, nie dołączę do kultu komedii romantycznej Zanim się pojawiłeś. Jestem pewna, że wielu osobom to się nie spodoba, ale trudno. Mnie się film nie podobał, nie mogłam wręcz doczekać się końca, a jednak przetrzymałam, więc i wy, drogie fanki Jojo Moyes dacie radę.

20 komentarzy

Ilona Łepkowska, Pani mnie z kimś pomyliła

Nie będę ukrywać, że byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tej powieści. Zabrałam się za czytanie z całą masą uprzedzeń, przekonana, że żadnego pożytku czy przyjemności mieć z tego nie będę, a co najwyżej będę miała coś do polecenia mamie, która seriale pani Łepkowskiej lubi od lat. Sądziłam, że dostaję do ręki kolejną papkę dla gospodyń domowych, z gatunku tych z miłością w tytule i kwiatami bądź zachodem słońca w tle. Jakże się omyliłam, a w dodatku bardzo się cieszę z tego, że wszystkie moje podejrzenia okazały się błędne. Pani Łepkowska pokazała to swoje oblicze, które lubię najbardziej, czyli profesjonalistki, która o polskim show-biznesie wie wszystko i potrafi o tym inteligentnie opowiadać w programach radiowych. Macie dosyć dyrdymałów i banałów jakie opowiadają celebryci w telewizji? Drażnią was plastikowe uśmiechy gwiazd, które na skutek operacji plastycznych są do siebie bliźniaczo podobne? Nie rozumiecie zupełnie dlaczego kolejna miernota jest promowana w programach śniadaniowych na odkrycie roku? W takim razie musicie przeczytać tę powieść!

Skomentuj

Isabel Allende, Japoński kochanek

Jeśli coś ma słowo ,,japoński” w tytule, to prędzej czy później to przeczytam. W tym przypadku nie przeszkadzało mi nawet to, że dalej jest ,,kochanek”, co może budzić skojarzenia z ckliwymi romansami. Z młodzieńczych lektur książek Allende zapamiętałam mgliście ciężką atmosferę, typową dla dzieł literatury iberoamerykańskiej, za którą nie przepadam, ale na szczęście Japoński kochanek okazał się zdumiewająco świeży i lekki. Autorka wprowadza nas w świat przesiąknięty duchowością w bardzo przystępny sposób i momentami aż dziw bierze, że opowieść o śmierci, odchodzeniu, traumie i trudnej miłości może aż tak lekko i przyjemnie dla czytelnika płynąć. To idealna pozycja na wyciszenie, poprawę humoru i odnalezienie chwilowo utraconego życiowego balansu.

Komentarz

Elwira Watała, Cuchnący Wersal (audiobook czytany przez Joannę Gajór)

Zacznę może od wątku osobistego, gdyż miał on duży wpływ na mój wybór kolejnego audiobooka do przesłuchania. Tytuł zwrócił moją uwagę gdy dopiero co wróciłam z krótkiej wycieczki do Paryża, podczas której mogłam z przykrością poczuć, że nie tylko Wersal, ale i cała stolica Francji należy do miejsc bardzo intensywnie woniejących. Nigdy nie myślałam, że to powiem, ale dzięki pouczającej wycieczce Szczecin wydał mi się nagle bardzo czystym, wręcz pedantycznie schludnym miejscem (choć w stosunku do Paryża mało doinwestowanym). Zapach potu, brudu, a przede wszystkim uryny, zaskakiwał mnie na każdym kroku. Zionęło z wagonów metra, wejść do zabytkowych kamienic, z bram, a nawet z bardzo luksusowych okolic najdroższych butików. Zgorszona tym faktem (a jednocześnie zachwycona sferą wizualną, choć to też wymaga wysiłku by nie patrzeć na potok śmieci płynących ulicą) postanowiłam zgłębić temat wrogości do czystości i higieny Francuzów. Przy okazji otrzymałam niezwykle wciągający wykład z bardzo osobistej historii kolejnych władców i najbliższych im osób. Płyniemy z nurtem narracji od Henryka IV, poprzez Ludwików XIV i XV i dalej. Ostrzegam jednak, że nie jest to lektura/słuchowisko dla osób, które się łatwo gorszą i są dość pruderyjne. Etykieta ,,Skandale historii” nie znajduje się na okładce bez powodu.

Komentarz

Simona Kossak, Saga Puszczy Białowieskiej

Podobnie jak wczoraj, dziś na blogu nadal klimaty ekologiczne i zwierzęce. Wydana w znakomitej serii EKO Wydawnictwa Marginesy (w tej samej co Dobra świnka) wznowiona wersja gawęd Simony Kossak to rzecz, którą każdy miłośnik dzikiej przyrody zdecydowanie powinien mieć na półce. Jest to też coś dla fascynatów mocnych i zdecydowanych postaci, które poświęcają życie by walczyć o dobrą sprawę. Taka właśnie była Simona, którą z perspektywy osobistej przedstawiła nam w zeszłym roku Anna Kamińska w książce Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak. W Sadze mamy okazję poznać tę niezwykłą przyrodniczkę poprzez jej pracę i jest to naprawdę niepowtarzalne czytelnicze i życiowe doświadczenie.

Skomentuj

Urszula Zarosa, Status moralny zwierząt

Dzisiaj poruszę temat bardzo bliski memu sercu, a mianowicie stosunek ludzi do zwierząt. Nie ma chyba takiej dziedziny naszego życia, która nie dotykałaby w jakimś stopniu innych żyjących stworzeń. Miliony zwierząt są codziennie zabijane na mięso, które zjadamy, dla skór i futer, które nosimy i dla licznych składników dodawanych do kosmetyków. Wielu z nas zażywa leki, które były wcześniej testowane na zwierzętach, korzystamy również ze szczepionek wytworzonych przy ich udziale. Jeśli zaś chodzi o potrzeby bardziej psychiczne, to przecież dla naszej przyjemności rozmnażamy i trzymamy w domach liczne gatunki zwierząt pokrytych sierścią, łuskami i piórami. Chodzimy też do zoo, odwiedzamy cyrki i chętnie śmiejemy się ze zwierzaków pokazywanych w TV. Z bardzo wieloma gatunkami zwierząt żyjemy tak blisko, tak do nich przywykliśmy, że praktycznie większość z nas nie wyobraża sobie by było inaczej. Ale czy to jest moralne? Zastanawialiście się kiedyś nad tym?

Skomentuj

Gary Paul Nabhan, Kumin, kakao i karawana. Odyseja aromatyczna

Jeśli szukacie idealnej książki na lato (idealnej, czyli skłaniającej do podróży i poznawania innych kultur, a do tego takiej, z której wiele się nauczycie o świecie i która podkreśli smak wakacyjnej przygody) to już możecie przestać szukać, bo oto ona. Kumin, kakao i karawana to niezwykłe połączenie podróżniczej gawędy, książki kucharskiej i naukowej rozprawy. Każda strona tej lektury jest dla czytelnika prawdziwą niespodzianką, a kończąc każdy kolejny rozdział można poczuć, że oto otrzymaliśmy porcję pożywnej wiedzy w wyjątkowo smakowitej i dobrze doprawionej formie. Ostrzegam tylko, że nie jest to publikacja do wchłonięcia na jeden raz, a bardziej do kontemplowania i delektowania się poszczególnymi jej fragmentami. Zapewniam, że nie znudzicie się nią bardzo długo, zatem spokojnie możecie ją spakować jako jedyny tom do podróżnej walizki, szczególnie jeśli zmierzacie gdzieś w okolice Morza Śródziemnego, Bliskiego Wschodu czy północnych wybrzeży Afryki.

Skomentuj

Zwierzęta w filmach i książkach – mój subiektywny wybór najbardziej pamiętnych postaci

To bardzo skomplikowana dla mnie kwestia, nastręczająca wiele trudności. W czym problem? Otóż, chyba jak większość ludzi, uwielbiam oglądać zwierzęta na ekranie i o nich czytać. Podobają mi się zarówno w wersji animowanej, jak i prawdziwej. Kocham sierściuchy chyba od czasu przeczytania pierwszej książki w szkole (Na jagody nie licząc) pt. O psie, który jeździł koleją. Od tamtej pory, choć byłam dopiero w drugiej klasie i popłakałam się na koniec, czytając o zwierzakach czuję się jak małe dziecko, choć za każdym razem pojawia się też gorzka nuta, psująca mi beztroską radość z podziwiania zwierzęcych poczynań. To ta świadomość, że jeśli widzę na ekranie psa, to musi on zginąć w finale. Ta myśl, że jak opisują w powieści dziecko z kotem, to ten kot będzie zgładzony, niejako w fabularnym zastępstwie niewinnego dziecka, gdyż jego odejście byłoby zbyt drastyczne. To dlatego nie doczytałam do końca książki Marley i ja, i dlatego jestem pełna złych przeczuć jeśli chodzi o pokazywanie wszelkich zwierząt w filmie (na szczęście jest strona informująca dosłownie czy pies ginie na koniec). Jest też jeszcze jeden, bardziej wegański aspekt tego wszystkiego, a mianowicie kwestia tego, czy godzi się wykorzystywać zwierzęta dla ludzkiej rozrywki. O ile w książkach i animacjach nie ma tego problemu, to w filmach z udziałem żywych zwierząt już tak. Czy oglądanie niedźwiedzia napadającego na Leo DiCaprio to przypadkiem nie to samo co pójście do cyrku?

Skomentuj

Sue Atkinson, Jak wydobyć się z depresji

To już szóste wydanie tej wyjątkowej książki, ale dla mnie to pierwsze z nią spotkanie. Nie dlatego, że depresja jest mi obca, bynajmniej, lecz dlatego, że nawet będąc w totalnym, wielomiesięcznym dołku i widując ten tytuł w księgarniach i bibliotekach, sądziłam, że jest to jeden z tych irytujących instruktaży samopomocy, który potrafi nas tylko zdołować jeszcze bardziej. Na pewno znacie ten typ książek, od których chcecie pomocy, a otrzymujecie tylko informacje o tych, którym się udało, którzy (nie wiedzieć jak) odnieśli sukces i żyją pełnią swych możliwości. Oczywiście te opisywane przypadki to jakaś lepsza rasa ludzi, którzy potrafią wziąć się w garść i przezwyciężyć zamęt w głowie. Po takiej lekturze człowiek czuje się jeszcze gorzej i ma ochotę jedynie wpełznąć pod dywan by zostać tam na zawsze. Na szczęście poradnik Sue Atkinson nie ma z tymi dołującymi publikacjami nic wspólnego. To książka napisana przez inteligentną i empatyczną osobę, która sama cierpiała na silną depresję i zna jej niszczący wpływ na życie z autopsji. Żadnego radosnego szczebiotania, żadnych przechwałek jaka to jest wspaniała, że jej się udało a nam nie, tylko praktyczne, bardzo konkretne porady. Jeśli jesteście właśnie na samym depresyjnym dnie, lub jeśli dopiero spadacie i wiecie, że najgorsze jeszcze przed wami, ten poradnik może was wesprzeć w walce i dać to, czego osoba z depresją potrzebie najbardziej, czyli poczucie, że jest się zrozumianym i niezostawionym w bolesnym odosobnieniu.

Skomentuj