Nie będę ukrywać, że byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tej powieści. Zabrałam się za czytanie z całą masą uprzedzeń, przekonana, że żadnego pożytku czy przyjemności mieć z tego nie będę, a co najwyżej będę miała coś do polecenia mamie, która seriale pani Łepkowskiej lubi od lat. Sądziłam, że dostaję do ręki kolejną papkę dla gospodyń domowych, z gatunku tych z miłością w tytule i kwiatami bądź zachodem słońca w tle. Jakże się omyliłam, a w dodatku bardzo się cieszę z tego, że wszystkie moje podejrzenia okazały się błędne. Pani Łepkowska pokazała to swoje oblicze, które lubię najbardziej, czyli profesjonalistki, która o polskim show-biznesie wie wszystko i potrafi o tym inteligentnie opowiadać w programach radiowych. Macie dosyć dyrdymałów i banałów jakie opowiadają celebryci w telewizji? Drażnią was plastikowe uśmiechy gwiazd, które na skutek operacji plastycznych są do siebie bliźniaczo podobne? Nie rozumiecie zupełnie dlaczego kolejna miernota jest promowana w programach śniadaniowych na odkrycie roku? W takim razie musicie przeczytać tę powieść!
Gwiazdą być
Główną bohaterką tej opowieści jest Joanna Malicka, kobieta, która przekroczyła czterdziestkę, pracuje jako tłumacz i samotnie wychowuje uroczą córkę Misię. Życie Joanny, jak chyba każdej samotnej matki, która nie ma wielkich dochodów, nie należy do łatwych. Nieregularne wpływy na konto, zawsze mniejsze niż wydatki, spędzają jej sen z powiek. Do tego były mąż-cwaniak, wiecznie spóźniony z alimentami i rodzina, która zamiast wspierać, jeszcze krwi napsuje (ach te złośliwości kochanej mamusi!). Nic dziwnego, że Joanna daje się namówić na pracę w telewizji, gdy tylko pojawia się taka okazja. Najpierw miała tylko zająć się dorywczo tłumaczeniem uwag pomysłodawcy pewnego włoskiego programu, zakupionego przez jedną z polskich stacji, ale że okazała się jedyną nadającą się do tego osobą na planie, awansowała błyskawicznie do roli prowadzącej show o nazwie Przy rodzinnym stole. Choć Joanna jest znakomita w tym co robi, a nowa praca spełnia jej wszystkie sny o wielkich dochodach, dla jej pracodawców to jednak za mało. Szef stacji stawia przed nią coraz to nowe wyzwania, wabiąc ją setkami tysięcy na koncie, co z początku się naszej gwieździe bardzo podoba (,,Przez dwa tygodnie żyła w lekkim oszołomieniu, jak na ciągłym rauszu. I, cholera, podobało jej się to!”). Z biednej rozwódki Joanna zmienia się w kogoś, kto może wreszcie kupić sobie porządne ubranie, wysłać córkę na zagraniczny kurs językowy, czy powiedzieć byłemu mężowi, by wypchał się ze swoimi alimentami (,,hak mu w smak!” jak mówi jej przyjaciółka). Niestety, szybko okazuje się, że praca w telewizji to nie tylko większe zarobki i możliwość spełnienia się w nowej roli, ale też niekończące się zobowiązania zawodowe i towarzyskie, ogromna odpowiedzialność, ciągły stres, poczucie winy, zmęczenie, a w konsekwencji depresja.
Gdy Joanna zaczyna zamieniać się w typową panią z telewizji, przed czym przestrzegali ją bliscy, gdy zatraca siebie, dzieją się te wszystkie rzeczy, na widok których czytelnicy i widzowie łapią się za głowy. Ciągłe bale-festiwale, bankiety, przyjęcia, premiery i gale, mają zgubny wpływ na psychikę kobiety, która mimo wszystko nie chce wyłączać mózgu i robić tych wszystkich rzeczy, których chcą od niej spece od marketingu. Ale czy da się zatrzymać machinę, która ruszyła już pełną parą w zwycięskim pochodzie przez śliskie okładki tygodników, plakaty reklamowe i występy w śniadaniówkach? O tym musicie przekonać się osobiście.
Pieniądze, skandale i botoks
Pani Łepkowska jest znakomitym przewodnikiem po świecie, w którym przychodzi żyć jej bohaterce. Joanna staje się upostaciowieniem tego co dobre, ale i tego co najgorsze w polskim show-biznesie. Doskonałym przykładem na to jak zmienia ją praca, jest jej zewnętrzna metamorfoza.
„Po botoksie czuła, jakby wymienili jej czoło. Po kwasie bała się dotknąć policzków, żeby jej się gdzieś ten kwas nie przesunął. Po laserze twarz paliła ją dwa dni i wstydziła się wyjść do ludzi, bo najpierw zrobiła się purpurowa, jakby zasnęła na śródziemnomorskiej plaży, a później spuchła tak, że z oczu zrobiły się jej wąskie szparki i wyglądała jak dziecko z zespołem Downa”.
No i wszystko jasne! Biedne gwiazdy. Jeśli kiedykolwiek myśleliście, że aktorki, piosenkarki czy prowadzące rozmaite shows piękności dostają za dużo pieniędzy jak na to co robią, jeśli im zazdrościcie, to po wielu opisach podobnych do tego przestaniecie.
Najbardziej zaskoczyło mnie w tej książce to, że ludzie, których mamy za (jak by nie było) elity, zachowują się czasem gorzej od zwykłych szarych obywateli, a nawet od osiedlowych dresiarzy. Na bankietach rzucają się na jedzenie, bez skrupułów wyłudzają prezenty i rabaty, są gotowi na każde poniżenie, jeśli to wpłynie na ich kieszeń lub słupki oglądalności, a wszelkie zasady moralne są im zwyczajnie obojętne. Do tego wszystko opisane jest z taką szczegółowością, że nie mam wątpliwości, że podobnie jest w rzeczywistości. Życie Joanny to oczywiście dużo pracy nad produkcją i promowaniem jej programów, ale jeszcze więcej walki o to, by w tym świecie obłudy, okrucieństwa i bezdennej głupoty nie zatracić się do reszty, by nie utonąć.
Bez wątpienia największą zaletą Pani mnie z kimś pomyliła jest osobowość autorki, bardzo wyraźna w każdym zdaniu. Inteligentna, złośliwa i zabawna narratorka bez sentymentów rozprawia się z tym wszystkim, co nas, widzów i czytelników, też razi od lat. Pewien aktor, chałturzący na wszelkich możliwych marketowych promocjach, prezenter, który żadnej koleżance z pracy nie przepuści, czy projektantka, która choć sama widocznie otyła, szyje tylko dla gwiazdek w rozmiarze XS, są tu doskonale rozpoznawalni, choć oczywiście mają inne imiona i nazwiska. Obrywa się wścibskim fotografom, głupiutkim dziennikarkom, brukowym gazetom, a przede wszystkim ludziom, którzy zakulisowo poruszają sznurkami polskiego show-biznesu. Czytanie o wydumanych sesjach fotograficznych, albo o tym jak się robi reklamę mrożonek, jest nie tylko pouczające, ale i bardzo zabawne (ciekawe, jak na kalafiorowe rewelacje zareaguje pani Janda). Nieraz zaśmiałam się szczerze z kolejnego ciętego dowcipu, a mojej wesołości towarzyszyła ulga związana z tym, że wreszcie ktoś to powiedział. Podziwiam panią Łepkowską za to, że nie certoliła się zupełnie, tylko wyłożyła szczerze co jej na sercu leżało, w pogardzie mając to, co mogą jej zarzucić złośliwe języki, w tym też tych postaci, które wyraźnie są tu sportretowane. Z drugiej strony zresztą, kto się przyzna? Kto powie, że to on jest tym nadużywającym alkoholu marketowym wodzirejem, albo pustą dziennikareczką, wymuszającą zeznania podczas wywiadów niczym grzechy na spowiedzi?
Wielkie brawa dla pani Łepkowskiej za szczerość, odwagę, dowcip i pisarski talent. Naprawdę cieszę się, że mogłam bliżej poznać osobę, która mówi w radiu takie ciekawe rzeczy. Na koniec jeszcze jeden cytat z powieści, będący chyba też mottem życiowym samej autorki:
,,Nie wiesz co powiedzieć – powiedz prawdę. Nie wiesz, jak się zachować – zachowaj się przyzwoicie”.
Komentarze