Pomiń zawartość →

Kategoria: Audiobooki

Jak sama nazwa wskazuje, w kąciku Audiobooki znajdować się będą moje opinie o książkach czytanych na głos, najczęściej przez bardzo znamienitych lektorów. Ta część mojego bloga jest zupełnie wyjątkowa, ponieważ będą tu głównie uwagi dotyczące formy, a nie treści, odsłuchiwanych dzieł. Jest tak z tej prostej przyczyny, że audiobooki, po które sięgam to absolutna klasyka lub utwory na tyle znane, że już powiedziano na ich temat praktycznie wszystko co możliwe. Będą tu zatem w większości moje uwagi dotyczące wykonania, na przykład tego czy głos danego aktora dobrze oddaje charakter postaci lub czy efekty dźwiękowe współgrają z całością. Sądzę, że dla każdego mola książkowego to wyjątkowo ważne.
A dlaczego audiobooki? Ponieważ to wspaniała szansa na obcowanie z literaturą w zupełnie innej formie. Dzięki nim nadmiar obowiązków i brak czasu nie jest już wymówką dla nieczytania, dlatego też słucham kiedy gotuję, sprzątam, biegam czy maszeruję. No i oczywiście słucham kiedy jadę. Gdyby nie wspaniałe długaśne nagrania klasyki (cała zima z Anną Kareniną) niektóre trasy byłyby nie do zniesienia. I kto w ogóle wracałby do opasłych wielotomowych tomiszczy, gdyby nie wspaniałe nowe interpretacje wielkich polskich aktorów/lektorów? Zapewne niewielu z nas.

Muszę także uprzedzić, a raczej poinformować, że Audiobooki to jedyny kącik na moim blogu, w którym znajdą się wyłącznie pozytywne opinie. Na wielogodzinne słuchanie czegoś co mi się nie podoba po prostu nie mam czasu i tyle. Jak już mam spędzić z czyimś głosem i historią kilka dni, tygodni, albo miesięcy, to musi być dobre.

Pożegnalny ukłon czytany przez Janusza Zadurę

Ostatnie dwa tygodnie spędziłam w towarzystwie Sherlocka Holmesa i to nie byle jakiego bo oryginalnego, czyli w wersji sir Arthura Conan Doyle’a. Było to dla mnie tak samo przyjemne jak pouczające doświadczenie, tym milsze, że ten zbiór ośmiu opowiadań (podobnie jak poprzednie wydane przez Bibliotekę Akustyczną) przeczytał swoim wszystkomogącym głosem Janusz Zadura. W wersji audiobookowej najsłynniejszy detektyw świata prezentuje się nam bardzo świeżo i atrakcyjnie, spokojnie mogąc konkurować ze swoimi kolejnymi literackimi i filmowymi wcieleniami.

2 komentarze

Rekin z parku Yoyogi Joanny Bator czytany przez Annę Dereszowską

O ostatniej książce Joanny Bator pisałam całkiem niedawno, a teraz, dzięki Bibliotece Akustycznej, która wydała audiobooka, mam okazję by zrobić to ponownie. Mogłoby się wydawać, że słuchanie tekstu, który już się przeczytało to straszna nuda, ale nic bardziej mylnego. Pod wieloma względami było to bogatsze doświadczenie niż kontakt z wersją papierowa.

Skomentuj

Wina Ferdinanda von Schiracha czytana przez Rocha Siemianowskiego

Ferdinand von Schirach jest niemieckim prawnikiem i pisarzem, którego poprzednie zbiory opowiadań, Przestępstwo oraz Schund, były dużym sukcesem wydawniczym, nie tylko w Niemczech. Wina, wydawana właśnie przez Bibliotekę Akustyczną, jest moim pierwszym spotkaniem z tym autorem i już wiem, że na pewno nie ostatnim. Z przyjemnością sięgnę po poprzednie opowiadania, ponieważ te z Winy wyjątkowo przypadły mi do gustu. Jest to proza bardzo męska, chłodna i zdystansowana, wprost idealnie nadająca się dla czytelników zmęczonych tak modną ostatnio fantastyką, która także nadaje się idealnie na prezent, na przykład dla taty lub brata. Jestem też pewna, że z każdego zawartego w tym tomie opowiadania, powstałby świetny odcinek serialu kryminalnego.

Skomentuj

Dziwne losy Jane Eyre czytane przez Magdalenę Cielecką

Jako zagorzała fanka twórczości sióstr/siostry Brontë (przeczytałam nawet Villette i Profesora; nie chwalę się, tak tylko mówię) nie mogłam sobie odmówić posłuchania Dziwnych losów Jane Eyre. Dzięki temu nagraniu moje okołowielkanocne wielogodzinne podróżowanie było naprawdę przyjemne, choć nie wiem czy reszcie pasażerów samochodu, w którym tego słuchałam, było równie miło zagłębiać się w meandrach pensjonarskiej umysłowości wiktoriańskiej bohaterki. Co do jednego jednak nie może być wątpliwości – lektorkę dla tego dzieła wybrano bezbłędnie.

Komentarz

1Q84 Harukiego Murakamiego czytane przez Marię Seweryn i Piotra Grabowskiego

Niestety tym razem nie będzie zachwytów. Zbrzydzili mi normalnie audiobooka złym doborem lektorów, a właściwie lektorki. O ile głos Piotra Grabowskiego jest jak najbardziej na miejscu (ciepły, spokojny, głęboki, tak jak głos Tengo powinien brzmieć) o tyle obsadzenie w roli Aomame Marii Seweryn było zupełną pomyłką. Zimna jak lód, precyzyjna i opanowana postać mówiąca energicznym i momentami trochę histerycznym głosem Marii Seweryn to wielkie rozczarowanie. Przecież właściwe zgranie głosu lektora do wyobrażeń czytelników o postaci to klucz do nagrania dobrego audiobooka. Przez to, że tym razem tak się nie stało, nie mogłam w ogóle skupić się na wypowiadanych słowach. Rozdziały czytane przez Piotra Grabowskiego to prawdziwa przyjemność, wprowadzająca słuchaczy w spokojny, refleksyjny, medytacyjny stan pozornego nicsięniedziania. Gdy jednak pora na Aomame i słyszymy panią Seweryn (którą swoją drogą bardzo lubię jako aktorkę), to cały czar prozy Murakamiego pryska. Głos ten pasowałby do postaci nieco postrzelonej, przebojowej młodej kobiety, ale w ogóle nie przystaje do Aomame. W dodatku wyjątkowo przykra w tym wypadku była dla mnie maniera aktorki, przez którą zatraca się sens poszczególnych zdań. Nie lubię także gdy lektorzy zdają się sami zaskoczeni tym co czytają, tak jakby pierwszy raz widzieli tekst na oczy. Czy was także drażni gdy ktoś wypowiada zdania twierdzące tak jakby to były pytania, z zawieszoną intonacją?

Komentarz

Emma czytana przez Annę Dereszowską

Słuchanie Emmy stało się ostatnio moim ulubionym zajęciem, a że robię to tylko podczas długiej jazdy samochodem, jest to stosunkowo rzadka przyjemność, czyli tym bardziej wyczekiwana. Powieści Jane Austen kojarzą się tradycyjnie z lekturami dorastających i romantycznie nastawionych do życia naiwnych panienek i szczerze mówiąc myślałam, że tę fazę mam już za sobą. Zresztą to przecież taki staroć, prawda? Panie przechadzające się w sukniach jak nocne koszule i panowie w śmiesznych pumpach i ufryzowanych grzywkach. To takie niewspółczesne. A już same rozterki sercowe, te fazy zalotów i swatania, no wprost nie do zniesienia. Zapewniam jednak, że choć Emma miała swoją premierę w 1815 roku (!) to potrafi zabrzmieć bardzo współcześnie i świeżo, tak jak to ma miejsce właśnie podczas czytania tej wspaniałej powieści przez Annę Dereszowską.

Skomentuj

Anna Karenina czytana przez Annę Polony

Zeszłej zimy spędziłam 27 godzin i 5 minut z głosem wybitnej polskiej aktorki Anny Polony. Dzięki jej nagranej w formacie mp3 interpretacji wiekopomnego dzieła Lwa Tołstoja, długie zimowe podróże samochodem zamieniły się z bolesnej katorgi w prawdziwą czytelniczą ucztę. Zapewniam przy tym, że było to doznanie zupełnie innej jakości niż czytanie Anny Kareniny na papierze. Głos Anny Polony będącej (co tu ukrywać) damą w dojrzałym wieku, staje się duchowym łącznikiem z tamtą epoką, ze światem dziewiętnastowiecznych rosyjskich wyższych sfer, którego już dawno nie ma. Zdaję sobie sprawę oczywiście z tego, że pani Polony nie może pamiętać lat 70-tych XIX-tego stulecia, jednak w odbiorze bardzo pomagała mi świadomość, że mówi do mnie ktoś ukształtowany w znacznie szlachetniejszych estetycznie czasach niż nasza mierna współczesność. Jednym słowem, każde zdanie przeczytane tu przez aktorkę nie brzmi wcale jak proza, ale tak jakby starsza, autoironiczna osoba przekazywała słuchaczom plotki z życia swoich najbliższych znajomych, Lewina, Dolly czy Kitty. Efekt wspaniały!

Komentarz

Łabędź i złodzieje Elizabeth Kostovej czytany przez Annę Dereszowską i Jacka Rozenka

Ten audiobook to jeden z moich absolutnych faworytów. Nie wyobrażam sobie gotowania czy sprzątania bez odsłuchania choćby jednego rozdziału z tej powieści. Co dziwne, w wersji drukowanej historia ta nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia. Już od czasów pamiętnego wampirzego Historyka, nie miałam zbyt wysokiego mniemania o talencie pisarskim Elisabeth Kostovej. To co wychodziło spod jej pióra wydawało mi się jakieś takie rozwlekłe i nudne. Nie inaczej było też z malarską historią pewnego artysty i obrazu z łabędziem, której nużąca lektura zajęła mi naprawdę wiele czasu pewnego deszczowego lata. Na szczęście sięgnęłam po audiobook i okazało się, że ta historia żyje i wciąż na nowo rozbrzmiewa głosami Anny Dereszowskiej i Jacka Rozenka w mojej głowie.

2 komentarze

Karaluchy Jo Nesbo (audiobook)

Po tym co mi zrobił swoimi przerażająco nudnymi książkami Mankell, sądziłam, że już nigdy nie sięgnę po jakikolwiek skandynawski kryminał. Jakoś szarość, chłód, smutek i dół Norwegów czy Szwedów nieszczególnie różnią się jak dla mnie od naszej polskiej deprechy, a w dodatku są wyjątkowo przereklamowane, co mnie drażni. Podejrzewam, że gdybym zabrała się za twórczość pana Nesbo w tradycyjnej formie papierowej, także nie byłoby to dla mnie nic szczególnie ciekawego. Ot taka sobie cykliczna opowieść (podobno schemat jest wszędzie taki sam, jedzie detektyw za granicę i rozwiązuje sprawę, lokalny klimat i tym podobne), w której główny bohater, czyli zmęczony życiem i alkoholem (czy naprawdę każdy powieściowy policjant musi być pijakiem? to nudne!) inteligentny policjant, widzi to, czego inni (trzeźwi) nie dostrzegają. Na szczęście audiobook to zupełnie inna jakość. Dzięki świetnej muzyce i doskonałym aktorom udało się zamienić dość nieciekawą i dłużącą się historię w coś co bardzo przypomina pasjonujące przedstawienie teatru radiowego.

Skomentuj

Kamień na kamieniu Wiesława Myśliwskiego czytany przez Piotra Olędzkiego

Jeżeli zgadzacie się z narratorem (i bohaterem) Trocin Krzysztofa Vargi, że Polska to w większości kartofliska, kapuściska i buraczyska, to koniecznie musicie zabrać się za odsłuchanie powieści Kamień na kamieniu Wiesława Myśliwskiego. Jest to lektura szczególnie pożądana w podróży, dzięki której długa jazda samochodem po polskich drogach nie bezie już taka jak przedtem. Wszyscy jesteśmy skazani na monotonny widok pól rzepaku, zbóż oraz wspomnianych warzyw, ale nikt tak naprawdę nie zwraca na nie uwagi (chyba, żeby sobie ponarzekać). Nie przyglądamy się też zbyt uważnie mijanym po drodze wioskom przeciętym na pół szosą, jakich są tysiące w Polsce. Ziemia, płoty, szare rozpadające się domy i kwiaty, jakich nie znajdziemy w kwiaciarni-oto widok jaki towarzyszy nam na krajowych trasach najczęściej. Dzięki powieści Wiesława Myśliwskiego patrzę na to wszystko zupełnie inaczej.

Komentarz