Pomiń zawartość →

Miesiąc: listopad 2013

Charlotte Brontë i jej siostry śpiące Eryka Ostrowskiego

Podobnie jak cała rzesza humanistek w moim wieku praktycznie wychowałam się na książkach sióstr Brontë. Pamiętam, że czytane w wieku 16 lat Dziwne losy Jane Eyre były pierwszą książką, z którą spędziłam całą noc, tak mnie ta historia zafascynowała. Ważniejsze jednak okazały się Wichrowe Wzgórza, które czytałam wręcz obsesyjnie i ciągle od nowa. Jednak pomimo iż połowa mojej wyobraźni przebywa nieustannie na wrzosowiskach, a Jane, Heathcliff i Katarzyna to dla mnie jak najbardziej realne postaci, nigdy jakoś szczególnie nie interesowałam się ich wnikliwą analizą krytycznoliteracką (która mogła przecież popsuć całą przyjemność z lektury) ani też dokładnymi danymi biograficznymi na temat życia i śmierci wyjątkowo uzdolnionego rodzeństwa Brontë. Uznałam, że książka Eryka Ostrowskiego będzie dobrym uzupełnieniem moich surowych lektur, niestety chyba zbyt wiele się spodziewałam.

6 komentarzy

Czarna lista (The Blacklist)

Czarna lista, jeszcze zanim obejrzałam pierwszy odcinek, niebezpiecznie mi się z czymś skojarzyła. W zapowiedziach, których było całkiem sporo w Internecie, można było przeczytać, że jest to serial o najbardziej poszukiwanym przez amerykański rząd przestępcy, byłym agencie, który nagle, po 20 latach, postanowił nawiązać uprzejmą współpracę z FBI (tytułowa lista to spis przestępców, których nie lubi i chce ich śmierci lub uwięzienia). Doświadczony złoczyńca, Raymond ,,Red” Reddington (James Spader), ma tylko jeden warunek: będzie rozmawiał jedynie z początkującą agentką Elizabeth Keen (Megan Boone), której specjalnością jest tworzenie profili psychologicznych przestępców. Coś brzmi znajomo? Po obejrzeniu kilkunastu minut pierwszego odcinka potwierdziły się moje przypuszczenia co do absolutnej wtórności Czarnej listy. Wyszedł z tego po prostu taki miks Criminal Minds z Milczeniem owiec (nie rozumiem zupełnie na co komu to było, skoro mamy genialny serial Hannibal). W dodatku banalna fabuła zdaje się od początku wskazywać rozwiązanie największej zagadki (czyli o co chodzi?) i jeśli na koniec serii dowiem się, że Red jest ojcem Liz, będę bardzo rozczarowana stereotypowością (rodem z melodramatu) takiego finału przestępczych zabiegów łysego w kapeluszu.

10 komentarzy

Stażyści

Odwlekałam obejrzenie tego filmu ile się dało ponieważ przeczuwałam totalną katastrofę. Jakoś nie łapię zupełnie na czym miałby polegać głuptaśny chłopięcy urok aktorskiego duetu Vince Vaughn i Owen Wilson. Dla mnie to po prostu para podstarzałych, smutnych klaunów. Nie podobało mi się Polowanie na druhny i sądziłam, że Stażyści będą taką samą nieśmieszną papką, jednak z umiarkowaną radością donoszę, że nie jest aż tak źle. Da się to naprawdę oglądać (choć przyznam, że jest tu parę żenujących dowcipasów), jednak tylko pod warunkiem, że tak jak mnie, uda wam się utożsamić z losem głównych bohaterów.

Skomentuj

Młoda i piękna

Tytułowa bohaterka Młodej i pięknej jest rzeczywiście bardzo młoda (17 lat) i bardzo piękna (delikatna twarz i figura Marine Vacth naprawdę robią wrażenie). Gdyby nie wiek i niewinny wygląd dziewczyny, jej historia nie robiłaby zapewne aż takiego wrażenia na odbiorcach. Było już przecież kilka dobrych i jeszcze więcej słabych filmów o tym jak młode Francuzki się prostytuują, nie koniecznie tylko dla pieniędzy (Sponsoring, Studentki). Tutaj jednak mamy praktycznie dziecko, w dodatku jakby popychane do nierządu przez rodziców, którzy tak szanują prywatność dorastającej córki, że nie wnikają nawet w przyczyny częstych i długich popołudniowych nieobecności. Intrygujące.

Skomentuj

Jess i chłopaki (New Girl)

Oglądanie perypetii trzpiotowatej Jessiki Day to moja nowa ulubiona rozrywka, bez której nie wyobrażam sobie choćby jednego popołudnia. Znamy się dopiero od miesiąca, ale dla mnie to jak wieczność. Bohaterowie tego serialu stopniowo zastępują mi rodzinę i nie wiem co się stanie, gdy nadejdzie nieunikniona katastrofa, czyli gdy skończą się odcinki. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że lubię ten serial głównie dlatego, że nikogo w nim nie lubię. Autentycznie każdy, włącznie z główną bohaterką, wkurza mnie straszliwie, a jednak nie mogę przestać na nich patrzeć. Czy wy też lubicie, gdy postaci filmowe lub serialowe irytują was tak, że aż was wszystko swędzi ze zdenerwowania? Miałam już tak przy kultowych Przyjaciołach, ale Jess i chłopaki to zupełnie inny poziom.

3 komentarze

Papusza

Film państwa Krauze jest autentycznie piękny i starannie wymuskany w każdym najdrobniejszym szczególe. Zwłaszcza zdjęcia są tu wręcz powalająco piękne. Malarskie czarno-białe ujęcia przenoszą nas w świat, którego już dawno nie ma i, choć momentami ogarnia nas za nim nostalgia, to nie jestem pewna czy to źle, że taborów cygańskich już nie ma, ale o tym później. Prócz zdjęć jest oczywiście dobra (według niektórych wręcz świetna i powalająca) gra aktorska, szczególnie głównych bohaterów. Ucharakteryzowana Jowita Budnik jako Papusza i Antoni Pawlicki w roli jej odkrywcy i tłumacza Jerzego Ficowskiego, są naprawdę wiarygodni. Niestety, mimo tych licznych zalet, obraz niczego we mnie nie poruszył i ani razu nie wzruszyłam się choćby w podobnym stopniu jak na seansie pamiętnego Nikifora.

Skomentuj

Tunel

The-TunnelTo było raczej do przewidzenia. Po skandynawskiej i amerykańskiej wersji kontrowersyjnego serialu, powstała wersja brytyjska i naprawdę każdej fabule życzę właśnie takiej drogi. Wraz z podróżą po krajach, opowieść o trupie złożonym z dwóch osobnych ciał zyskuje na atrakcyjności i choć przecież wiemy jak się ta opowieść zakończy, nadal możemy śledzić akcję z wielkim napięciem i (przynajmniej u mnie) z rosnącą fascynacją. Mimo że w każdej wersji nad wszystkim dominuje ciemna, chłodna atmosfera, to jednak mamy do czynienia ze znacznymi zmianami dostosowującymi fabułę do krajów, w których się toczy, a to już naprawdę ciekawie się ogląda.

Skomentuj

Adwokat

Prawdopodobnie wszyscy widzowie i krytycy spodziewali się, że twórcza współpraca Ridleya Scotta i Cormaca McCarthy’ego jest skazana na ogromny sukces. Obaj artyści, zarówno reżyser jak i pisarz, są mistrzami w swoim fachu. Jakiekolwiek wątpliwości rozwiewała do tego gwiazdorska ekipa aktorska. Normalnie, kogóż tu nie ma? Brad Pitt, Cameron Diaz, Javier Bardem, Michael Fassbender, Penelope Cruz i wielu innych. Niestety, choć każdy jest tu z osobna świetny, razem złożyło się to na naprawdę niestrawne dzieło, którego z pewnością nie chciałabym oglądać drugi raz (a nałogowo oglądam filmy z Bradem Pittem).

Komentarz

Co się jada i pija w Bezbarwnym Tsukuru Tazaki i latach jego pielgrzymstwa

bezbarwny-tsukuru-tazaki-i-lata-jego-pielgrzymstwaZacznijmy może od tego co się pija, ponieważ jest tu ogromna konsekwencja w stosunku do pozostałych tworów literackich pana Murakamiego. Główny bohater jest (podobnie jak sam pisarz) zwolennikiem zwykłej czarnej kawy, raczej dobrego gatunku (takiej jaką parzy mu przyjaciel z pływalni Haida), ale nie pogardzi także małą czarną kupioną w kiosku na dworcu kolejowym. Okazuje się, że smak tego napoju dobrze się komponuje z wielogodzinną obserwacją przyjazdów i odjazdów pociągów. Jeśli chodzi o mocniejsze alkohole to w grę wchodzi oczywiście tylko whisky Cutty Sark (ciekawe czy płacą Murakamiemu za promocję, nie można sobie chyba wymarzyć lepszej reklamy) pita w małych ilościach oraz jasne piwo, ale tylko pół naraz.

Skomentuj

Bezbarwny Tsukuru Tazki i lata jego pielgrzymstwa Harukiego Murakamiego

Tytułowy Tsukuru Tazaki to, jak już zapewne podejrzewają stali czytelnicy Murakamiego, spokojny kawaler po trzydziestce, u którego pozornie wszystko jest w jak największym porządku. Mężczyzna jest specjalistą w swojej dziedzinie, którą jest budowanie dworców kolejowych. Mieszka sobie spokojnie w Tokio, a jego czas w zupełności wypełniają rutynowe czynności związane z pracą, snem i dbaniem o kondycję. Tsukuru myśli o sobie jako o bezbarwnym, pozbawionym oryginalności i osobowości indywiduum, bardziej na podstawie kontrastu niż faktów. Na całym jego życiu bowiem silnie zaciążyła młodzieńcza, długoletnia przyjaźń z czworgiem rówieśników, z których każdy miał nazwisko kojarzące się z kolorem. Była więc Czarna i Biała, oraz Niebieski i Czerwony. Tylko Tsukuru przy nich taki jakiś odmieniec bezbarwny z nazwiska. Pech chciał, że to właśnie ukochani przyjaciele zranili go w życiu najdotkliwiej. Gdy wszyscy mieli po dwadzieścia lat, zupełnie się od niego odcięli, a wiemy już po lekturze Norwegian Wood jak silnie wpływa na nas wszystko to, co dzieje się właśnie na tym symbolicznym dwudziestoletnim progu dorosłości. Cała fabuła opiera się na powrocie bohatera do czasów młodości, odnalezieniu dawnych znajomych i wyjaśnieniu niezrozumiałych kwestii, które przez szesnaście lat ciążyły mu na sercu.

Komentarz