Pomiń zawartość →

To

Poszłam na To zupełnie nieprzygotowana. Specjalnie nie oglądałam żadnych zapowiedzi, żeby mieć niespodziankę. Jeszcze rok temu w ogóle bym się tym filmem nie zainteresowała, ale teraz, gdy zostałam zagorzałą fanką Kinga, uznałam, że nie mogę sobie odmówić tej „przyjemności”. Przez ostatni rok, po tym jak odkryłam podczas lektury Dallas ’63, że King jest zaskakująco dobrym pisarzem, przyswoiłam wiele jego powieści. Podczas ostatniej podróży przesłuchałam całą Misery (ale chora akcja!), a teraz, z powodu serialu, wsłuchuję się w Pana Mercedesa. Wcześniej były Doktor Sen, Lśnienie, Przebudzenie i Cmętarz zwieżąt, i sądziłam, że jestem już psychicznie odporna na tego rodzaju grozę. Niestety, pomyliłam się okrutnie. Nie zrozumcie mnie źle, bo to bardzo dobry, a raczej sprawnie nakręcony film i cieszę się, że wytrzymałam cały seans. Gdyby jednak obejrzała To jako nastolatka, z pewnością nie zasnęłabym przez tydzień, takie to straszne. W tajemnicy wyznam, że i teraz nie jest chyba z moim odbiorem dreszczowców za dobrze, bo nie mogłam dziś wstać w nocy sama do łazienki. A myślałam, że te czasy mam już za sobą :) Oto co może zrobić horror zupełnie innego rodzaju.

Dzieciaki widzą ZŁO

Reżyser nie oszczędza tu widza, od razu przechodzimy do rzeczy i to z przytupem. Jesteśmy w miasteczku Derry, które przypomina każde inne filmowe amerykańskie miasteczko z lat 80-tych, z tą różnicą że ludzie giną tu sześć razy częściej niż w innych częściach USA. Od razu wiadomo czyja to sprawka. To podstępny demoniczny klaun o imieniu Pennywise gryzie i porywa dzieci, sprawnie korzystając ze starej sieci kanałów, w których ma siedzibę. A że woda jest w każdym domu, praktycznie do każdego mieszkańca Derry ma dostęp. Dorośli są dziwnie niewrażliwi na to co się dzieje i tylko grupa nastolatków, którzy z jakiego powodu widzą klauna i wywoływane przez niego demony, postanawia walczyć z tym wcielonym złem, które niczym przekleństwo ciąży nad ich miastem od wieków.

W grupce tych dzielnych i walecznych dzieciaków są osobniki z różnych względów odrzucane i gnębione przez rówieśników. Jest jąkała Bill (Jaeden Lieberher), któremu Pennywise porwał brata, Beverly (Sophia Lillis), napiętnowana przez koleżanki jako „puszczalska”, którą napastuje ojciec, a także Eddie (Jack Grazer), ofiara hipochondrycznej matki. Oprócz nich mamy też grubaska, Afroamerykanina i okularnika. Grupa przez pół filmu się rozrasta, bo do grona loserów trafia każdy, kto choćby tylko trochę odstaje, co prowokuje rówieśników do bardzo nasilonej agresji. To w rękach tych odrzuconych spoczywa los wszystkich porwanych ofiar, a także całego miasteczka.

Prawdę mówiąc, w pewnym momencie bardzo mnie zdziwiło to, że chce im się walczyć z klaunem, zamiast zwyczajnie uciekać z tego miasta. Spotkało ich w ich krótkim życiu tyle złego (i to tak samo ze strony innych dzieci, jak i dorosłych), że ja na ich miejscu nie myślałabym o ratowaniu kogokolwiek. Ale to prawda ekranu, a nie życia, powinna nas obchodzić.

Nastolatki są dzisiaj jakieś inne

To jest w moim odczuciu dreszczowcem zupełnie nowego rodzaju. Przywykłam do tego, że napięcie w filmie buduje się powoli, że jest jakieś wprowadzenie, jakieś przedstawienie bohaterów i powoli budzące się podejrzenia. Potem oczywiście kilka strasznych momentów, ale w dość sporych odległościach i z kilkoma fałszywymi alarmami, które przyspieszają bicie serca widza. Tym razem wszystko odbyło się inaczej. Od razu dostajemy między oczy z grubej rury, widząc atak koszmarnego pajaca na małego Gergiego, a potem jest już tylko straszniej. Wszyscy dziecięcy bohaterowie są chodzącymi stereotypami, bo nie ma za bardzo czasu, między jednym atakiem szalonego klauna a drugim, na głębszą psychologie postaci. Żaden cień nie jest w Tym tylko cieniem, a żadne podejrzenie nie jest tylko kwestią wybujałej wyobraźni. Pennywise żywi się strachem, a trwogę wywołuje tym, czego boimy się najbardziej. Na koniec filmu nikt chyba nie będzie miał wątpliwości, że o strach tu cały czas chodziło. Przynajmniej na mnie dziwny klaun pożywiłby się do syta.

Napisałam, że To jest sprawnie nakręcone, bo naprawdę sprawia wrażenie bardzo przemyślanej i wyważonej konstrukcji. Nawet ryzykowna częstotliwość momentów grozy, a także dzieci inne niż wszystkie, choć stereotypowo takie same, wydają się z premedytacją dobrane. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej, bo to dopiero pierwszy rozdział.

Choć to przede wszystkim horror, udało się w nim zmieścić także kilka cieplejszych wątków. Jest miejsce na humor i typowo nastoletnie sprawy jak pierwsze miłości czy kłopoty z kolegami (a raczej gnębienie przez wrednych sadystów, których powinno się trzymać w psychiatryku). Nutą przewodnią jest oczywiście nostalgia za przeszłością, lepiej w moim odczuciu wygrana niż w Stranger Things. Zresztą w pewnym sensie jest prawdziwsza, bo w końcu powieść Kinga powstała w epoce, a nie jako efekt stylizacji po latach. Dzieci tylko jakieś takie jak nie z lat 80-tych czy 90-tych, tylko jak najbardziej roczniki zerowe.

Nim strach przed szczęką klauna rozszerzył mi źrenice, dostałam wytrzeszczu ze zdumienia, że ci mali chłopcy prowadzą dialogi, w których główną ripostą jest zawsze żart w stylu ,,a twoja stara”. No i trochę śmieszno mi było z tych uwag na temat seksu płynących z ust takich szkrabów, ale (jak się ostatnio zorientowałam pracując w szkole z maluchami) taki to znak czasów. Bardzo ciekawe jest też to, że dorośli prawie nie istnieją w ich świecie, a jeśli już, to tak jak starsi nastolatkowie, jako ludzkie wcielenie demonicznego zła.

Za to do castingu nie ma się jak przyczepić. Młodzi aktorzy zostali dobrani rewelacyjnie i nawet Finn Wolfhard ze Stranger Things nie jest z nich najlepszy. Do moich ulubieńców z Tego należy zdecydowanie Sophia Lillis (taka normalna, niezrobiona dziewczyna) grająca Beverly. Już teraz świetna z niej aktorka, a co będzie kiedyś :). Urzekł mnie także grubasek Ben, czyli Jeremy Roy Taylor oraz schorowany Eddie (Jack Grazer). Zresztą wszyscy byli znakomici i bardzo przekonujący przez co groza tylko się potęgowała. Jej głównym źródłem był oczywiście Pennywise, na którego Bill Skarsgård miał znakomity pomysł.

To trzeba po prostu obejrzeć i tyle, a że potem może będziecie przez kilka dni palić światło w nocy, to już inna sprawa.

Opublikowano w Filmy

6 komentarzy

  1. Jagoda Jagoda

    Bardzo trafna recenzja!
    Jestem wielką fanką Kinga, przeczytałam dosłownie wszystkie jego książki.
    Ostatnio mój ulubiony cykl Mroczna Wieża został beznadziejnie zekranizowany i dlatego z wielką rezerwą i strachem czekałam na najlepszą wg mnie powieść grozy wszech czasów – IT.
    Nie dało się tego lepiej zrobić, upchnąć całą fabułę w 2 h. Jestem zaskoczona jak dobre- to -jest.
    Dodatkowo, są takie sceny, że nic tylko 3d! Ciekawe czy tylko mnie przyszło to do głowy?:)
    Pennywise jest straszny, dzieciaki z ich ciętym humorem, inteligencją, różnorodnością charakterów i problemów zdobyły moją sympatię w mgnieniu oka.
    U mnie w kinie było pełno, a najlepszą zachętą jest, że jak ktoś wychodził do łaznienki… to biegł! tego jeszcze nie widziałam:)
    Wracając do domu dzwoniłam do męża, żeby ze mną rozmawiał jak będę wchodziła do domu i do windy:D
    ech!
    Pozdrawiam

  2. Ola Ola

    Dziękuję za komentarz, który nieco mnie pokrzepił. Sądziłam, że to tylko ja jestem tak przestraszona IT, że przejść przez ciemny korytarz nie mogę, a tu się okazuje, że innych też to dopada. Ten film mnie przeraził, ale chyba głównie dlatego, że boję się klaunów w każdym wydaniu (straszniejsze są chyba tylko porcelanowe lalki i zombie dzieci w stylu Gage’a z Cmętarza zwieżąt) i jestem pewna, że to jakaś jednostka chorobowa, jak strach przed pająkami :).
    U nas, w szczecińskim Heliosie, kino też było pełne, a widzowie bardzo żywiołowo reagowali na to, co się działo na ekranie. Jeden pan, siedzący obok, tak się wczuł, że rozmawiał z ekranem. Przy scenie z kotem krzyczał ,,Nie świruj! Nie świruj!”, a gdy chłopcy się spotkali było ,,Ale się ekipa zrobiła, he, he”. Całą salę rozbawił komentując scenę z policjantem zastraszającym syna agresora, gdy powiedział z przejęciem ,,A taki był chojrak”.
    Jednym słowem, warto wyjść czasem do kina po rozrywkę wszelaką.
    Pozdrawiam serdecznie.

    • Jagoda Jagoda

      „Rozmawiał z ekranem”- uśmiałam się do łez!:))
      Uwielbiam takich ludzi!

  3. Ola Ola

    Był też motyw z wyjściem tego pana na siusiu, a jakże. po tym jak wypił dwa piwa, z pół godziny słuchaliśmy jego rozważań, czy mu się opłaca, czy nie opłaca wychodzić (bo jeszcze coś przegapi). W pewnej chwili wybiegł truchtem, by po chwili wrócić jeszcze szybszym krokiem. Widać było, że film go wciągnął, a że okazywał to spontanicznie i żywiołowo, tym lepiej :)

  4. […] w nich drogi mercedes, za którego kierownicą siedzi morderca w masce klauna (coś w klimacie It). Konsekwencją tego wydarzenia jest oczywiście policyjne śledztwo, ale nie będzie to taki […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *