Pomiń zawartość →

Tag: lata osiemdziesiąte

Rojst – wrażenia po finale (spojlery)

Po pierwszym odcinku można było sądzić, że czeka nas prawdziwa rewolucja w produkcji polskich seriali. Aktorstwo najwyższej próby, znakomita muzyka, oryginalny klimat lat osiemdziesiątych i wciągająca intryga kryminalna. Czego tu nie lubić? Niestety, nawet gruba kasa wydana na promocję (w tym na teledysk Brodki) nie pomoże, gdy fabuła zaczyna się rozpadać z odcinka na odcinek. Piątkowy finał był dla mnie bardzo rozczarowujący i przyznam, że raczej nie będę wyglądać z niecierpliwością drugiego sezonu.

Komentarz

GLOW sezon drugi (spojlery)

Po prostu kocham GLOW. W teorii nie powinnam tego w ogóle oglądać, bo fabuła zatopiona jest w kiczowatej stylistyce lat 80-tych, a w dodatku dotyczy kobiecego wrestlingu, ale już po pierwszym odcinku pierwszej serii polubiłam wielu bohaterów i nie mogłam się doczekać co z nimi dalej będzie. Pierwszy sezon był znakomity, ale drugi to prawdziwa petarda. Można się uśmiać do łez i naprawdę wzruszyć, a przy tym co chwila szczęka opada na widok fajerwerków kreatywności, jakimi strzelają nie tylko twórczynie GLOW, ale i aktorki biorące udział w projekcie. Nie wyobrażam sobie dosłownie, by ktoś mógł szczerze nie polubić tego serialu i tyle.

2 komentarze

Stranger Things – wrażenia po drugim sezonie (spojlery)

W tym roku przynajmniej serial Stranger Things miał z kim konkurować, ale IT nie jest nawet w połowie tak dobre jak produkcja Netflixa, oczywiście jeśli chodzi o odtworzenie realiów lat 80-tych. To, że druga osłona walki dzieciaków z zagrożeniem z innego wymiaru jest, podobnie jak pierwsza, bardziej w klimacie pokazywanej dekady niż same lata 80-te, że jest niemal parodią tamtych czasów, jest chyba dla mnie największą przeszkodą w zachwycaniu się serialem z resztą świata. Powiem wprost, druga seria Stranger Things nie robi na mnie wielkiego wrażenia i choć obejrzałam całość w dwa dni, ta produkcja nie trafiłaby nawet na listę dziesięciu najlepszych rzeczy jakie widziałam w tym roku. Dzieło braci Dufferów nadal uważam za zbyt wykalkulowane, na zimno podane i złożone z samych kalek kulturowych, co mam za wielkie pójście na łatwiznę. Choć oczywiście wiele rzeczy także mi się spodobało (inaczej nie dałabym w końcu rady obejrzeć choćby odcinka) to jednak niestety minusy przeważają.

Skomentuj

Komedie, które nie są komediami (Band Aid, Babka, Nauczycielka i dwa filmy z Virginie Efira)

Zacznę może od tego, że poprzedni tydzień był jednym z najgorszych, a na pewno najsmutniejszych w moim życiu. No po prostu katastrofa na całej linii, dół z którego nie można się wygrzebać więc się leży i patrzy co jeszcze spadnie nam z góry na głowę. Jedynym, co mogło mnie wyciągnąć z tej totalnej deprechy mogły być filmy, a konkretniej komedie, które pozwalają na chwilę zapomnieć o problemach lub utopić je w morzu wylanych ze śmiechu łez. Darek podjął wyzwanie i rozpoczął poszukiwania dobrych komedii, ale niestety, żaden z tych filmów nie spełnił swojego zadania. Jedynym, co mnie rozśmieszyło było to, że im bardziej mój mąż starał się znaleźć coś rozweselającego, tym smutniejsza produkcja się trafiała. Po obejrzeniu całej serii dołujących filmów sądzę, że dystrybutorzy robią to specjalnie, tzn, opisują co tylko się da jako komedię, wiedząc, że chętniej je oglądamy niż na przykład dramaty. Druga opcja jest taka, że zwyczajnie nie łapię zawartego w tych komediach dowcipu i tyle.

Skomentuj

To

Poszłam na To zupełnie nieprzygotowana. Specjalnie nie oglądałam żadnych zapowiedzi, żeby mieć niespodziankę. Jeszcze rok temu w ogóle bym się tym filmem nie zainteresowała, ale teraz, gdy zostałam zagorzałą fanką Kinga, uznałam, że nie mogę sobie odmówić tej „przyjemności”. Przez ostatni rok, po tym jak odkryłam podczas lektury Dallas ’63, że King jest zaskakująco dobrym pisarzem, przyswoiłam wiele jego powieści. Podczas ostatniej podróży przesłuchałam całą Misery (ale chora akcja!), a teraz, z powodu serialu, wsłuchuję się w Pana Mercedesa. Wcześniej były Doktor Sen, Lśnienie, Przebudzenie i Cmętarz zwieżąt, i sądziłam, że jestem już psychicznie odporna na tego rodzaju grozę. Niestety, pomyliłam się okrutnie. Nie zrozumcie mnie źle, bo to bardzo dobry, a raczej sprawnie nakręcony film i cieszę się, że wytrzymałam cały seans. Gdyby jednak obejrzała To jako nastolatka, z pewnością nie zasnęłabym przez tydzień, takie to straszne. W tajemnicy wyznam, że i teraz nie jest chyba z moim odbiorem dreszczowców za dobrze, bo nie mogłam dziś wstać w nocy sama do łazienki. A myślałam, że te czasy mam już za sobą :) Oto co może zrobić horror zupełnie innego rodzaju.

6 komentarzy

Atomic Blonde

Zabawa nie była tak przednia jak się spodziewałam, a wszystkie najlepsze fragmenty pokazali w zapowiedziach. Niestety, oprócz kilku scen walki i znakomitej ścieżki dźwiękowej (czyli oryginalnych przebojów z lat 80-tych, za które przecież nie należy się twórcom filmu uznanie) nie ma tu zbyt wiele do podziwiania. Nawet przy założeniu, że idziemy na film czysto rozrywkowy, na szpiegowskie widowisko będące łatwą rozrywką dla oczu i uszu, trudno ustrzec się przed rozczarowaniem i zwyczajną nudą.

2 komentarze

GLOW

Spodziewałam się czegoś zupełnie innego po serialu opowiadającym o narodzinach kobiecego wrestlingu w latach 80-tych. Sądziłam, że to będzie jakieś głupkowate, seksistowskie show, a tymczasem to naprawdę wciągająca, momentami bardzo poważna, ale częściej rozczulająco zabawna opowieść o kobiecej sile. GLOW to jeden z moich ulubionych seriali tego lata i polecam go wszystkim, nawet tym, którzy nie lubią kiczu i tandety amerykańskich nibyzapasów, bo tych jest tu minimalna ilość, a prawdziwa akcja zdecydowanie toczy się poza ringiem.

5 komentarzy

Powrót do młodości, czyli o żerowaniu na nostalgii widzów

Choć termin „żerowanie” może się źle kojarzyć, ja osobiście nie mam nic przeciwko temu by kino i telewizja zajmowały się intensywniej dekadami, na które przypadało moje dzieciństwo. Mam świadomość, że pokolenie moich rówieśników, trzydziestokilkulatów, chętnie płaci za możliwość przeniesienia się choćby na chwilę do czasów, gdy wszystko wydawało się prostsze i normalniejsze, a opowiadane na ekranie historie miały jasną, czarno-białą wymowę. Zresztą, kto nie idealizuje swojego dzieciństwa, komu nie wydaje się, że był wtedy najszczęśliwszy? Czasem tylko dziwi mnie to, że młodszym widzom, którzy nie mogą tamtych czasów pamiętać, produkcje bazujące na nostalgii wydają się jeszcze ciekawsze niż nam. Czy oni naprawdę nie widzą, jakie te czasy, nawet schematycznie przedstawione w telewizji, były siermiężne i kiczowate wizualnie? A może właśnie przez ten plastik i szaroburą kolorystykę rzeczy wydają się dzieciakom prawdziwsze i stąd, zupełnie niezrozumiały dla mnie, sukces serialu Stranger Things.

2 komentarze

Love & Mercy

Ta osobliwa biografia Briana Wilsona, lidera zespołu The Beach Boys, jest przede wszystkim niesamowitym hołdem złożonym artyście, o którego geniuszu niekoniecznie wszyscy dobrze wiedzieliśmy. Mnie osobiście muzyka wspomnianego zespołu, którego szczyt popularności przypadł na lata 60., czyli na długo przed moimi narodzinami, do tej pory kojarzyła się z bardzo lekkimi, letnimi przebojami, pozbawionymi głębszej treści. Po obejrzeniu filmu już wiem, że The Beach Boys, a szczególnie komponujący ich przeboje Wilson, byli mistrzami w swojej klasie, innowatorami, niedocenionymi przez współczesnych.

Skomentuj

Pakt z diabłem

No i mamy kolejny film z obszernej kolekcji dzieł, których trailery były sto razy lepsze niż obraz w całości. Nie ma co udawać, że nie obejrzeliśmy tego wszyscy tylko dlatego, że nam się muzyka i energetyczny montaż z zapowiedzi spodobały. Gdyby nie to, Pakt z diabłem obejrzałby ułamek widzów, którzy wynudzili się strasznie w kinach i przed ekranami swoich laptopów. Normalnie tego się nie da oglądać. Jeśli jesteście przed to sobie darujcie i te dwie godziny przeznaczcie na spacer z psem lub pucowanie toalety. Wszystko będzie lepsze od oglądania kolejnego komicznego wcielenia Johnny’ego Deppa, tym razem w wersji ,,lord Valdemort z paskudnymi zębami”.

2 komentarze