Pomiń zawartość →

Tag: Obca

O Kości z kości, czyli o tym jak coraz bardziej męczy mnie saga Diany Gabaldon

Piszę to z wielką przykrością, ale z tomu na tom jest coraz gorzej. To, co kiedyś wydawało mi się powiewem świeżości i lekką, ale wciągającą czytelniczą przygodą, teraz zamieniło się w parodię. Autorka udaje, że ma mi do powiedzenia jeszcze coś ciekawego, a ja, śmieszna karykatura wiernego czytelnika, męczę się z rozdziału na rozdział, w nadziei na to, że wreszcie wydarzy się coś znaczącego lub że uda mi się zainteresować mój znudzony umysł militarnymi szczegółami, których niestety Gabaldon nam w tu nie szczędzi. Kość z kości to powieść, która zblokowała mnie na kilka dobrych tygodni, odebrała chęć od życia i cały entuzjazm dla literatury lekkiej, łatwej i przyjemnej. Oczywiście swoje dołożyli też panowie Dan Brown i Ken Follett pod koniec roku, ale efekt jest taki, że coś się we mnie przelało, a siódma część sagi Obca wprost mnie dobiła. Może z tego wyniknąć jednak coś dobrego, gdyż moim tegorocznym postanowieniem jest czytanie tylko dobrej literatury lub choćby takiej, która wniesie do mojego życia duchowego coś wartościowego. Nie spodziewałam się, że to kiedyś nastąpi, ale chyba wyrosłam już z lektur czysto rozrywkowych.

Skomentuj

Diana Gabaldon, Tchnienie śniegu i popiołu

Szósty tom sagi rodzinnej Fraserów to coś zdecydowanie tylko dla największych fanów Gabaldon. Wszyscy inni mogą ją znienawidzić i rzucić książką w kąt po 200 stronach. Do niedawna sama miałam się za wytrwałą czytelniczkę i jeszcze wszystkim polecałam tę radosną twórczość, ale po przebrnięciu przez ponad 1200 stron tej prozy, zwątpiłam. Stała się rzecz niezwykła, gdyż mniej więcej w połowie nie wytrzymałam i przerzuciłam się z papieru na czytnik. Tak jak się spodziewałam, poszło o wiele szybciej (z niewiadomych przyczyn na kindlu czytam sprawniej), no i nadgarstki nieco odpoczęły od trzymania tego wielkiego ciężaru. Rzadko mam tak, że marzę o tym by już skończyć lekturę, ale sami się przekonacie, że w tym przypadku autorka i świętego wyprowadziłaby z równowagi. Przy okazji wypada zadać sobie pytanie, dlaczego nikt tego lepiej nie zredagował, nie wyciął połowy przynajmniej przed wydrukiem?

Komentarz

Zwierzęta w filmach i książkach – mój subiektywny wybór najbardziej pamiętnych postaci

To bardzo skomplikowana dla mnie kwestia, nastręczająca wiele trudności. W czym problem? Otóż, chyba jak większość ludzi, uwielbiam oglądać zwierzęta na ekranie i o nich czytać. Podobają mi się zarówno w wersji animowanej, jak i prawdziwej. Kocham sierściuchy chyba od czasu przeczytania pierwszej książki w szkole (Na jagody nie licząc) pt. O psie, który jeździł koleją. Od tamtej pory, choć byłam dopiero w drugiej klasie i popłakałam się na koniec, czytając o zwierzakach czuję się jak małe dziecko, choć za każdym razem pojawia się też gorzka nuta, psująca mi beztroską radość z podziwiania zwierzęcych poczynań. To ta świadomość, że jeśli widzę na ekranie psa, to musi on zginąć w finale. Ta myśl, że jak opisują w powieści dziecko z kotem, to ten kot będzie zgładzony, niejako w fabularnym zastępstwie niewinnego dziecka, gdyż jego odejście byłoby zbyt drastyczne. To dlatego nie doczytałam do końca książki Marley i ja, i dlatego jestem pełna złych przeczuć jeśli chodzi o pokazywanie wszelkich zwierząt w filmie (na szczęście jest strona informująca dosłownie czy pies ginie na koniec). Jest też jeszcze jeden, bardziej wegański aspekt tego wszystkiego, a mianowicie kwestia tego, czy godzi się wykorzystywać zwierzęta dla ludzkiej rozrywki. O ile w książkach i animacjach nie ma tego problemu, to w filmach z udziałem żywych zwierząt już tak. Czy oglądanie niedźwiedzia napadającego na Leo DiCaprio to przypadkiem nie to samo co pójście do cyrku?

Skomentuj

Diana Gabaldon, Ognisty krzyż (tom 5 sagi Obca)

Twórczość Diany Gabaldon zdecydowanie należy do tych, które albo się kocha, albo nienawidzi. Ja należę do tych pierwszych, ale mam jednocześnie świadomość jak bardzo ta pisanina musi być denerwująca dla osób, które nie kupują w pełni jej konwencji. Powieść historyczna (i to pełna długich opisów i najdrobniejszych detali), w dodatku połączona z fantasy (motyw podróży w czasie), a do tego narracja prowadzona głównie z kobiecej perspektywy. To dla wielu czytelników zdecydowanie za wiele. Nie ma też co ukrywać, że książki z tej serii to pozycje zdecydowanie dla osób dysponujących oceanem wolnego czasu (ten tom ma ponad 1200 stron), a także odpornością na erotyczny kicz. Mam na szczęście oba te atrybuty, zatem śmiało z nich korzystam, spędzając całe godziny na przedzieraniu się przez gabaldonowe obszerne tomiszcza i puszczając w niepamięć sceny łóżkowe, coraz śmielej konkurujące z Pięćdziesięcioma twarzami Greya. Uwaga, w tym tomie, do zwykłych igraszek w alkowie, dochodzą też laktacja i menopauza, a także fetysz stóp.

Komentarz

Diana Gabaldon, Jesienne werble

To już jest coś dla prawdziwych fanów Outlandera. Nie każdemu będzie łatwo przebić się przez te tysiąc stron gęsto zadrukowanego tekstu, zwłaszcza, że przez pierwszą połowę fabuła jest naprawdę mało dynamiczna i nużąca, choć potem mamy okazję przekonać się, że miało to swoje uzasadnienie. Tak jak w każdej długiej serii, pojawia się następne pokolenie bohaterów, powoli zajmujące miejsce starych, jednak klimat i tematyka pozostają wciąż te same. Choć Jesienne werble wymęczyły mnie ogromnie, to zdecydowanie będzie to mój ulubiony tom. Claire i Jamie, po wylądowaniu w Indiach Zachodnich, zostają osadnikami w Karolinie Północnej, gdzie zaczynają życie od podstaw na kawałku ziemi, który stanie się ich farmą. Są jak szkoccy Robinsonowie, a ja po przeczytaniu drobiazgowych opisów ich zmagań i prac rolnych czuję, że gdybym znalazła się w lesie po jakiejś apokalipsie, to dzięki wiedzy przekazanej przez Dianę Gabaldon, pewnie dałabym sobie radę. Oto jest moc dobrego czytadła!

Skomentuj

Znowu o Obcej (Uwięziona w bursztynie i Podróżniczka Diany Gabaldon)

Doszła mnie wczoraj radosna wieść, że jeszcze w tym miesiącu będzie można zakupić wznowienie Obcej, które wyda Świat Książki, kończąc tym samym z niesamowitymi okazjami dla sprzedających poszczególne tomy sagi za stówkę na aukcjach internetowych. Teraz znowu każdy fan będzie mógł sobie pozwolić na zakup własnego egzemplarza (albo i wszystkich siedmiu tomów) nie rujnując się przy tym do cna. Czyż to nie wspaniale! Dawno nic mnie tak nie ucieszyło. Początkowo byłam do Obcej nastawiona dość sceptycznie, serial nie zachwycił mnie od razu, ale gdy zaczęłam czytać, zrozumiałam jak wielką radość może dać prawdziwym fanom twórczości Diany Gabaldon udana serialowa adaptacja jej powieści.

Skomentuj

Obca Diany Gabaldon

Uwielbiam dobre czytadła historyczne i nie wstydzę się do tego przyznać. Dorwanie kolejnego grubego tomu (najlepiej jednego z całego cyklu), zanurzenie się w zupełnie innych czasach i realiach, uczestniczenie w przygodach dawnych bohaterów, uważam za najlepszą zabawę na świecie. Za największy luksus uważam posiadanie oceanu wolnego czasu na tygodniowy skok w dobrą książkę i wtedy naprawdę nic mnie nie interesuje (nawet to, że książka nie jest literaturą najwyższych lotów). O tym, że Obca jest fantastyczną rozrywką może świadczyć to, że zabrała mi tydzień z życia. Zaniedbałam rodzinę, sprzątanie i gotowanie poszło na drugi plan, nawet pies miał krótsze spacery a koty rzadziej zmieniane kuwety. Wszystko przez to, że uganiałam się po XVIII-wiecznych szkockich wrzosowiskach za Claire i Jamiem. Nie bawiłam się tak dobrze od czasu zatonięcia w świecie Filarów ziemi.

3 komentarze

Outlander

Wśród widzów same zachwyty, co zawsze wzbudza moje podejrzenia. Obejrzałam pierwsze odcinki bez większego przekonania, dalej było trochę lepiej, a teraz już prawie się wciągnęłam, już mnie prawie historia zaczęła obchodzić. Wszystko się wyjaśniło po małych poszukiwaniach, kiedy okazało się, że kręcony właśnie serial jest ekranizacją bardzo poczytnej sagi romansowej niejakiej Diany Gabaldon. Jak zwykle w przypadku łatwo wchodzących w jeden wieczór powieścideł, znalazły się całe zastępy zachwyconych czytelniczek, a teraz również i widzek (też pewno poczytam jak mnie stać będzie na kupno, na razie nieliczne egzemplarze chodzą po stówkę na allegro). Outlander to na szczęście starannie kręcona produkcja historyczna, w którą widać, że wpompowano sporo pieniędzy, dlatego też podejrzewam, że serial jest znacznie lepszy niż powieść pod tytułem Obca, pierwsza część mającej być niedługo wydanej w całości sagi.

11 komentarzy