Oj dawno się tak nie rozczarowałam filmem. Za co ten de Palma dostał te wszystkie nagrody i wyróżnienia? Jacyś ślepi kręcili i oceniali ten film? No naprawdę straszne to było i wszystkim szczerze odradzam oglądanie najnowszej wersji Crime d’amour (obejrzyjcie sobie lepiej oryginał). W Pasji nie ma bowiem ani prawdziwej pasji, ani tym bardziej żadnej miłości. Postaci są tylko dziwnymi, trudnymi do rozgryzienia, papierowymi marionetkami, zanurzonymi w niestrawnym sosie z miksu gryzących się ze sobą gatunków filmowych. Nie jest to absolutnie thriller erotyczny (choć tak jest reklamowany). To raczej połączenie melodramatu z czarnym kryminałem, z którego w efekcie wychodzi komedia. A mogło być tak dobrze, bo historia ma potencjał.
Passion ma dwie główne bohaterki, różniące się jak ogień i woda Christine (szefową) i Isabelle (jej podwładną). Christine zagrała wbrew swoim warunkom Rachel McAdams, która zazwyczaj pojawia się w przesłodzonych komediach romantycznych i jest taką jakby nową Meg Ryan. W Isabelle wciela się Noomi Rapace (pierwsza Dziewczyna z tatuażem), która…cóż, też tu jest, ale trudno powiedzieć, żeby coś grała (ona raczej statystuje, przemieszcza się, niż gra). Po krótkim okresie żarliwej przyjaźni, panie wstępują na korporacyjną i osobistą ścieżkę wojenną. Kolejne potyczki kończą się dwuznacznymi sugestiami szefowej, aż do momentu gdy zostaje ona zamordowana, a wszystkie ślady wskazują na upokarzaną i gnębioną Isabelle. W sprawę zamieszani są także wspólny kochanek i zazdrosna sekretarka oraz pewien drogi szalik (oj, szalika tutaj jest najwięcej).
Poziom napięcia związanego zarówno ze zbrodnią jak i z łóżkiem oceniam na zero, podobnie zresztą jak umiejętności aktorskie obu pań grających główne role. Może nie byłoby jeszcze tak źle, gdyby nie groteskowe przejaskrawienie większości scen, które miały być zapewne emocjonalne i mroczne, a wypadły karykaturalnie śmiesznie. Cała Pasja sprawia wrażenie filmu nakręconego w połowie lat dziewięćdziesiątych i to przez początkującego reżysera ze środkowej Europy dysponującego bardzo skromnym budżetem. Ten film jest naprawdę tak zły (nielogiczny, niespójny, nijaki), że nie warto o nim napisać nawet kolejnego zdania.
Komentarze