Może i książka nie najnowsza, ale jak mało który kryminał, godna przeczytania. Jest tu wszystko, czego chcę od porządnej rozrywki, czyli wyraziste charaktery, sugestywne opisy i bardzo oryginalne, niespodziewane zwroty akcji. Ostre przedmioty wciągają tak bardzo, że przeczytałam praktycznie za jednym posiedzeniem i wiem, że nie jestem jedyną czytelniczką, której się to zdarzyło. Ta historia urzekła mnie przede wszystkim precyzyjnym językiem, który sprawia, że czytając opisy czujemy się jakbyśmy oglądali naprawdę dobry film. W dodatku nikt tak trafnie i inteligentnie nie charakteryzuje swoich bohaterów jak Flynn, szczególnie (o ile jestem w stanie to ocenić) jeśli chodzi o mieszkańców amerykańskiej prowincji. To dla mnie zupełnie nowy sposób opowiadania o tym, jak to w zabitej dechami mieścinie ktoś skrzywdził piękną dziewczynkę. Mam nadzieję, że podobnie jak Mroczny zakątek i Zaginiona dziewczyna, debiut literacki autorki także doczeka się porządnej adaptacji filmowej.
Dziewczyny z problemami
Camille ma trzydzieści dwa lata i pracuje w średnio poczytnej chicagowskiej gazecie Daily Post. Jest zamkniętym w sobie odludkiem, który nie potrafi ułożyć sobie życia, ale nie od razu wiemy dlaczego. Póki co na początku jest nam w jej imieniu bardzo niekomfortowo, gdy szef wysyła ją z misją do jej rodzinnego miasteczka. Każdy słoik, któremu udało się wydostać z prowincjonalnej mieściny, zrozumie Camille bez problemu. Jej zadaniem po przyjeździe do Wind Gap w stanie Missouri ma być napisanie artykułu o morderstwach dziesięcioletnich dziewczynek. Rok wcześniej zabito jedną, a niedawno doszło do kolejnej zbrodni. Obie ofiary zostały pozbawione absolutnie wszystkich zębów i dziwnie upozowane. Nie to nas jednak najbardziej dziwi na początku, ale to, że Camille zupełnie się temu nie dziwi. Ona wie, że małe zamknięte społeczności, w których wszyscy są przesadnie uprzejmi i znają się do dziesięciu pokoleń wstecz, to tak naprawdę siedlisko moralnej dewiacji i wszelkich psychicznych patologii.
Bazą dziennikarki staje się na czas jej pobytu w miasteczku rodzinny dom. Przy okazji poznajemy jej skomplikowane rodzinne relacje. Camille ma: matkę Adorę, która urodziła ją jako nastolatka, ojczyma Alana, który niewiele się odzywa i trzynastoletnią przyrodnią siostrę Ammę, której zupełnie nie zna, gdyż nie utrzymuje z familią zbyt bliskich stosunków. Camille nie ma za to już młodszej siostry Marian, która zmarła po długiej chorobie w dzieciństwie i której odejście łączy się w dziwny sposób z niedawnymi zbrodniami, atakując Camille falą mrocznych wspomnień.
Nasza bohaterka, wykorzystując wszelkie dozwolone i mniej dozwolone dziennikarskie sposoby, stara się rozwikłać skomplikowaną sieć powiązań z ofiarami, co jest tym trudniejsze, że praktycznie każdy w Wind Gap zna ją od dzieciństwa. O mordercze zapędy kobieta równie dobrze może podejrzewać każdego i nikogo. Jednocześnie, jesteśmy bardzo powoli wpuszczani do świata wewnętrznego popaprania Camille, równie mrocznego co ten na zewnątrz. Podczas lektury można nabrać przekonania, że coś bardzo niedobrego dzieje się z żeńskimi przedstawicielkami rodzaju ludzkiego i będzie to w pełni uzasadnione przekonanie.
Język sugestywny, a intryga sroga
Dzięki Gillian Flynn możemy zagłębić się w świat ludzi kompletnie wypaczonych, którzy zapewne nie mają z nami zbyt wiele wspólnego, ale których jesteśmy w stanie bardzo dobrze zrozumieć. Autorce wystarcza zaledwie kilka zdań by scharakteryzować swoje postaci, a my czujemy, jakbyśmy tych ludzi dobrze znali. Pod tym względem fantastyczna jest zwłaszcza główna bohaterka. Camille daje się manipulować matce i siostrze, ma zmienne nastroje i pewną wielką słabość, a jednocześnie potrafi na zimno analizować zachowanie swoje i innych z precyzją doświadczonego psychiatry. Jeśli czegoś nie widzi, to nie dlatego, że nie może, ale że nie chce, w czym jest do nas wszystkich, ludzi z krwi i kości, bardzo podobna. Zresztą każdy, kto przeczytał poprzednie książki Flynn wie, że potrafi ona powoływać do życia zupełnie niesamowite postaci kobiet. W Ostrych przedmiotach sama Camille to mistrzostwo, ale równie dobre są też jej najbliższe osoby. Neurotyczna, przewrażliwiona, sztuczna do granic możliwości Adora to moim zdaniem rola wymarzona dla Nicole Kidman w razie gdyby mieli nakręcić film (ma już odpowiednio martwą mimikę). Rozerotyzowaną intrygantkę Ammę znakomicie mogłaby zagrać moim zdaniem urocza Elle Fanning, choć zapewne śliski urok Chloe Grace Moretz bardziej by tu pasował (tak wspaniale wpasowała się w chorą atmosferę Mrocznego zakątka). Amma to chyba jedyna postać będąca godną następczynią Laury Palmer z Twin Peaks, a Wind Gap jest jeszcze bardziej przerażające (choć jednocześnie takie zwyczajne, co także budzi grozę, bo to przecież nasza rzeczywistość oglądana bez różowych okularów) niż miasteczko z serialowego przeboju sprzed lat. Głównymi składnikami dziwnej atmosfery są tu bardzo upalny klimat, atmosfera jest fizycznie podgrzewana do momentu aż ludzkie słabości niemal się z nich wygotowują, wyparowują uszami, a także znajdująca się na obrzeżach Wind Gap przemysłowa chlewnia, jedyne miejsce pracy dla lokalsów, należące do rodziny Camille. Mam przeczucie, że opis jednej wycieczki do tego piekła jest w stanie nawrócić wiele osób na wegetarianizm, a jeśli nadal będziecie mieli ochotę wgryzać się w szyneczkę, to jest z wami coś głęboko nie w porządku.
W ogóle sądzę, że jedną z odpowiedzi na pytanie skąd się wzięło zło w Wind Gap (w całej Ameryce) może być to, jak się odżywiają ci bohaterowie. Autorka ( i za to ją uwielbiam) bardzo często podkreśla, że to nabiał i mięso (ten cały tłuszcz i hormony) są odpowiedzialne za przedwczesną dojrzałość płciową dziewczynek, co jest bezpośrednim źródłem całej reszty problemów w tym prowincjonalnym piekiełku. Chciałabym by istniało coś takiego jak vegekryminał, bo wtedy Flynn z pewnością byłaby jego królową.
Komentarze