Pomiń zawartość →

Tag: Gillian Flynn

Ostre przedmioty

Wczoraj mogliśmy obejrzeć finałowy odcinek serialu, po którym dyskusje na forach nie cichną. Kto zabił? Skąd to wiadomo? Jak to było w książce? Czy serial lepszy od książki? Oczywiście nie odpowiem w tej notce na te pytania, no poza ostatnim, bo to wszak kluczowa sprawa. Od razu może też przyznam, że jestem po stronie znudzonych, rozczarowanych i sfrustrowanych produkcją i uważam, że znakomita proza Gillian Flynn zasługuje na lepszą adaptację niż ten serial, a już na pewno na lepszą obsadę.

6 komentarzy

Gillian Flynn, Ostre przedmioty

Może i książka nie najnowsza, ale jak mało który kryminał, godna przeczytania. Jest tu wszystko, czego chcę od porządnej rozrywki, czyli wyraziste charaktery, sugestywne opisy i bardzo oryginalne, niespodziewane zwroty akcji. Ostre przedmioty wciągają tak bardzo, że przeczytałam praktycznie za jednym posiedzeniem i wiem, że nie jestem jedyną czytelniczką, której się to zdarzyło. Ta historia urzekła mnie przede wszystkim precyzyjnym językiem, który sprawia, że czytając opisy czujemy się jakbyśmy oglądali naprawdę dobry film. W dodatku nikt tak trafnie i inteligentnie nie charakteryzuje swoich bohaterów jak Flynn, szczególnie (o ile jestem w stanie to ocenić) jeśli chodzi o mieszkańców amerykańskiej prowincji. To dla mnie zupełnie nowy sposób opowiadania o tym, jak to w zabitej dechami mieścinie ktoś skrzywdził piękną dziewczynkę. Mam nadzieję, że podobnie jak Mroczny zakątek i Zaginiona dziewczyna, debiut literacki autorki także doczeka się porządnej adaptacji filmowej.

Skomentuj

Gillian Flynn, Mroczny zakątek

Dawno podczas czytania nie miałam tak silnego wrażenia, że ktoś napisał książkę dokładnie pod mój gust. To niesamowite jak od razu zżyłam się z główną bohaterką i jak bardzo wczułam się w klimat tej porywającej opowieści. Takie thrillery właśnie lubię, a nie żadne tam nudne i rozciągnięte do granic możliwości kryminały skandynawskie. W Mrocznym zakątku nie ma ani jednego niepotrzebnego słowa, są za to fantastycznie skonstruowane postaci i do końca trzymająca w napięciu akcja. To naprawdę dziwne, ale byłam ciekawa końca pomimo tego, że wcześniej obejrzałam film. Choć w warstwie fabularnej film i powieść pozornie niewiele się różnią, to jednak reprezentują dwie zupełnie inne jakości.

Skomentuj

Mroczny zakątek

Jak zapewne pamiętacie, Gone Girl bardzo mi się podobała, zatem idąc za cisem, zasiadłam radośnie do Mrocznego zakątka. Nie jest już tak dynamicznie czy elektryzująco, film jest (jak tytuł) mroczny, duszny i niepokojący, ale pod wieloma względami znacznie lepszy, w moim subiektywnym odczuciu, od produkcji z Affleckiem w roli głównej. Pod względem aktorskim, są to absolutne wyżyny, na które z pozorną łatwością wzbijają się Charlize Theron i Christina Hendricks. I naprawdę nic nie szkodzi (przynajmniej tak sobie powtarzam), że to kolejne dzieło filmowe skażone i zbrukane przez obecność na ekranie Chloë Grace Moretz. Jestem naprawdę wdzięczna autorce bloga Kulturalnie Po Godzinach, na zwrócenie mojej uwagi na twórczość Gillian Flynn. Zainspirowana najpierw obejrzałam adaptacje, ale już dziś (jak tylko uporam się z cegłą Donny Tartt) rozpocznę lekturę Mrocznego zakątka. Jestem pewna, że ta historia ma jeszcze dla mnie wiele atrakcji.

Komentarz

Zaginiona dziewczyna (Gone Girl)

No wreszcie coś dobrego w kinie! Prawdę mówiąc nie spodziewałam się czegoś takiego. Z zapowiedzi nie wynikało, że będzie to tak złożone i oryginalne widowisko (jakby ktoś jeszcze spodziewał się prawdy po zwiastunach). Jeśli macie tylko 20 zł do wydania na kulturę i rozrywkę do końca roku, szczerze wam radzę, wydajcie je właśnie na bilet na ten film. Nawet Bogów możecie sobie odpuścić, ale tego nie. W moim osobistym odczuciu, David Fincher osiągnął tu wyżyny swojej reżyserskiej formy i zdecydowanie nie zawiedzie swoich wiernych fanów, którzy oczekują pełnej napięcia produkcji na miarę Siedem, Social Network czy Dziewczyny z tatuażem. Naprawdę, wyszłam z kina będąc już innym człowiekiem.

Komentarz