Pomiń zawartość →

Miesiąc: luty 2015

Bliskość

Odpalam Bliskość i nagle okazuje się, że o intymności i szeroko pojętych związkach międzyludzkich jest jeszcze wiele do powiedzenia. Żadne tam komedie romantyczne, czy ckliwe dramaty nie dadzą wam tego, co choćby jeden odcinek tego serialu. Choć wiele wymienionych między bohaterami zdań może się nam wydawać szorstkich, czy nawet okrutnych, to jednak czuć, że ktoś pokazuje nam prawdę, wyraża wątpliwości i strachy, które chyba każdy ukrywa gdzieś w zakamarkach swoich myśli. Bliskość zasadniczo ukazuje relacje ludzi, którym z różnych powodów jest źle w życiu, więc jest dołująco i ponuro przez większość czasu, ale zdarzają się również miłe, a nawet wzruszające momenty, w których widz odzyskuje wiarę w ludzkość. Jeśli szukacie czegoś niebanalnego na walentynki, polecam zasiąść do kilku odcinków właśnie tej produkcji.

Skomentuj

Kolejne francuskie komedie, których nie polecam

Francuskie komedie potrafią naprawdę pozytywnie wpłynąć na samopoczucie widzów, jednak są i takie, które w ogóle nie powinny trafić do kin. Zupełnie pozbawione uroku, za to przebogate w żenujące żarty serwowane przez słabych aktorów. W trosce o osoby, które jeszcze ich nie widziały a szykują się bo nikt ich nie ostrzegł, przedstawiam kolejne trzy francuskie tytuły, o od których lepiej trzymać się z daleka.

Komentarz

Jak dogonić szczęście

Oglądając ten film poczułam, że pozytywne myślenie już mi się przejadło, a presja bycia szczęśliwym, wywierana z każdej strony przez współczesną kulturę ma w sobie coś z okrutnego szantażu emocjonalnego (Bo jak nie jesteś promieniście szczęśliwy i radosny jak skowronek to co? Jesteś gorszy? No i co z tymi, którzy mają naprawdę dobry powód do niezadowolenia z życia?). Jak dogonić szczęście zamiast mnie rozbawić, czy napełnić otuchą, rozsierdził tylko i z irytował swoją pustką i pozorami mądrości. Dopóki główny bohater nie rusza w podróż jest nieźle. Śmieszne dialogi, oprawa wielkomiejska i na bogato, a do tego ładne animacje. Niestety, gdy zaczyna się poszukiwanie recepty na szczęście, a każdy nowy przepis jest zapisywany w notatniku, cały film zaczyna przypominać marzenie senne Paula Coelho. Założę się, że tylko wielbiciele i wielbicielki twórczości tego pana, nie będą seansem o szczęściu zawiedzeni.

Skomentuj

Carte Blanche Jacka Lusińskiego

Zacznę może od tego, że widzę głęboki sens w poznawaniu tej historii właśnie za pośrednictwem audiobooka, choć przecież równolegle ukazała się też książka, a film pod tym samym tytułem jest już wyświetlany w polskich kinach. Ja wolę audiobooka, bo skoro rzecz jest o osobie tracącej wzrok, dobrze by było ją poznać za pomocą zmysłu słuchu (i zdać się jak bohater na siłę wyobraźni), a nie wzroku. Oczywiście, nie muszę chyba nikogo ze słuchaczy przekonywać, że zaraz po odsłuchaniu tej wciągającej opowieści do końca, chce się i tak pójść do kina by obejrzeć jak w znane nam już postaci wcielają się najlepsi polscy aktorzy.

Skomentuj

Ahsan Ridha Hassan, Wieża

Wieża to zbiór pięciu opowiadań grozy początkującego jako pisarz Ahsana Ridhy Hassana. Lektura ta była dla mnie pewnego rodzaju wyzwaniem, ponieważ na początku bardzo szybko się zraziłam do całej książki ze względu na przesadne rekomendacje na okładce, a z drugiej, na nieco sztywny styl pierwszej historii, przez który cała opowieść miała niezamierzony (chyba?) komiczny charakter. Na szczęście postanowiłam brnąć dalej i dobrze mi to zrobiło, ponieważ autor szybko się rozkręca, serwując nam naprawdę solidną literaturę grozy. Gdy już otrząśniemy się z egzaltowanych wyżyn w stylu Ficner-Ogonowskiej (mam przeczucie, że to jednak spodoba się wielu czytelnikom) możemy dać się ponieść naprawdę wciągającym historiom.

Skomentuj

Stanisław Karolewski, Szarlatańskie wersety. Rok w antykwariacie

Tytuł Rok w antykwariacie oddaje trafnie treść tego niewielkiego tomiku, zawierającego poetyckie impresje i obserwacje samego autora, wrocławskiego antykwariusza wcielającego się w narratora. Są tu dwa rodzaje tekstów: jedne traktują ogólnie o życiu i ulotnym pięknie świata, a drugie są niemal dokumentalnymi zapiskami antykwariusza, bacznie przyglądającego się zarówno swoim klientom, jak i temu co stoi w sklepie na półkach. Właściwie to aż grzech pisać ,,sklep” ponieważ w oczach sprzedawcy książek miejsce, w którym pracuje, to magiczny zakątek, przenoszący zachodzących tu ludzi w zupełnie inną czasoprzestrzeń.

Skomentuj

Teoria wszystkiego

Po ostatnim odcinku The Big Bang Theory (tym, w którym pojawił się Hawking osobiście) nie mogłam nie obejrzeć wreszcie Teorii wszystkiego. Przyznam, że liczyłam na więcej, zwłaszcza że moją ciekawość podsycił artykuł o tym jak to mogło być naprawdę. Spodziewałam się zobaczyć złożony portret człowieka, który był nie tylko bardzo chorym geniuszem fizyki, ale też domowym tyranem czy erotomanem. Zamiast tego otrzymałam pastelową laurkę, w której jak dla mnie nie ma żadnego dramatyzmu. No, ale tak to chyba musiało wyglądać, skoro film nakręcono na podstawie wspomnień pierwszej żony naukowca, a oboje wciąż żyją. Okrucieństwem stałoby się pokazywanie wad charakteru heroicznych małżonków, nad losem których i tak zawisła ciężka choroba.

Skomentuj

Michał Podbielski, Wojny żywiołów. Przebudzenie ziemi: Udręczeni

Na co dzień nie zaczytuje się raczej w fantastyce, zdarza mi się jednak regularnie sięgać po twórczość Terry’ego Pratchetta, choć to bardzo specyficzne powieści raczej na wesoło. Tym razem wpadło mi w ręce coś w nieco bardziej poważnym tonie. Pierwsza część sagi poświęconej żywiołom przypomina nieco Sapkowskiego, nieco Tolkiena, a najbardziej chyba Grę o tron (niestety tę gorszą, bo literacką wersję, która niegdyś bardzo mnie zmęczyła i której fanką zdecydowanie nie jestem). Mimo niedociągnięć i warsztatowych braków, ten obszerny tom (debiut fabularny młodego autora) powinien z pewnością znaleźć się na półce każdego, nie tylko nastoletniego, wielbiciela stylizowanych na średniowiecze krain, tajemniczych stworzeń i magicznych pojedynków.

12 komentarzy

Między nami bliźniętami

Nikt nie zna nas tak dobrze i nie potrafi nas zranić tak dotkliwie, jak własny brat czy siostra i właśnie o tym jest ten film. Jestem pewna, że tę nieoczywistą, wyciszoną, kameralną komedię pokochają wszyscy widzowie, którym rodzeństwo w podobnym wieku uprzyjemniało i nadal uprzyjemnia życie. Więź między tytułowymi bliźniakami została tu pokazana w absolutnie fantastyczny sposób. Po raz pierwszy od dawna poczułam, że oglądany film mówi mi coś ważnego o więziach rodzinnych, depresji i ogólnie życiu, a przy tym bawi do łez i wzrusza… cóż, także do łez. Tylko tego nieszczęsnego pokolenia jedynaków mi żal. Oni mogą naprawdę nie wiedzieć, co jest w tym wszystkim ważnego lub śmiesznego.

Komentarz

Coherence

Jak już się coś zaczyna od tego, że grupa przyjaciół spotyka się wieczorem i wiadomo, że czeka ich trudna noc, reaguję nerwowo bo kojarzy mi się to albo z amerykańskimi horrorami, albo z kinem psychologicznym, w którym wszyscy siedzą przy stole całą noc i wywalają brudy z ostatniej dekady. Dlatego właśnie ten film przeleżał w poczekalni kilka tygodni, nim z barku czegoś lepszego zasiadłam do seansu. Na szczęście żadna z zagrażających opcji się nie ziściła. Coherence okazało się skromnym, ale ambitnym i wciągającym projektem. Choć to momentami zupełnie odjechane, pozbawione wszelkiej logiki sci-fi, to jednak daje do myślenia i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Gdyby tylko zagrała tu Brit Marling, byłoby zupełnie klimatycznie, ale spokojnie, jest atrakcyjna blondynka z zburzeniami (a może to nie ona tylko świat oszalał…).

4 komentarze