Pomiń zawartość →

Miesiąc: luty 2015

Mozart in the Jungle

Po czasach mrocznych geniuszy, których inteligencja dorównywała tylko ich destrukcyjnym zapędom, nadchodzi era sympatycznych i zdolnych omnibusów, którzy dla odmiany nie chcą gnoić swoich współpracowników, tylko tworzyć z nimi coś pięknego. Dowodem na moje stwierdzenie może być nowy serial komediowy wyprodukowany przez Amazon. Jego bohater godny jest tytułowego miana Mozarta gdyż też jest absurdalnie utalentowany muzycznie, a do tego posiada wyjątkowy dar zjednywania sobie ludzi. Komuż uda się oprzeć zawadiackiemu uśmiechowi Gaela García Bernala? Oprócz historii ekscentrycznego maestra, otrzymujemy także wiele pasjonujących wątków pobocznych, składających się razem na portret niełatwego, ale naprawdę barwnego życia nowojorskich muzyków symfonicznych.

Skomentuj

Służby specjalne

Ten film mnie zadziwił. Ostatnie dzieło Patryka Vegi to kuriozum, pokraczny potworek, w którego brzydotę aż trudno uwierzyć. Naprawdę, patrząc na ekran, nie wierzyłam w to, co widzę. Zresztą nie tylko z wizją było źle, ale i fonia zdawała się poważnie szwankować. Wyjątkowo chaotycznie przedstawiony złowrogi spisek, kosmiczne połączenie występów aktorów zawodowych i amatorów, a do tego mętna wizja rzeczywistości, w której absolutnie każdy ma ze sobą poważne problemy natury psychologicznej lub wręcz psychiatrycznej. Cóż, podejrzewałam, że będzie nie najlepiej już podczas promocji tego projektu. Wszystkie media donosiły tylko o spektakularnej metamorfozie Olgi Bołądź, o reszcie taktownie milcząc. Co to za film, gdzie największą atrakcją jest (wcale nie imponująco jakoś) wyrzeźbione ciało drugoligowej aktorki?

2 komentarze

Miejsce na ziemi

Wbrew tytułowi ten film jest o ludziach, którzy nie mają swojego miejsca na ziemi. Niczym bohaterowie ulubionej lektury szkolnej wszystkich Polaków, są psychicznie bezdomni, zagubieni i totalnie zamknięci w sobie. Zabierając się za oglądanie tej francusko-belgijskiej produkcji, należy się uzbroić w cierpliwość i dokopać do wewnętrznych pokładów wrażliwości, empatii i subtelności (wyobraźcie sobie jakie to trudne dla takiego pancernika jak ja), ponieważ nie jest to produkcja z gatunku łatwych i przyjemnych komedii (choć można się natknąć też na takie opisy). Choć filmy, które obejrzałam do tej pory na French Film Festival były raczej słodko-gorzkie, to jednak w tym tej goryczy jest zdecydowanie najwięcej.

Skomentuj