Pomiń zawartość →

Chimamanda Ngozi Adichie, Amerykaana

Na powieść Adichie trafiłam przypadkiem dzięki sugestii niezawodnej pani bibliotekarki i prawdę mówiąc na początku nie wzbudziła mojego zachwytu. Opis z okładki zapowiadający historię dwojga młodych kochanków z Nigerii, rozdzielonych przez emigrację, nie szczególnie mnie zainteresował, podobnie zresztą jak porównywanie Adichie do Zadie Smith. Podeszłam do sprawy jednak z ambitnym samozaparciem i zabrałam się za lekturę. Po kilku stronach wiedziałam, że mam w rękach bardzo ważny tekst napisany przez osobę obdarzoną wielkim talentem narracyjnym. Każdy powinien mieć Amerykaanę na swojej półce, szczególnie jeśli jest kobietą lub emigrantem.

Nie taka zwyczajna historia miłosna

Akcja powieści skupia się na Ifemelu, młodej Nigeryjce, która po ukończeniu studiów w USA przebywa na stypendium w Princeton. Choć jej życie prywatne i zawodowe kwitnie (prowadzi poczytnego bloga i umawia się z przystojnym wykładowcą), postanawia zerwać ze swoim amerykańskim życiem i wrócić do ojczyzny. Większość akcji to retrospekcje snute przez Ifemelu, która siedząc w salonie fryzjerskim rozmyśla nad przeszłością. W ten sposób jesteśmy wprowadzani w jej najpierw afrykańskie, a potem amerykańskie życie.

Oczami nigeryjskiej dziewczynki patrzymy na jej rodzinę, przyjaciół i miasto. Spodziewałam się biednej dzikiej Afryki, czegoś podobnego do migawek z telewizyjnych wiadomości i już tu spotkała mnie niespodzianka. Dziewczyna wcale nie pochodzi z jakiegoś buszu, ale z rodziny o inteligenckich aspiracjach. Ifemelu mówi w szkole i w domu po angielsku, ogląda telewizję i czyta zagraniczne książki. Ma też od początku bardzo zdecydowane poglądy na wiele spraw i wcale nie waha się ich wyrażać. Z bystrej zadziornej dziewczynki wyrasta ładna ambitna nastolatka, która spotyka w liceum miłość swojego życia. Zakochuje się w chłopaku o imieniu Obinze od pierwszego wejrzenia i to z wzajemnością. Razem idą na studia, a rozdziela ich dopiero wyjazd Ifemelu do USA. Niestety, Obinze nie może do niej dołączyć (przez wydarzenia z 11 września zostają zaostrzone przepisy imigracyjne) i od tej pory śledzimy już dwa osobne watki, jej i jego. Po początkowych trudnościach, losy Ifemelu to niemal nieustanne pasmo sukcesów, zwłaszcza jeśli porównamy je z próbami Obinze zakorzenianie się w Anglii. Najciekawsze są jej obserwacje dotyczące emigracji i rasy, które, gdy się z nimi zapoznacie, na zawsze zmienią wasze myślenie o Stanach Zjednoczonych Ameryki.

Ameryka oczami nieamerykańskich czarnych

Tak, o tym właśnie pisze młoda Ifemelu. Jej blog to inspiracja i skarbnica wiedzy dla każdego kogo interesują zagadnienia związane z rasą. Nigeryjka zamieszcza tu mniej lub bardziej poważne teksty, z których wynika jak wiele jeszcze nieporozumień, nienawiści i żalu jest między białymi i czarnymi mieszkańcami USA. Autorka próbuje także znaleźć w tym już dawno ustalonym krzywdzącym porządku także miejsce dla nieamerykańskich czarnych. Dzięki jej świeżej perspektywie okrywamy nowe lądy dyskryminacji i uprzedzeń białych do czarnych, czarnych do białych, a także bardzo czarnych do jasno brązowych i osób o mieszanym pochodzeniu.

Mając związki zarówno z białymi jak i czarnymi mężczyznami, obracając się w wyższych i niższych kręgach społecznych oraz prowadząc bloga na temat rasy i klasy, Ifemelu wszędzie nadstawia uszy i formułuje ciekawe spostrzeżenia, z którymi identyfikują się inni nieamerykańscy (ale też amerykańscy) czarni.

Jeśli kiedyś zastanawialiście się jak czarne kobiety pielęgnują włosy i co ma do tego polityka, z pewnością usatysfakcjonuje was fikcyjny wpis na ten temat. Z Amerykaany można dowiedzieć się też jakie przejawy dyskryminacji spotykają mniejszości w USA i Anglii, jaka jest szczegółowa hierarchia społeczna w tych krajach (ranking obejmujący tez Latynosów i Żydów) oraz za co czarne kobiety kochają Barracka Obamę. To oczywiście nie wszystkie wątki tej przebogatej powieści, ale moje ulubione.

Amerykański sukces Ifemelu sprawia, że jej powrót do dziwnego, chaotycznego i przesiąkniętego korupcją nigeryjskiego Lagos ma w sobie coś z bohaterstwa. Nie do końca to rozumiem, ale dzięki tej odnodze fabuły możemy poznać też życie współczesnych zamożnych Nigeryjczyków. Wraz z dziennikarką i blogerką wkraczamy do salonów ludzi robiących zakupy w Londynie, kupujących domy we Francji czy rodzących dzieci w Stanach dla amerykańskiego obywatelstwa. Tego oblicza Afryki nie obejrzycie w państwowej telewizji.

Co Polak z tego wyniesie?

Osób innej narodowości jest u nas wciąż niewiele, ale ta liczba wzrasta z roku na rok. Sami także stanowimy mniejszość w wielu krajach (zwłaszcza w Anglii jak Obinze) i przez co ta lektura może i Polakom stać się bliska. Jestem pewna, że wielu rodaków przebywających na emigracji lub dopiero wybierających się za granicę (jak ja) odnajdzie w Ifemelu i Obinze bratnie dusze. Wszak w wielu krajach, do których wyjeżdżamy, nie ma dużej różnicy w traktowaniu słowiańskich i czarnoskórych przybyszy.

W swej powieści Adiche pisze wiele nie tylko o złym, ale i o bezmyślnym odnoszeniu się do każdego kto jest inny. Piętnuje agresję ale i dziwną polityczną poprawność, z czego każdy inteligentny czytelnik może wyciągnąć naukę dla siebie, jeśli nie na teraz to na przyszłość, gdy przyjezdnych z innych krajów i kontynentów będzie w Polsce znacznie więcej.

Nowa lepsza Zadie Smith? Niekoniecznie

Zżymam się na porównania do Smith ze względu na dużą niechęć jaką darzę brytyjską pisarkę. Jej pisanie do mnie nie trafia. Tekst zawsze jest taki nadęty, gęsty i męczący, jakby autorka chciała całemu światu udowodnić jak jest inteligentna, wyrafinowana i ironiczna. Jej powieści są dla mnie dusznymi, hermetycznymi tworami, a z żadnym z jej bohaterów nie udało mi się zidentyfikować, czy choćby go polubić. Powieści Smith to dzieła kogoś kto jest zdeterminowany, ciężko pracuje i bardzo chce być znanym pisarzem, a dzieło Adiche to owoc czystej radości tworzenia, naturalnego talentu. Choć Amerykaana jest o ważnych i trudnych sprawach, to czyta się ją z wielką przyjemnością. W tym świecie można się zagnieździć, wczuć w emocje bohaterów, przepracować wiele własnych dylematów. Dawno już nie miałam takiej intelektualnej (ale też czysto zmysłowej) przyjemności obcowania z barwnym, krwistym, głębokim tekstem. Opisy są plastyczne a psychologia bohaterów wiarygodna. Niby nic, ale ostatnio bardzo trudno o coś podobnego.

Dodatkowo Amerykaana to fantastyczna lektura dla koleżanek blogerek i kolegów blogerów. Z wielką przyjemnością czytałam o tym jak to Ifemelu pławi się w pieniądzach ochoczo wpłacanych przez jej czytelników (taka nierealna fantazja).

Ta powieść jest tak dobra, że przeczytałam ją w cztery dni, a do najcieńszych tom nie należy. To taka literatura, która nas do siebie przywiązuje, przez którą wraca się szybciej do domu żeby tylko dokończyć rozdział. Na każdej stronie są tu świetnie wyrażone myśli, które kłębiły się także w mojej głowie, a z których nie do końca zdawałam sobie sprawę. Wiele jest także fragmentów, które zwyczajnie będziecie chcieli przeczytać na głos komuś kto znajduje się obok. No jak często trafia się wam taka lektura? Jedyne co mi w niej nie odpowiadało to niestaranne tłumaczenie, które z pewnością zostanie poprawione do następnego wydania.

Opublikowano w Książki

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *