Przyznam się, że do niedawna byłam aż taką ignorantką, że sądziłam iż Joyce Carol Oates jest mężczyzną, w dodatku, sądząc jedynie po niezbyt gustownych okładkach jego książek leżących w księgarni, autorem niestrawnych romansideł czy też tanich kryminałów. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że nie dam rady w pojedynkę ogarnąć wszystkiego i choć czytam cały czas (zwracając uwagę na jakość tego czym karmię mózg) i tak ciągle mi coś umyka. No, ale na szczęście mamy takie programy jak Cappuccino z książką, które naświetlają nam sytuacją na rynku wydawniczym i podpowiadają po co warto sięgnąć. Jak już Anna Kałuża i Sylwia Chutnik coś polecają, to obowiązkowo trzeba po to sięgnąć. Oczywiście, w podjęciu decyzji o sięgnięciu po Przeklętych (a była to poważna decyzja, gdyż lektura jest czaso- i energochłonna) pomogła też intensywna promocja. Praktycznie wszędzie widziałam teksty, reklamujące tę powieść jako kolejne arcydzieło murowanej zdobywczyni Nagrody Nobla.
KomentarzTag: Princeton
Na powieść Adichie trafiłam przypadkiem dzięki sugestii niezawodnej pani bibliotekarki i prawdę mówiąc na początku nie wzbudziła mojego zachwytu. Opis z okładki zapowiadający historię dwojga młodych kochanków z Nigerii, rozdzielonych przez emigrację, nie szczególnie mnie zainteresował, podobnie zresztą jak porównywanie Adichie do Zadie Smith. Podeszłam do sprawy jednak z ambitnym samozaparciem i zabrałam się za lekturę. Po kilku stronach wiedziałam, że mam w rękach bardzo ważny tekst napisany przez osobę obdarzoną wielkim talentem narracyjnym. Każdy powinien mieć Amerykaanę na swojej półce, szczególnie jeśli jest kobietą lub emigrantem.
Skomentuj