Dobrze przyjęty na festiwalu w Sundance film Marti Noxon jest od piątku dostępny na Netfliksie. Zapowiedzi były na tyle zachęcające, że od razu, jak tylko się pojawił, usiadłam do oglądania, ale niestety, po dobrym początku, każda kolejna minuta okazywała się rozczarowaniem. Nie bez przyczyny wielu widzów wskazuje na podobieństwa Aż do kości z kontrowersyjnymi Trzynastoma powodami. Obie produkcje, patrząc obiektywnie, zamiast ostrzegać przed niebezpiecznymi dla młodych ludzi zachowaniami, mogę je wprost powodować, przed czym zresztą Netflix ostrzega na początku filmu. Mnie osobiście przeszkadzało bardziej coś innego (bo uważam, że nie tylko filmy, ale cała współczesna kultura odpowiedzialna jest za to, że nastolatkom, i nie tylko, nie chce się żyć i popełniają samobójstwa na różne sposoby), a mianowicie nuda, przewidywalność i banalność przekazu. Tak jak Trzynaście powodów przypominało wypracowanie na temat samobójstw wśród nastolatków, napisane po przeczytaniu jednego artykułu w niezbyt dobrej gazecie, tak Aż do kości także sprawia wrażenie solidnie odrobionego zadania domowego, zrobionego przez kogoś, kto zna ogólnodostępne fakty na temat zaburzeń odżywiania. Takie filmy to się robiło dwie dekady temu, gdy świat po raz pierwszy zaczął się bardziej interesować anoreksją i bulimią. Marti Noxon i Lily Collins opowiadają w wywiadach o własnych doświadczeniach z zaburzeniami odżywiania, ale jakoś w filmie nie wyczułam osobistej perspektywy.
2 komentarzeKategoria: Filmy
Czekałam z tym tekstem do premiery nowego Spider-Mana, gdyż (słusznie) podejrzewałam, że będzie on idealnym uzupełnieniem książki Tomasza Żaglewskiego pt. Kinowe uniwersum superbohaterów. Analiza współczesnego filmu komiksowego. Gdy pierwszy raz usłyszałam o nadciągającej premierze, miałam bardzo sceptyczne myśli i nie zamierzałam wybierać się na seans. Nie będę ukrywać, że, poza trylogią Christophera Nolana, filmowe adaptacje komiksów uważałam za płochą rozrywkę i w sumie trochę mi nawet szkoda tych wszystkich milionów z pompą wydawanych na kolejne serie spektakularnych wybuchów i gaże najlepszych hollywoodzkich gwiazd (których talent także mógłby być spożytkowany lepiej w czymś ambitniejszym). Nadal trochę tak uważam, lecz po lekturze książki Tomasza Żaglewskiego rozumiem też, że inni widzowie mają inne potrzeby i oczekiwania, a także zupełnie inny punkt widzenia. Przyznam również, że podczas seansu nowego Spider-Mana udało mi się na chwilę zapomnieć o moim gderliwym czepialstwie, bo bawiłam się doskonale, podobnie jak, sądząc po komentarzach i wybuchach śmiechu, cała kinowa widownia.
SkomentujPierwsze opisy i zapowiedzi były bardzo obiecujące. Do Lady M. przyciąga tytuł, nawiązujący do szekspirowskiego arcydzieła, a do tego stylistka rodem z najlepszych ekranizacji Wichrowych Wzgórz. Niestety, ta adaptacja opowiadania Nikołaja Leskowa (Powiatowa lady Makbet, 1864) nie jest nawet w połowie tak emocjonująca jak można by się spodziewać. Film widziałam wczoraj, a już dziś prawie o nim nie pamiętam (wytężam pamięć jedynie na potrzeby wpisu:). Spłynął po mnie zupełnie, nie zrobiwszy ani dobrego, ani przesadnie złego wrażenia.
SkomentujNiektórym może się to wydać dość zaskakujące, ale ja naprawdę czytam i oglądam więcej niż potem trafia w tekstach na bloga. To już mój szósty rok blogowania i dopiero ostatnio nauczyłam się, że nie ma co się zmuszać do pisania absolutnie o wszystkim na czym zawiesiłam wzrok (lub słuch). Powody, dla których nie mogłam się zmusić do napisania choćby krótkiej notki o filmie, serialu, książce czy audiobooku są bardzo różne, ale za każdym razem sprowadzają się do bariery psychicznej nie do pokonania. Pomyślałam jednak, że może innych (nie tylko blogerów) zainteresuje to, co nie trafiło na pierwszą stronę Szczerych Recenzji.
SkomentujDawno już nie doznałam w kinie takiego efektu wow! Jeśli tylko możecie, idźcie na Baby Drivera przy najbliższej okazji i przekonajcie się sami jak rozrywkowy i efektowny jest to film. Nawet jeśli tak jak ja nie lubicie sensacyjnych produkcji motoryzacyjnych z karkołomnymi pościgami w roli głównej, i tak macie szansę zakochać się w tej produkcji. Przy Baby Driver Szybcy i wściekli to jakieś kiczowate barachło, a wcielający się w tytułowego drivera Ansel Elgort jest niczym lepsza wersja samego Ryana Goslinga, czyli prowadzi samochód z większym wdziękiem niż Gosling w Drive i ma bardziej kocie ruchy niż wszyscy aktorzy występujący w La La Land razem wzięci. Do tego perfekcyjny casting, luz, magia i oryginalny klimat, a przede wszystkim rewelacyjna ścieżka dźwiękowa, której jest podporządkowana cała fabuła. To naprawdę może być największy hit tego lata.
5 komentarzyMam bardzo duży problem z tym filmem, obejrzenie go kosztowało mnie wiele negatywnych emocji, a jeszcze więcej nerwów przyniosło czytanie tego, co opowiadają o nim aktorzy. Piszę jednak, bo przesłanie Okja jest ważniejsze niż mój dyskomfort psychiczny. Reżyser bardzo docenianego Snowpiercera Joon-ho Bong stworzył kolejny dystopijny obraz przesiąknięty zarówno horrorem jak i czarnym humorem, który dla jednych może być uważany za mroczną wizję niedalekiej przyszłości, a dla innych (na przykład dla świadomych wegetarian i wegan) jest niemal dokumentalnym zapisem rzeczywistości, w której zysk wielkich korporacji z jednej strony oraz naiwność i hipokryzja mięsożernych konsumentów z drugiej strony, przekładają się na niewyobrażalne cierpienia wrażliwych, pięknych i inteligentnych ssaków takich jak krowy czy świnie. To film o tym jak wielkim złem jest chów przemysłowy i jego diabelskie wykwity, czyli farmy przypominające obozy zagłady. Jest to też obraz poświęcony temu, że pieniądz jest współczesnym bogiem i jeśli coś się opłaca to jest także do przyjęcia z moralnego punktu widzenia. Niestety jest to także produkcja ośmieszająca wszelkiego rodzaju ekoterrorystów walczących o prawa zwierząt. Poza tym wszystkim jednak Okja to wspaniały film przygodowy z fantastycznie wygenerowaną komputerowo tytułową bohaterką, który może się spodobać nawet starszym dzieciom, nie tylko ich rodzicom.
KomentarzPrzygotujcie się na seans pełen wzdychań, wzruszeń i westchnień, bo jeśli macie lub kiedykolwiek mieliście kota, to nie ma szans, żeby przy tym dokumencie nie rozkleić się choć troszeczkę. Ten piękny film jest hołdem złożonym jednocześnie kotu i miastu. Przedstawione tu bowiem czworonogi żyją w przebogatym historycznie i kulturowo Stambule, gdzie tak jak liczne wpływy polityczne i religijne, mieszały się przez wieki kocie rasy. Przyznam, że mnie samej taki sposób patrzenia na miasto, czyli kocimi oczami, odpowiada najbardziej. Jest to dość niezwykła perspektywa, pokazująca to, co najważniejsze, czyli co kryje się w sercach mieszkańców tureckiej metropolii.
4 komentarzeBy nieco urozmaicić tematykę moich blogowych wpisów, postanowiłam wprowadzić nowy cykl tekstów, które traktować będą o tym, co obchodzi mnie w życiu szczególnie, czyli o motywacji. Mam nadzieję, że będą one pomocne szczególnie innym blogerom, którzy, tak jak ja, mogą się czuć często osamotnieni, sfrustrowani czy pozbawieni celu. Brak wyraźnie określonej struktury pracy, szefa i kolegów siedzących biurko obok, a także brak tej najważniejszej z zewnętrznych motywacji, czyli pensji, może sprawić, że czasem podążanie za swoim marzeniem i realizowanie swojej pasji to za mało, by wytrwać w tym na dłużej. To się oczywiście odnosi też do wielu innych zawodów i pasji, ale ja napiszę o swoim poletku, bo tylko moje starania by być lepszą dzisiaj od siebie samej wczoraj znam i wystarczająco rozumiem.
2 komentarzeOglądając ten film, możemy wreszcie wszyscy przypomnieć sobie za co tak bardzo lubimy francuskie komedie. Nie jest to może produkcja najwyższych lotów i niekoniecznie będę o niej pamiętała za rok, ale za to gwarantuję, że idąc na Mamy2mamy do kina, fundujecie sobie półtora godziny znakomitej zabawy i zapomnienie wszystkich trosk. O to w końcu chodzi w komediach, czyż nie? Nie tylko ja i Darek uśmialiśmy się po pachy, ale i cała widownia kina Pionier aż rechotała podczas seansu, z którego wszyscy wyszliśmy uśmiechnięci i zrelaksowani. Oto ile może zdziałać solidna porcja ciepłego familijnego humoru połączona z francuskim urokiem i szykiem.
2 komentarze









