Film obejrzałam wczoraj i zupełnie się nie dziwię pozytywnym recenzjom. Nie dość, że potrzebny, ważny i mądry, to w dodatku po prostu piękny. Mimo realistycznie ukazanego okrucieństwa, ogląda się Wołyń z szeroko otwartymi oczami i bardzo często też z opuszczoną szczęką. Jako osoba, której edukacja historyczna praktycznie nie istniała, a już o samym Wołyniu dowiedziałam się zaledwie kilka lat temu z mediów, jestem naprawdę wdzięczna panu Smarzowskiemu za ten film. Niektórzy spodziewali się podsycania fali polsko-ukraińskiej nienawiści, konfliktów na tle narodowościowym, ale naprawdę trudno by było dopatrzyć się tu złych intencji reżysera, który nikogo nie oszczędza, mówiąc prawdę zarówno o polskim, jak i ukraińskim okrucieństwie. Uważam, że każdy powinien ten film zobaczyć, szczególnie młodzież, która z pewnością więcej by skorzystała niż na seansach Smoleńska.
9 komentarzyKategoria: Filmy
Jeśli jest się wielkim fanem książki, to czemu nie, można pójść do kina i obejrzeć adaptację. Miło jest popatrzeć na to jak naprawdę dobrzy aktorzy wczuwają się w swoje mroczne role. Wielu osobom spodoba się także zimna, złowroga atmosfera zalegająca nad każdym kadrem, ale to by było na tyle. Ci, którzy czytali powieść Pauli Hawkins będą marudzić, że książka była znacznie lepsza, że pominięto wiele istotnych szczegółów. A ci, którzy nie czytali, uznają zapewne, że historia jest błaha, opowiedziana chaotycznie i ogólnie niczego nowego do kina raczej ta produkcja nie wnosi. Ja zgadzam się i z pierwszymi, i z drugimi, gdyż sama wyszłam z pokazu przedpremierowego znudzona i rozczarowana.
SkomentujArtur „Kinomaniak” Pietras chwalił i zachęcał to poszłam i muszę przyznać, że nie był to czas stracony. Morgan nie należy może do najwyższej półki kinematografii, ale jest to dynamiczny i wciągający obraz. Sama byłam zaskoczona, że tak się wciągnęłam, a gdy film się skończył poczułam wielkie rozczarowanie, że to już, bo przysięgłabym, że to dopiero połowa. Tu nie ma nudnych momentów, żadnych dłużyzn, tylko napięcie i akcja. Choć wielu widzów, a zwłaszcza krytyków, widzi w Morgan liczne niedociągnięcia i błędy, ja ich nie dostrzegam. Wiem tylko, że produkcja wydała mi się świeża i oryginalna (o co trudno w SF, którego symbolem jest ojciec reżysera Morgan, Luke’a Scotta, Ridley Scott). Może to przez to, że uwielbiam historie o ludzkich hybrydach czy dziecięcych super wojownikach. Ten film to w moim odczuciu całkiem dobre połączenie Ex Machina i Hanna z Saoirse Ronan.
SkomentujNa mieście pełno plakatów, w marketach patrzą na nas z okładek zeszytów urocze psie oczęta, a w drogeriach można nabyć pocieszne maskotki w kształcie psów i kotów. Oto znaki wskazujące na to, że zbliża się polska premiera Sekretnego życia zwierzaków domowych. Przygotujcie się na zupełnie nowy stopień rozkoszności! Tym sierściuchom nie sposób się oprzeć!
2 komentarzeCzasem gdy się człowiek zestresuje i umęczy, marzy mu się tylko czysta rozrywka. Tak było ze mną w tym tygodniu. Nowe obowiązki, migreny giganty, a do tego lepkie ciepło wcale nie jesienne, umęczyły mnie straszliwie. Idąc do kina chciałam się tylko rozerwać, może trochę pośmiać, ale niestety, nie było mi dane. Zamiast rozrywki czekało mnie odkrycie moich kolejnych progów odporności na żenadę, a myślałam, że po czterech latach filmowego blogowania już wszystko zdzierżę. Nerve i Pan Idealny to filmy o zupełnie innej tematyce, ale łączy je pozornie bezpretensjonalny ,,urok”, sugerujący, że to tylko rozrywka zatem może być pusto i bez sensu. Oba ,,dzieła” to efektowne wydmuszki, których oglądanie zdecydowanie odradzam.
SkomentujGdy najlepsza aktorka na świecie daje kolejny kostiumowy popis, nie ma wyjścia, trzeba iść do kina. Film chwalą wszyscy, a szczególną uwagę zwraca to, że każdy lubi w nim coś zupełnie innego. Ta zabawna tragikomiczna biografia najgorszej śpiewaczki operowej wszech czasów, zmarłej w 1944 roku Florence Foster Jenkins, pokazuje wielowymiarową postać, bohaterkę, o której do samego końca nie możemy powiedzieć, że ją naprawdę poznaliśmy. Jedno jest pewne, a mianowicie to, że w kategorii przeraźliwych głosów jesteśmy na topie trzy, czyli ja, śpiewem niszcząca szklane przedmioty i zmuszająca wszystkie psy w okolicy do skowytu, madame Edith z ’Allo 'Allo!, której słuchacze musieli zatykać sobie uszy serem by nie zwariować, oraz Florence Foster Jenkins, której wokalne popisy wywoływały salwy śmiechu na widowni.
SkomentujChoć termin „żerowanie” może się źle kojarzyć, ja osobiście nie mam nic przeciwko temu by kino i telewizja zajmowały się intensywniej dekadami, na które przypadało moje dzieciństwo. Mam świadomość, że pokolenie moich rówieśników, trzydziestokilkulatów, chętnie płaci za możliwość przeniesienia się choćby na chwilę do czasów, gdy wszystko wydawało się prostsze i normalniejsze, a opowiadane na ekranie historie miały jasną, czarno-białą wymowę. Zresztą, kto nie idealizuje swojego dzieciństwa, komu nie wydaje się, że był wtedy najszczęśliwszy? Czasem tylko dziwi mnie to, że młodszym widzom, którzy nie mogą tamtych czasów pamiętać, produkcje bazujące na nostalgii wydają się jeszcze ciekawsze niż nam. Czy oni naprawdę nie widzą, jakie te czasy, nawet schematycznie przedstawione w telewizji, były siermiężne i kiczowate wizualnie? A może właśnie przez ten plastik i szaroburą kolorystykę rzeczy wydają się dzieciakom prawdziwsze i stąd, zupełnie niezrozumiały dla mnie, sukces serialu Stranger Things.
2 komentarzeNie jest to z pozoru film, który mógłby mnie zainteresować. Nie zachęciła mnie do seansu ani informacja, że jest to dzieło twórcy trylogii Kac Vegas (bo kolesiowych komedii nie znoszę najbardziej na świecie, brzydzą mnie po prostu), ani to, że to kolejny obraz zapaskudzony występem Bradleya Coopera. Poszłam jednak na seans, a wcześniej przeczytałam książkę (o której możecie dowiedzieć się więcej tutaj), i nie żałuję, gdyż Rekiny wojny to jedna z tych historii, która pokazuje nam o co tak naprawdę chodzi w wojnie, a chodzi oczywiście o pieniądze. Przywykliśmy już do tego, że w zdrowiu chodzi o kasę, w edukacji i sporcie także, ale że w wojnie najważniejsze jest kto i ile na niej zarobi, to wciąż dość kontrowersyjny temat. Aż się momentami dziwiłam, że Amerykanie pozwolili na wypuszczenia filmu, pokazującego kulisy uzbrajania armii w Iraku i Afganistanie, ale to zapewne zasługa licznych wstawek komediowych, którym jednak nie dajcie się zwieźć, gdyż to zwyczajnie film o tym jak kupić broń i zabijać oszczędniej, a w tym nie ma niczego śmiesznego.
KomentarzTa komedia to całkiem udane połączenie Druhen i Jak ona to robi? z Sarą Jessiką Parker. Spodziewałam się czegoś bardziej rubasznego, a tu się okazało, że obok żartów z penisa, są też ckliwe momenty, mogące nawet świadomie i uparcie bezdzietne osoby jak ja zachęcić do ponownego rozważenia kwestii rodzicielstwa. No i choć nie rżałam ze śmiechu jak wiele osób wokół mnie na sali kinowej (daję słowo, że jednej pani aż nosem poszło gdy zobaczyła jak mamuśki balują) to jednak parę razy się uśmiechnęła, niemal bez zażenowania. Przewrotnie podoba mi się też wyrachowanie twórców, których widać, że nadrzędnym celem było zarobienie wielkiej kasy, bo to się udało. W Złych mamuśkach nie ma niczego oryginalnego, fabuła jest tak wtórna jak to tylko możliwe i oparta na samych stereotypach, a jednak daje nam coś, co cenimy bardziej niż nowość i oryginalność, czyli poczucie swojskości, gładkiego przechodzenia od sceny do sceny i precyzyjnego odmierzenia porcji emocji. Za to kochamy amerykańskie kino.
SkomentujEllen Page była jedną z moich ulubionych aktorek. Bardzo podobała mi się w Juno, intrygowała w Hard Candy, ale gdy zobaczyłam Amerykańską zbrodnię, zamarłam z przerażenia i nie byłam w stanie długo na nią patrzeć. Jestem pewna, że każdy, kto widział ten przejmujący film, doskonale mnie zrozumie. Ostatnio jednak postanowiłam się przełamać, bo podobno przez niechęć do tej znakomitej aktorki, omija mnie kilka dobrych, niszowych filmów. No i tak zafundowałam sobie weekend z Ellen Page, w sobotę Tallulah, a w niedzielę Into the Forest. Nie będę się o nich jakoś długo rozpisywać, gdyż w obu przypadkach jest to kino dość dziwne i bazujące na zaskoczeniu, ale pomyślałam, że warto wam dać znać, że w ogóle coś takiego jest do obejrzenia.
Skomentuj









