Po horrorze nawiedzonego domu (sezon 1) i szpitala dla psychicznie chorych (sezon 2) Brad Falchuk i Ryan Murphy oferują nam horrorową serię o czarownicach. Coven jest jeszcze lepszy niż poprzednie strachy; zdecydowanie mocniej wbija w fotel i zmusza do napięcia uwagi i niecierpliwego oczekiwania na to co będzie dalej. Tego co się tu dzieje, nie sposób normalnie przewidzieć, dzięki czemu mamy to, co w dobrym widowisku kochamy najbardziej, czyli niespodziankę.
Tytułowy Sabat to, jak nakazuje tradycja, zgromadzenie czarownic, zrzeszonych w coś w rodzaju tajnej organizacji. Wszystkie członkinie wywodzą się od czarownic z Salem, a ich główną siedzibą jest powoli wyludniająca się elitarna szkoła z internatem w Nowym Orleanie. To tutaj młode czarownice uczą się od swej przełożonej Cordelii (Sarah Paulson) jak wzmocnić a jednocześnie okiełznać swoje nieziemskie moce. Niestety wśród pensjonariuszek uroczej białej willi znajdują się jedynie cztery nastolatki, stanowiące bardzo dziwnie dobraną grupę. Mamy wiedźmę z zespołem Downa czytającą myśli, otyłą, czarną czarownicę będącą żywą lalką voodoo, a także gwiazdę filmową wzniecającą ogień w przypływie gniewu. Najwięcej uwagi poświęcili scenarzyści czwartej, Zoe (Taissa Farmiga), której moce zdają się przewyższać to, czym dysponują pozostałe siostry z sabatu.
Niebagatelną rolę w całej historii odgrywa po raz kolejny postać grana przez Jessicę Lange. Fiona Goode to Najwyższa, która powinna przewodzić zgromadzeniu, a robi wszystko by rozpadło się w drobny pył. Talent wielkiej aktorki lśni tu pełnym blaskiem (najwyraźniej im gorsza postać, tym lepsza gra). Ważną rolę w tym widowisku odgrywa także odkopana po 180 latach Delphine LaLaurie, którą gra Kathy Bates. Bardzo emocjonujące jest obserwowanie jej i Jessici Lange na jednym ekranie, z czego, jak się domyślam, mniej cieszą się nastoletni aktorzy nie dorównujący im talentem.
W Coven wszystko jest hipnotycznie złe i absolutnie fascynujące. Od różnorodności wątków aż kręci się w głowie, ale to pozytywny zawrót globusa, ponieważ każda postać i historia zostały doszlifowane do perfekcji. Nieśmiertelne czarownice voodoo, bagienna wskrzeszaczka zmarłych, sadystyczna właścicielka niewolników z przeszłości i podstarzała piękność ratująca się czarami przed nieuchronnym końcem. Do tego nastoletni potwór Frankensteina, duchy powracające z zaświatów oraz tajemniczy służący bez języka, ale za to z wielką pasją do urządzania herbatek dla lalek (no poważnie). A wszystko to zanurzone w atmosferze dusznego od rasowej nienawiści Amerykańskiego Południa. American Horror Story w tym wydaniu to coś wspaniałego! Dzięki oglądaniu tego serialu późnymi wieczorami ma się naprawdę ciekawe sny.
Komentarze